Bałkany Albania
30 maja 2018 r.
Gjiokaster, Serenda PN Butrint, Durres
W nocy klimatyzacja tak zaczęła chłodzić, że musiałam przykryć się kocem. Wstaję przed szóstą żeby wrzucić bloga, bo wczoraj słabo chodził internet. Idziemy na śniadanie. Jaja dżem, croissanty, kawa. Dla mnie w porządku. Pakujemy się i wyprowadzamy. Zostawiamy samochód pod hotelem i jedziemy taksówką na wzgórze. Przy płaceniu za hotel powstał problem, bo żadna nasza karta nie była akceptowana. W końcu płacimy gotówką. Taksówką za 600 leków wjeżdżamy na wzgórze, Znajduje się tu ogromna twierdza. Teraz to głównie potężne mury i cudowny widok na miasto. W twierdzy jest ekspozycja armat, moździerzy . Znajduje się też samolot amerykański, na którym po wojnie wylądował amerykański pilot. Pilota wypuścili, a samolot zatrzymali. Z twierdzy idziemy na bazar. Stara część miasta zbudowana jest z kamienia., Domy są kamienne i dachy też. Z twierdzy jest piękny widok na kamienne szare dachy. Zastanawiamy się ile może ważyć taki dach. Wszędzie mnóstwo Polaków. Zresztą Albańczycy bardzo dobrze rozumieją po polsku. Oczywiście podstawowe słowa. Rzucamy się na ceramiczne miski. Są śliczne. Wypijamy kawę po turecku i po zakupach ruszamy dalej. W bankomacie pobrałam pieniądze i nie było problemu. Ruszamy teraz do Serendy. Jest to miejscowość wypoczynkowa nad morzem jońskim. Właściwie celem jest park Narodowy Butrint. Jest to starożytne miasto wpisane na listę UNESCO. Przed samym terenem archeologicznym zatrzymujemy się w restauracji na obiad. Wiem, że tutaj w słonym jeziorze są najsmaczniejsze małże na świecie. Zamawiam porcję. Reszta zamawia makaron z owocami morza Do tego litr wina domowego. Małże boskie. W życiu takich nie jadłam. ,Po prostu niebo w gębie. Gdy dojeżdżamy Zbyszek mówi, że dalej jest prom. Spoglądam na mapę. Rzeczywiście wygląda że strefa archeologiczna znajduje się na wyspie. Tym bardziej, że widać mury i napisane jest do pałacu weneckiego. Przepływamy promem. Z nami Włosi, na motorach. Oni mieszkali z nami w hotelu. Oglądamy pałac wenecki, idziemy dalej. Jakieś zabudowania widać w oddali. Trochę mnie to niepokoi, ale się nie poddaję. Anita mówi mi, że to są nowe zabudowania. Zbyszek jęczy że daleko. Łapiemy stopa, który podwozi nas do jakiejś wioski. Gdy wysiadamy pytam kierowcę o zabytki, a on że to na lądzie, przy promie. Musimy wracać na piechotę do promu. Chłopina zlitował się i powiózł nas kawałek do jakiegoś rozjazdu. Dalej na piechotę. Jedzie pickup. Zatrzymujemy go i siadamy na pakę. Podwozi nas na prom. Szybko wracamy do punktu wyjścia. Wchodzimy na teren wykopalisk. Są rozległe. Znajduje się tu dużo stanowisk. świątynie, baptysterium, amfiteatr,. Obejście wszystkiego zajmuje nam około 2 godzin. Padnięci wracamy do samochodu. Wracamy przez Serandę Tu zatrzymujemy się na chwilę by zamoczyć nogi w morzu Jońskim. Woda w miarę ciepła. Zbyszek nawet się wykąpał. Teraz ruszamy do Durres. Na miejscu jesteśmy około 22. Idziemy do kawiarenki by przez Internet zarezerwować pokój. Wybieramy Vila Verde Beach Hotel. Dla 4 osób 230 zł. Apartament dwupokojowy. Trochę przypomina czasy socjalizmu, ale jest bezpośrednio nad morzem, dwa balkony. Wieczorem czas spędzamy przy winku na balkonie. Jest bardzo ciepło.
|
widok na twierdzę |
|
wąskie uliczki Gjirokaster |
|
Gjirokaster |
|
w Gjirokaster |
|
na uliczkach Gjirokaster |
|
krowa weszła na pomnik |
|
na promie |
|
baszta wenecka |
|
jedziemy autostopem |
|
riuny Butrintu |
|
szare dachy Gjirokaster |
|
wieża zegarowa w twierdzy |
|
kamienne dachy Gjirokaster |
|
widok na wieżę zegarową |
|
w twierdzy |
|
stare wille Gjirokaster |
|
stare wille w Gjirokaster |
|
na uliczkach Gjirokaster |
|
na uliczkach Gjirokaster |
|
na uliczkach Gjirokaster |
|
na uliczkach Gjirokaster |
|
Enver Hodża zawsze żywy |
|
na uliczkach Gjirokaster |
|
nasz hotel |
|
najsmaczniejsze małże świata |
|
pyszny obiad |
|
na promie z Włochami |
|
podróż autostopem |
|
wieża wenecka |
|
baptysterium |
|
ruiny świątyni w Butrint |
|
lwia brama |
|
wieża w Burtrint |
|
plaża w Sarandzie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz