Bałkany2018 Albania 31 maja 2018 r .
Durres, Tirana, Kruje, Budwa
Rano po śniadaniu idziemy nad morze. Plaża znajduje się tuż obok hotelu. Plaża piaszczysta Widzimy jak sprzątają plażę. Jest z grubsza pozagrabiane i podjeżdża śmieciara. Też z grubsza zbierają łopata śmieci i wyrzucają na pakę. To co spadnie z łopaty zostaje. W piasku jest pełno petów. Tych grabie nie zgarną. Porównujemy ze Zbyszkiem jak sprzątano plaże na Malediwach. Tam nie zostawał nawet okruszek. Durres to miasto z licznymi zabytkami. Pochodzą one z czasów rzymskich -odkryty w 1966r ogromny amfiteatr oraz z czasów osmańskich- ogromne meczety, łaźnie oraz weneckich- fortyfikacje na nabrzeżu z wspaniale zachowaną wieżą . Wszystko wspaniale wyeksponowane, wśród pięknie utrzymanej roślinności.. Nieopodal Durres leży Tirana. Nie jest to miasto posiadające zbyt dużo do zaoferowania , ale to jednak stolica. Postanawiamy ją odwiedzić. Najpierw jedziemy na plac Skanderbega - bohatera narodowego Albanii. Jest to serce Tirany. Na placu znajduje się jego pomnik. Obok najciekawszy obiekt meczet Ethem Beja Niestety jest teraz w remoncie. Oglądamy stojąca obok wieże zegarową.. Największą atrakcja dla nas są bunkry przeciwatomowe. W samej Tiranie są dwa udostępnione do zwiedzania. My chcemy zwiedzić ten przygotowany dla Envara Hodży. Szukamy na mapie i w GPS. Zbyszek ustala na komórce, Stasiu na 2 GP-ach. Nic nam nie wychodzi. Kręcimy się jak smród po gaciach. Wreszcie Zbyszek gada z jakimś facetem na ulicy. Ten stara się pomóc. Trwa to wieki. W końcu biorę Stasia GPS i znajduję ten nieszczęsny bunkier w GPS. Podjeżdża policja , bo tamujemy ruch. Stasiu tak zaparkował, że utrudnia przejazd samochodom. Teraz możemy ruszać. Docieramy do celu. Teren bunkra zadrzewiony. W bunkrze chłód. Ogromne długie korytarze. Do bunkra wejście przez trzy grube betonowe drzwi. W przepastnych korytarzach mnóstwo drzwi do różnych pomieszczeń. Jest nawet pomieszczenie przeznaczone na klasę szkolną. . W pomieszczeniach są gównie eksponaty przedstawiające czasy wojny. Kilka pomieszczeń jest w oryginale. Prywatne pomieszczenia dla Hodży. Znajdujemy też polski akcent higroskop wyprodukowany w Krakowie. .Całość robi ogromne wrażenie. Teraz ruszamy do miasteczka Kruje. Przez polskie biur podróży opisywane jako albański Kraków. Miasto położone jest na zboczu góry. Rzeczywiście jest pięknie położone. W głosowaniu ustalamy, że najpierw odwiedzamy restaurację. Głód nam już dobrze doskwiera. Anita naukowo udowadnia nam, że najpierw trzeba zjeść, a potem się poruszać to jest lepsze spalanie. Wybieramy polecaną przez przewodnik restaurację Panorama. Widok z okna zachwycający. Całe stare miasto wraz z ruinami zamku jak na dłoni. Kelner proponuje nam przystawki albańskie i jagnięcinę na sposób albański. Wszystko na wspólnych talerzach. Gdy przynoszą ogromny talerz z różnymi smakołykami to wiemy, że był to strzał w dziesiątkę. Ale na tym nie koniec. kelnerzy przynoszą nam talerze, nakładają jakieś miejscowe sałatki, mięso w sosie pomidorowo-jogurtowym, Wszystko przepyszne. Jakieś wspaniałe ciasto kruchutkie nadziane doskonałą masą szpinakową. . Objadamy się po uszy. Do tego litr wina domowej roboty. Gdy zmietliśmy w końcu wszystko z talerza podchodzi kelner z ogromnym półmiskiem mięsa. Zbyszek mówi mu, że to chyba nie dla nas. Kelner zdziwiony odchodzi. Gdy się zorientowałam, że Zbyszek odprawił kelnera było już za późno. na reakcję. Po chwili wraca drugi kelner z tym mięsem. Oczywiście mówię mu, że wszystko w porządku i brat myślał, że to było już wszystko. Jagnięcina rozpływa się w ustach. Wspaniale przygotowana .Najedliśmy się tak, że mam wątpliwości czy będziemy w stanie się poruszać. Po drodze na zamek jest bazarek. Tu mnóstwo tkanych dywaników. Ja decyduję się kupić obrus z cienkiej bawełny z pięknymi koronkowymi wstawkami. Stasiu nie chce iść na górę. Umawiamy się że przyjedzie po nas samochodem. Wchodzimy powoli na szczyt. Tu są tylko ruiny zamku. Widok z góry ładny. Dochodzimy jednak do wnioski że nazywanie Kruje drugim Krakowem to gruba przesada. Jest trochę kamieniczek średniowiecznych ale bez przesady.. Schodzimy na dół, bo Stasia nie ma. Spotykamy go po drodze prawie przy parkingu. Teraz droga do Czarnogóry. Stasiu chce koniecznie dotrzeć do Kotoru. Jedziemy wybrzeżem. GPS pokazuje nam że dotrzemy na 19. Ostatecznie docieramy do Budwy na 21. Wchodzimy do restauracji logujemy się do Internetu i szukamy pokoju. Zbyszek wcześniej znalazł wypasiony hotel w Budwie, ale ja go powstrzymałam przed rezerwowaniem bo nie byłam pewna czy tam dotrzemy. Teraz już tego hotelu nie ma. Znajdujemy hotel Anita. Dwa pokoje za około 300 zł. Tradycyjnie wypijamy winko na balkonie. ciepło. Jest fajnie.
|
na plaży w Durres |
|
meczet w Tiranie |
|
drzwi do bunkra |
|
w bunkrze |
|
Hodża przystojniaczek |
|
w bunkrze |
|
w bunkrze |
|
polski akcent w bunkrze |
|
wino też tam było |
|
bunkier z zewnątrz |
|
restauracja Panorama w Kruje |
|
widok na Kruje |
|
bazar w Kruje |
|
śmieszna koza |
|
amfiteatr w Durres |
|
amfiteatr w Durres |
|
ukwiecone uliczki Durres |
|
wieża zegarowa w Tiranie |
|
meczet w Tiranie |
|
pomnik Skalberga |
|
plac Skalberga |
|
w bunkrze |
|
klasa szkolna w bumkrze |
|
przykłady małych bunkrów |
|
przykłady małych bunkrów |
|
przykłady małych bunkrów |
|
jadalnia Hodży |
|
był nawet sklep |
|
obżarstwo w Kruje |
|
na koniec jagnięcina |
|
na bazarku |
|
na zamkowym wzgórzu |
|
widok na Kruje z zamku |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz