Bałkany 2018
Bośnia i Hercegowina
2- 3 czerwca 2018 r.
2 czerwca
Wstajemy ze Zbyszkiem rano żeby zrobić zdjęcia. Ja biegnę na taras domu . Czytałam na bookingu że jest stamtąd piękny widok na most. Widok jest rzeczywiście piękny ale na miasto. Most częściowo zasłonięty przez dach budynku. Idziemy wczorajszą drogą. Na uliczkach jest prawie pusto. Bardzo lubię taki czas, gdy miasto mam tylko dla siebie. Zawsze mam taką radość w sercu że fajnie zaczyna się dzień. Robimy zdjęcia potem przechodzimy na most którym wczoraj nie chciała iść Anita. Z niego jest najpiękniejszy widok na most turecki .Z daleka widać nasz hotel. Wyróżnia się zbudowaną na tarasie wieżą widokową i reklamą na zielonym tle. Idziemy na śniadanie. Styl bośniacki. Wspaniała kawa i mnóstwo przysmaków podanych bardzo apetycznie. Sery, szynki owce i jogurt z owocami. Pychota. Ruszamy do Sarajewa. Anita zastrzega że nie chce już żadnego zwiedzania. Chcemy kupić sery, wino itp. Docieramy do Sarajewa przed południem. Niestety na bazar dla turystów. W sklepie kupujemy sery różnego rodzaju i idziemy na kawę. Z kawy zrobiły się szaszłyki. Ja zamawiam cebapcici. To jest po prostu marzenie. Są tak doskonale doprawione. Marzenie. Mogę powtórzyć za Alusiem "całe życie o tym marzyłam' Ten smak będzie pewnie za mną chodził do następnej wizyty na Bałkanach. Potem w lokalu zobaczyliśmy dyplom za zajęcie pierwszego miejsca w konkursie na tradycyjne potrawy Sarajewa. Dyplom wprawdzie z 1989 roku , ale chyba kucharz się nie zmienił. Ruszamy w dalszą drogę. Chłopaki po drodze chcą kupić rakiję ze śliwek. zatrzymujemy się w kilku miejscach , ale żadna nie pachnie śliwkami. W końcu kupują po półlitrowej butelce trochę zaciągająca śliwkami. facet więcej nie miał. Zajeżdżamy jeszcze do marketu i tu popełniamy szaleństwo serowe. Kupujemy ich ser - kajmak i mnóstwo serów miękkich. Stasiu stwierdził, że ilość serów w samochodzie wskazuje na kontrabandę i nigdy by nie przypuszczał, że z Bałkanów będzie woził sery, a nie inne towary.. Na granicy z Chorwacją kolejka. Wytracamy trochę czasu. Całą drogę rozmawiamy o tym, że na Węgrzech zjemy zupę gulaszową. Gdy docieramy na Węgry wzdłuż autostrady nic nie ma do jedzenia. To jest nowa autostrada. Tuz przed 22 zjeżdżamy na stację benzynową na której znajduje się znaczek noża i widelca. niestety to jest McDonald. Zamawiamy bułki a Stasiu kurczaka. Obrzydliwe jedzenie. Zbyszek z Anita oświadczają że nigdy w życiu nie będą już jedli w McDonaldzie.. Za chwilę zamykają McDonald. Wychodzimy z niego jako ostatni klienci. Za Budapesztem były jeszcze jakieś restauracje, ale niestety zamknięte. zarezerwowaliśmy sobie nocleg Gyor w hotelu Klastrom. Hotel znajduje się w starym budynku klasztornym. Budynek jest bardzo okazały.
3 czerwca.
Śniadanie przyzwoite, szczególnie salami. Ruszamy w dalsza drogę. teraz nie mamy przeszkód w postaci granic. po drodze zatrzymujemy się w Wiejskiej Chacie w Koziegłowach. Dla nas to obowiązkowy punkt programu. Zawsze jemy barszcz syty. Gdy zajeżdżamy pełno samochodów. Nie zrażamy się tym. Po chwili zwalnia się stolik. Niestety dania nie spełniły naszych oczekiwań. barszcz był nie ten sam a i pierogi rozgotowane i niedoprawione. Po 18 docieramy do Warszawy.
|
ranek w Mostarze |
|
nad Neretwą w Mostarze |
|
Domy w Mostarze |
|
odbudowany most turecki |
|
zaułki w Mostarze |
|
pozostałości po wojnie |
|
rzeka Neretwa |
|
Mostar |
|
ten zielony to nasz hotel |
|
Panorama Mostaru z naszego hotelu |
|
śnaidanie |
|
kawa po turecku |
|
Sarajewo |
|
Sarajewo |
|
panorama Mostaru |
|
krzywy mostek w Mostarze |
|
to zielone to punkt widokowy w hotelu |
|
most turecki |
|
puste uliczki w Mostarze |
|
ruiny po wojnie |
|
widok na most turecki |
|
panorama Mostaru |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz