Sri Lanka
26 listopada 2017 r.
Zasypiałam z trwogą co będzie, gdy w nocy będzie lał deszcz. Wstajemy o wpół do drugiej. Wychodzę na taras przed pokojem słyszę szum wod,. ale nic na mnie nie kropi. Nic nie mówię Zbyszkowi, gdy mnie pyta odpowiadam, że nie czułam deszczu. On otwiera drzwi i stwierdza, że leje. Ale ubieramy się. Wychodzimy przed drugą. Ciemno jak u Murzyna. Przed hotelem nikogo nie ma. Zbyszek stwierdził, iż na pewno już poszli. Próbujemy iść sami. Ale wczoraj nie ustaliliśmy dokładnej drogi wyjściowej. Za to niespodzianka. Wcale nie pada. Szum, który słyszał Zbyszek to szum strumienia. Trochę błądzimy po wsi. Zbyszek każe wyłączyć mi czołówkę, bo wyczerpią się baterie. Gdy wyłączam, potykam się o coś i leżę jak długa. Zbieram się szybko. Najgorsze, że noga mi się podwinęła i boli mnie. Nic nie mówię. Może się rozchodzi. Zawracamy by ustalić drogę. Spotykamy młode Angielki. One znają drogę, więc idziemy kawałek z nimi. Jak pisałam ciemno, że oko wykol. Gwiazdy śliczne na niebie. Trzeba mieć jednak trochę szczęścia, by z wieczornej ulewy zrobiła się ładna pogoda. Idziemy przy świetle latarek. Przekraczamy bramę rozpoczynającą trasę.
Tu musimy się zameldować. Wpisujemy swoje dane, a mnich buddyjski zawiązuje nam na szczęście biały sznureczek na ręce modląc się przy tym. Po drodze mijamy jeszcze oświetloną statuę Buddy odpoczywającego. Włączona jest muzyka ze śpiewami mnichów buddyjskich. Jest to przecież trasa pielgrzymkowa. Góra Adama jest najwyższą górą Sri Lanki. Jednocześnie jest świętym miejscem buddystów, którzy szczególnie w czerwcu i lipcu przybywają tu z pielgrzymką. Teraz ich nie widać. W czasie sezonu pielgrzymkowego trasa jest oświetlona. Teraz niestety nie. Czas podejścia to 4 godziny. Cały czas schody o różnej wysokości i rozstawie. Zbyszek sieje defetyzm obwieszczając, że ostatni odcinek jest bardzo stromy. Idzie sporo ludzi. My to już starcy przy nich. Jest ciepło. Zdejmuję nieprzemakalny goretex bo jestem cała zgrzana. Droga bardzo wymagająca, szczególnie kondycji. Pot spływa jakby człowiek był pod prysznicem. Zżymam się na siebie że "mnie to zawsze gdzieś poniesie, zamiast spać w łóżku zachciało mi się po nocy zdobywać szczyty". Tuż przed samym szczytem zaczyna strasznie wiać. Zimny porywisty wiatr. Jest też wiata, w której sprzedają herbatę. Większość osób ubrana bardzo ciepło. My też zakładamy wszystko co mamy. Po chwili odpoczynku atakujemy szczyt. Schody rzeczywiście bardzo strome. Gdy docieramy na wschodzie zaczyna się przejaśniać. Na szczęście na samym szczycie nie wieje. Stajemy u podnóża świątyni buddyjskiej i czekamy na wschód. Jak zwykle nie było to na co się czeka. Trochę chmur na wschodzie skutecznie zasłoniło słońce. Za to widok poniżej zachwycający, Gruba warstwa chmur i wystające z niej szczyty gór. Prześliczny widok. Podziwiamy spektakl budzenia się dnia i wracamy. Świątynia niestety zamknięta. Nie zobaczymy odcisku stopy Buddy, Allacha i Jezusa jednocześnie,. Każda z religii ma co do tego odcisku swoją teorię. Powrót wcale nie lepszy niż droga w górę. Zbyszka bardzo bolą kolana. Przy schodzeniu jeszcze bardziej dają znać o sobie. Mnie boli skręcona noga. jak szłam pod górę jakoś było. Teraz stąpanie na bolącą nogę sprawia większy problem. Po dwóch i pół godzinie zmachani docieramy do hotelu. szybki prysznic i na śniadanie. Potem godzina snu i jazda dalej. Jedziemy do Nuwara Elija. Jest to miasto położone wśród pół herbacianych. Trochę mży więc nie robimy zdjęć, ale za to chłoniemy piękno krajobrazu. Jest przepięknie. Wszędzie , gdzie okiem sięgnąć szmaragdowe pola herbaciane. Teren jest górzysty, więc prezentują się naprawdę przepięknie. Widzimy kobiety zbierające liście herbaty. Po drodze zatrzymujemy się , by przyjrzeć się pięknym wodospadom. Kierowca Malith przywiózł nas do hotelu. Zostawiamy bagaże i jedziemy na lunch. Restauracja, którą nam zaproponował nieszczególna. Ale jesteśmy głodni więc zostajemy. Potem wizyta w fabryce herbaty. Trochę inaczej przedstawiono proces wytwarzania herbaty, ale wszystko w końcu sprowadza się do jednego, żebyśmy zrobili u nich zakupy. Malith radzi byśmy wstrzymali się do jutra, gdy będziemy w Elli. Częstują nas herbatą. jest rzeczywiście bardzo dobra. Nuwara Elija to miast stworzone przez Anglików. To centrum produkcji herbaty cejlońskiej. Odwiedzamy stary Grand Hotel. Atmosfera jak za czasów wiktoriańskich. Obok pole golfowe i Hill Club dla angielskich dżentelmenów. Wszystko wymuskane i takie jak w ówczesnych czasach. Tylko inne samochody stoją i inna flaga powiewa na maszcie. Przed hotelem pracownicy ubierają choinkę. Na starej angielskiej poczcie wrzucam resztę kartek pocztowych. Duża drewniana skrzynka na listy na pewno była świadkiem wielu historii. Idziemy na bazar, który jest niezwykle kolorowy. Niesamowita ilość najróżniejszych warzyw. W ogóle niektórych nie znamy. Pyszną kawą z ekspresu kończymy wędrówkę po mieście i wracamy do hotelu.
|
na szczycie Góry Adama |
|
ten dymek to chmura nie wulkan |
|
słońce wzeszło |
|
mina nieszczególna |
|
tu za to nieukrywana radość |
|
na szczycie góry Adama |
|
wejście do buddyjskiej świątyni na szczycie |
|
widoki ze szczytu |
|
schodzimy |
|
widoki z góry |
|
góra Adama |
|
kamienie na dnie strumienia |
|
panorama ze szczytu |
|
góra Adama |
|
produkcja figurek Buddy |
|
widoki w powrotnej drodze |
|
brama na trasę pielgrzymkową |
|
plantacje herbaty |
|
tu tak się transportuje wszystko |
|
pola herbaciane |
|
we wsi Adams Peak |
|
wszystko na głowie |
|
rozbiórka pawilonu |
|
Dodaj napis |
|
kobiety zbierają herbatę |
|
kolorowa ciężarówka |
|
wodospad Devon |
|
drugi wodospad saint George |
|
pola herbaty |
|
pociąg na Sri Lance |
|
różne rodzaje ryżu |
|
w fabryce herbaty |
|
Do twarzy mu w fartuszku |
|
Zbyszek i Melith piją herbatę |
|
kolorowa ciężarówka |
|
choinka przed Grand Hotelem |
|
w Grand Hotelu |
|
w Grand Hotelu |
|
królewska biżuteria |
|
lord Zbigniew w Grand Hotelu |
|
w Grand Hotelu |
|
Przy Hill Club |
|
herbatka zostanie podana? |
|
ten pan tez na coś czeka |
|
na ulicach Nuwara Elija |
|
przed sklepem monopolowym |
|
stoisko na bazarze |
|
stoisko na bazarze |
|
stoisko na bazarze |
|
tu śmierdziało bo suszone ryby |
|
świeże ryby |
Halinka na Szczycie Adama zadowolona jak na Kondrackiej Kopie, Małołączniaku lub Bystrej :)
OdpowiedzUsuńA na tej Górze Adama jest podobno zagłębienie o długości około 1,5 metra, które hinduiści uznają za odcisk stopy Śiwy, buddyści odcisk stopy Buddy, muzułmanie - Adama, a chrześcijanie indyjscy - św. Tomasza !!! Cóż za multireligijny szczyt ...
Zdjęcia Lankijczyków pokazują, że rzeczywiście mają "dużo na głowie"...
TW