9 listopada2017 r. Indie Belur, Halibed
Rano niespiesznie zbieramy się na śniadanie. Jak to w życiu bywa, jak się nie spieszysz i rozwlekasz czas, to potem masz go za mało. Umówiliśmy się z kierowcą Pravenem na 9.00. Tak nam zeszło na śniadaniu, że spóźniliśmy się. Wprawdzie nic się nie stało, ale jak się umawiam , to nie lubię wystawiać ludzi do wiatru, Ruszamy w powrotną drogę. Wprawdzie nie do Bengaloru, a do Hassam, ale mamy do przebycia ponad 300 kilometrów, co zważywszy na ruch panujący na drogach zajmie nam około 7 godzin. Początkowo obserwuje drogę. Co chwila łapię się za głowę, bo jak można tak jeździć. Na szczęście obecny nasz kierowca jest bardzo spokojny, ale inni wymuszają drogę i. trzeba uciekać do rowu. Na drogach jest mnóstwo ciężarówek .Tworzą całe ciągi pojazdów ciężarowych i nie można ich wyprzedzić. Niektóre stare trupy nie dają rady jechać szybciej niż 40 km/h. W trakcie jazdy dochodzę do wnioski, że należy zmienić plan dzisiejszej wycieczki. Należy zajechać do Halibed i Belur. Po co jutro mamy się tam wracać. Kierowca akceptuje moja propozycję. W trakcie jazdy zatrzymujemy się na kawę. 3 kawy 43 rupii czyli 15 groszy. Takie ceny lubimy. Wprawdzie to nie wypasiona knajpa, a przydrożny bar, ale kawa postawiła nas na nogi i o to chodziło.. Około 16 docieramy do miejscowości Halibet. Tu znajduje się świątynia Hoysaeswara. Budowę zaczęto w1121 r i trwała 190 lat, Budowli nigdy nie ukończono, ale i tak klękajcie narody. Wykuta w jednym bloku skalnym świątynia po prostu rzuca na kolana. Z takim pietyzmem wykonane rzeźby narzędziami XII- wiecznymi z taką wyobraźnią przestrzenną. Chylę czoła. Z Halebid ruszamy do drugiej świątyni w Belur. Ta świątynia była budowana mniej więcej w tym samym czasie . Tu też niesłychane przywiązanie do detalu. Przepiękne granitowe świątynie rzucone gdzieś w głębi lądu. W zasadzie gdyby nie namowa właściciela firmy od której pożyczyliśmy samochód to nigdy bym się nie zdecydowała tu przyjechać. Nawet przewodnik Lonely Planet nie rozpisuje się specjalnie o tych świątyniach. Na nas zrobiły kolosalne wrażenie. Około 18.30 docieramy do hotelu. Najpierw okazuje się, że nastąpiło jakieś nieporozumienie i kierowca zawiózł nas do niewłaściwego hotelu. Potem już nie było pudła. Hotel Southern Star okazuje się być naszym dzisiejszym lokum. W hotelowej restauracji zjadamy drugi tego dnia posiłek. Niestety nie rzuca nas na kolana. Nawet powiem więcej jest najgorszy ze wszystkich z naszego pobytu. Idziemy na krótki spacer. Ale nic ciekawego nie ma . Wracamy do pracy w hotelu.
|
czynny pisuar? |
|
Dodaj napis |
|
przerwa na kawę |
|
ogrody przed świątynią Hojsalewary |
|
ogrody przed światynią Hojsalewary |
|
Świątynia Hojsaleswary |
|
detale w
Świątyni Hojsaleswary |
|
w świątyni |
|
w świątyni |
|
główny ołtarz |
|
Zbyszka znowu dopadli wielbiciele selfie |
|
posąg byka wierzchowca Nadi |
|
Dodaj napis |
|
cała świątynia w rzeźbach |
|
cała świątynia w rzeźbach |
|
na ulicach Belur |
|
Świątynia w Belur |
|
Dodaj napis |
|
selfie |
|
główne wejście |
|
detale na ścianach |
|
ołtarz w Belur |
|
zdobienia świątyni w Belur |
|
rytualne pozy na ścianach |
|
rytualne pozy na ścianach |
|
rzeźby na ścianach |
|
rzeźby na fundamentach |
|
wierni w świątyni |
|
sklep z alkoholem |
|
ja wolę ciastka |
|
detale na ścianie świątyni |
Zdjęcia z obu Świątyń robią piorunujące wrażenie ... Jak ludzie wykuli to wszystko w skale prawie tysiąc lat temu ... Jak to mawia współczesna młodzież - SZACUN ...
OdpowiedzUsuńA w Świątyni Hojsaleśwary w Halebidu na ścianach wyryto podobno nazwiska dwóch rzeźbiarzy - Kalidasi i Kedarodża, natomiast Świątynia w Belur (Welapura) nad rzeką Yagachi to Świątynia Ćennakeśawy - ile to trzeba wypić, żeby nie zwariować od tych widoków, ale i nazw ... Brawo Halina !!!!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o brak wzmianki o Belur w przewodniku Lonely Planet to chyba zrozumiałem dlaczego Pan Minister Waszczykowski "powołał do życia" państwo San Escobar ... Bo to zapewne jedyne miejsce na naszej planecie gdzie JESZCZE (!!!) Halina nie była w podróży ...
OdpowiedzUsuń