niedziela, 3 grudnia 2017

Malediwy 3-4 grudnia 2017 r.

  Malediwy
3-4 grudnia r.

Od rana słońce. Wprawdzie  na niebie trochę chmur. ale słońce i niebieskie niebo. Po śniadaniu idziemy  na rafy. Przejrzystość wody nie jest na najwyższym poziomie, ale  i tak jest fajnie. Oglądamy  znowu świat ukryty pod powierzchnią wody. To zdumiewające, że  wystarczy wsadzić głowę do wody i jesteś w innym świecie. Mimo, że jesteśmy w tym samym miejscu co poprzednio   jest wiele innych ryb. Niektórych z kolei nie ma. Rafa to jednak nic stałego. Skupiam się tym razem na kształtach  koralowców i innych stworów znajdujących się a dnie i na stałe związanych z podłożem. Jakieś kule, grzyby, wielobarwne  ukwiały. Wszystko bardzo kolorowe. Żałuję, że nie mam  aparatu do robienia zdjęć pod wodą. Widzę wielką rybę w kolorze  ostrym turkusowym z wykończeniem  czarno-żółtym. Wykończenie to płetwy w innym kolorze. Słońce przebija przez wodę i  rafa jest jeszcze bardziej kolorowa. Gdy wychodzimy na brzeg  Martin pokazuje nam płaszczkę, która utknęła między kamieniami. Miała szerokość około metra.  bardzo długi kolec. Co dziwne  była prawie przeźroczysta. Jakby zrobiona z  przeźroczystego silikonu.  Gdy wróciliśmy z aparatem , by zrobić jej zdjęcie już jej nie było. Poradziła sobie z kamieniami.  Robimy sobie spacer po plaży. Słońce dopieka. Do drugiego ośrodka na wyspie przyjechali Malezyjczycy. Na wyspie są trzy ośrodki. Wszystkie powstały w ostatnich 2 latach. Są to małe ośrodki, które mogą jednorazowo przyjąć kilka osób. Na lunch zamawiamy  makaron curry i ryż curry. Jest  smaczny Lunch  podano na plaży. Nasz stół został w sposób specjalny udekorowany kwiatami.  To pożegnanie od ośrodka. Gorzej z rachunkiem. Najpierw Martin wylicza jakąś kwotę. Ja płacę. Potem pracownica przychodzi i twierdzi, że  nadpłaciliśmy i zwraca nam 15 dolarów. a potem Martin przyszedł i  przeprosił stwierdzając ze jeszcze  musimy dopłacić. Widać brak profesjonalizmu. Ale nadrabiają urokiem osobistym. Obserwujemy jak  dwóch tubylców i  chłopiec polują na ośmiornice. Chłopiec dzielnie im pomaga. Pływają w maskach wyposażeni tylko w  drut. Co chwila wynoszą ośmiornice. Zakopują je w piasku, w celu ochrony przed ptakami. Wcześniej wyciskają z ośmiornicy niebieską atramentową ciecz. Wieczorem zaczyna się nasza podróż powrotna. Najpierw melex, potem  łódź. Z łodzi  samochód. Docieramy do lotniska. Tu znowu heca z  pustą butelką po piwie. Musze ją okazać. Lecimy do Male.. Mamy 4 godziny na nasz samolot do Stambułu. Jednak czas szybko biegnie. Kolejka do odprawy  ogromna i  posuwa się powoli. W ostatniej chwili przypominam sobie o zdeponowanej puszce piw zdeponowanej przy wjeździe. Odbieram ja  tuż przed oddaniem walizek. Muszę znowu rozpakować walizkę i włożyć piwo. W bagażu podręcznym to niemożliwe. Samolot do Stambułu Airbus 330.Po drodze podziwiamy niezwykle świecący księżyc. Jest ogromny i świeci niezwykłym światłem. Wreszcie można   spróbować alkoholu. Pierwszy łyk usypia nas praktycznie na całą podróż. W Stambule idziemy do saloniku posiadaczy  kart Dinners i w spokoju objadamy się specjałami kuchni tureckiej korzystając z internetu piszemy bloga. Omawiamy nasze spostrzeżenia dotyczące wyspy na której byliśmy. Na pewno nie jest to miejsce dla turystów szukających wypoczynku "all inclusive" Mieszkaliśmy na wyspie , na której my byliśmy dodatkiem do żyjącej  społeczności. Tu ludzie żyją i muszą pokonywać trudności związane z położeniem, ale też pełnymi garściami korzystają z  dobrodziejstw tego położenia. Okazuje się, że większość mieszkańców pracuje  na pobliskich wysepkach przy obsłudze turystów. Właściwie Malediwy żyją z turystyki. My wybraliśmy, bardziej lub mniej świadomie, wyspę zamieszkała przez miejscowych. Turyści pojawili się tu 2 lata temu. i to  w niewielkiej ilości. Maksymalnie może być 18 osób, co przy 700 osobowej społeczności miejscowej nie odgrywa żadnej roli. Mieszkańcy są otwarci na turystów, nie traktują ciebie jak bankomatu. Zapraszają do domów. My mogliśmy obserwować jak żyją, jak sobie radzą i jak wykorzystują  środowisko do ułatwienia sobie życia. Na pewno jest to miejsce, gdzie  warto przyjechać by się zrelaksować uciec od tłumu turystów.

wejście do naszego ośrodka

nowe nasadzenia na plaży

dzieci same kapią się w morzu

Zbyszek wolontariusz pomaga sprzątać plażę

 krab pustelnik

ekspresowa łódź płynie z zawrotną prędkością

olśniewające plaże

widoki  zachwycają

taka plaża to marzenie

łowienie ryb na obiad?

Zbyszek sprawdza rodzaj przynęty

kwiatek figowca

pełnia życia

biel plaż oślepia

złowiona ośmiornica

nasz lunch na plaży

aż chce się jeść

lunch w miłych okolicznościach

dzisiejszy połów

takie hydroplany wożą turystów

miejscowe dzieci w kąpieli

plaża po olbrzymim odpływie

wypoczynek na plaży

miejscowa  dziewczynka

produkcja sznurka z włókna kokosowego

To juz koniec naszej podróży

teraz płyniemy łodzią

podróż trwała 10 minut

za nami tylko wspomnienia

docieramy do wyspy z lotniskiem

Lecimy do Male

To już samolot do Stambułu

salonik VIP w Stambule

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz