25 stycznia 2019 r. Rwanda
Butare Kigali
Od rana jestem wkurzona.Wczoraj nie było ciepłej wody, rano też.W końcu za coś biorą pieniądze w tym hotelu.Na dodatek drzwi od pokoju niemiłosiernie skrzypią. Cena za hotel z kosmosu, a warunki jak w hotelu backpacerskim. No może przesadziłam, Śniadanie na tarasie z widokiem na jezioro. Gdy przychodzi do rozliczeń podnoszę, iż brak było ciepłej wody. Facet tłumaczy, że maja problem z prądem. Ale cenę biorą jak za pełny wypas.W końcu obniżają stawką o 20 dolarów. Dobre i to Gdy chcę płacić kartą tak się zabierają do terminala, że wiem że nic z tego nie będzie. I miałam rację. Musimy jechać do drugiego hotelu. Tam nie ma problemów i terminal działa.Ruszamy do Butare czyli obecnie niestety muszę napisać nazwę tej miejscowości "Huye"Znajduje się tam muzeum etnograficzne ufundowane przez króla belgijskiego Boduina I. Jedziemy wzdłuż jeziora Kivu. Widoki niesamowite, ale niestety nie mamy tyle czasu, by się ciągle zatrzymywać. Chłoniemy jednak widoki starając się je zapamiętać. Bujna zieleń, góry i miedzy tym jezioro z bardzo zróżnicowana linią brzegową. . Koło 12 kierowca pyta nas jaką drogą chcemy jechać. Marcin odpowiada szybką i najkrótszą. Oczywiście on wybiera drogę wzdłuż jeziora. Jest o wiele dłuższa i kręta, bo po górach. Ciągniemy się jak smród po gaciach. Jedyną rekompensatą są przecudne widoki. Potem jedziemy przez park narodowy. Widzimy wiele małp na drodze, ale uciekają przed samochodem i nie możemy im zrobić zdjęć. O 16 dojeżdżamy do Butare. Kierowca zarządza lunch. Zjadamy jakieś pulpety z frytkami. Idziemy do muzeum. Wystawa nie powala. Śmiejemy się , ze mimo upływu czasu eksponaty takie same jak widzimy obecnie na ulicach. W muzeum jest sklep z pamiątkami. Są o połowę tańsze niż w sklepikach do których zaprowadził nas kierowca.Chcemy jeszcze zobaczyć albo arboretum albo katedrę. wsiadamy do samochodu a Roni rusza nie pyatjąc nas gdzie ma jechać. Gdy po jakimś czasie go pytamy gdzie jedziemy on oświadcza, ze do Kigali, bo tak chcieliśmy. Oszaleć można z tym facetem. Ostatecznie decydujemy się jechać do Kigali, bo jest już dość późno i zrobi się ciemno. Droga do Kigali zatłoczona, ale prosta więc można jechać szybciej. Jednak Kigali niesamowicie zatłoczone.Tu wytracamy mnóstwo czasu w korkach. Docieramy do hotelu. Pokój fajny. Idziemy na zupę rybną i piwo. Po północy wracamy do pokoju. Marcin śpi a ja walczę z blogiem i intranetem. Zapomniałam napisać ,że tutaj są rowerowe taksówki. Taksówkarz ma kamizelkę z numerem i rower z bagażnikiem. Jedną osobę może podwieźć. Nieraz dorosłego z dzieckiem. Widzieliśmy też motocykle taksówki ale tylko raz. Natomiast rowerowe są bardzo popularne.
|
śniadanie w miłych okolicznościach przyrody |
|
Marcin zmienia środek lokomocji |
|
herbaciane pola Rwandy |
|
herbaciane pola Rwandy |
|
widoki po drodze |
|
widoki po drodze |
|
widoki po drodze |
|
sprawdzony sposób przewożenia towarów |
|
widoki po drodze jez. Kivu |
|
widoki po drodze jez. Kivu |
|
widoki po drodze jez. Kivu |
|
mały wypadek po drodze |
|
widoki po drodze jezioro Kivu |
|
widoki po drodze jez. Kivu |
|
widoki po drodze |
|
pola ryżowe |
|
pola ryżowe |
|
tradycyjny sposób transportu |
|
tradycyjny sposób transportu |
|
te małe dzieci wracają ze szkoły |
|
chłopiec wraca ze szkoły |
|
rowerowy taksówkarz |
|
dżungla |
|
jakiś ptak na kołku kruk wielkodzioby |
|
fajny dziób kruk wielkodzioby |
|
tarasowa uprawa |
|
rwandyjskie domki |
|
widoki po drodze |
|
przed muzeum |
|
dom króla |
|
dom króla |
|
zestaw bębnów w muzeum |
Czekałam na jakiegoś ptaka i jest :-) Jakiś ptak na kołku i na dodatek z fajnym dziobem - kruk wielkodzioby. Ilona
OdpowiedzUsuń