piątek, 27 września 2019

Czechy 2019 r.

Czechy 2019 r

19 czerwca 2019 r.
Po dwudziestej wyruszamy do Czech. Chciałam od dawna zobaczyć  fragment uzdrowiskowy Czech. Około 23 docieramy do hotelu Ibis. Znajduje się we Wrocławiu. Zarezerwowałam przez booking  w trakcie jazdy. Jest na strasznym zadupiu. Oczywiście nie ma możliwości zjedzenia czegokolwiek. Stasiu upiera się by zamówić pizzę. Dzwoni do Pizza Hut, ale działają do 23.00. Jest parę minut po 23. Recepcjonistka daje  mu drugi adres. Pizzeria czynna całą dobę. Zamawia  pizzę. Podają, że  pizza będzie za godzinę półtorej. Namawiam go by zrezygnował. Ale on się upiera. Idziemy do pokoju. Ibis budget to niestety strasznie skromny hotel. Pokoik malutki Styl gomułkowski bardzo siermiężnie. Czekając na pizzę wypijamy wino, które wzięliśmy z domu. Jest pierwsza godzina, a pizzy nie ma. Stasiu dzwoni do  pizzerii a oni, że za chwilę będzie. Mija kolejne pół godziny a nikt się nie zjawia. Kolejna interwencja kończy się awanturą. Facet wmawia ,że był pod hotelem ale nikt nie wiedział dla kogo ta pizza, a na dodatek, że dzwonił do Stasia , a on nie odbierał. Stasiu dodatkowo dostał wiązankę ciepłych słów przez telefon i tak się skończyła nasza przygoda z nocną pizzą w hotelu ibis. Hotel fatalny.


20 czerwca 2019 r.
Zjadamy śniadanie nawet dobre i ruszamy przez Niemcy do Karlowych War. Tu też zarezerwowaliśmy hotel przez Booking. Hotel Martell Zrobiliśmy to w nocy czekając na pizzę. Dojeżdżamy do hotelu. Tu standard zdecydowanie lepszy niż Ibis. Zostawiamy bagaże i ruszamy do Centrum Karlowych Warów. Schodzimy na dół, bo centrum jest w dolinie. Na Bookingu było ,że 800 metrów od centrum. Nam się jednak wydaje, że to w linii prostej. Docieramy w końcu do centrum nad rzekę Tepli. Najpierw uderza nas obrzydliwy betonowy budynek Thermal. Jak można wybudować coś takiego. Wybudowany w 1976 roku betonowy gmach i wstrętny hotel to centrum kulturalno- hotelowe. Wszędzie pełno plakatów. Wkrótce zaczyna się festiwal filmowy .już 54 z kolei. . Najpierw idziemy na obiad. Jesteśmy strasznie głodni. Znalazłam w przewodniku knajpę ”U Szwejka”. Przeszliśmy pół miasta, żeby do niej dojść. Stasiu zamawia piwo i golonkę Ja  miejscowy gulasz  z knedliczkami.  I oczywiście piwo. Jak przynieśli Stasiowi golonkę ,to aż jęknął, taka duża. Objedzeni do bólu ruszamy na spacer po Karlowych Warach. Są one cudnie położone w dolinie rzeki. Główny pasaż ciągnie się wzdłuż rzeki. Poprzerzucane mostki dają możliwość przechodzenia na druga stronę rzeki. Idąc główną promenadą docieramy do  najsłynniejszego hotelu w mieście który nazywa się Pupp. Jest to ogromna neobarokowa  budowla. Przed hotelem na podjeździe pomiędzy kostką brukową znajdują się tabliczki z nazwiskami sławnych osób, które spały w hotelu. Tu zjadamy pyszne lody z bitą śmietaną i pijemy kawę. Lody pycha, a bita śmietana marzenie. Kawa też. Tak wzmocnieni ruszamy dalej Za hotelem znajdują się cesarskie łaźnie i sanatorium. Miasto robi na nas ogromne wrażenie. Przepięknie odnowione. Ma się wrażenie, że ekipa remontowa dopiero wyszła. Oglądamy nieśpiesznie  piękne budynki, zaglądamy do kościoła św. Marii i Magdaleny. Ja przechodzę na drugą stronę rzeki by obejrzeć piękne Trzni kolonadę. Jest to drewniana  misternie zdobiona kolumnada. Na jej szczycie bije źródełko. Podchodzę wyżej a tu śliczna grabowa alejka, a właściwie tunel. Nie byłabym sobą żeby nią nie przejść. Dalej znowu stylowe hotele i piękna zabudowa. Czyli nie tylko centrum pięknie odnowione. Wracam do Stasia. Zaglądam do sklepiku. Chcę kupić wodę i oblaty. Tu są tanie. Oblaty to takie ciastka , a właściwie wafle przekładane masą. Tutejsza specjalność. Ale przede mną stoi Rosjanin. Ma kłopot z płatnością, bo według niego zeszło mu z karty a według sprzedawczyni nie. Stoję tak z 15 minut i daję za wygraną. Wracam do Stasia.  On znowu głodny. Zatrzymujemy się w knajpce nad brzegiem rzeki. Zaczyna lać. My siedzimy pod wielkim parasolem, więc nic na nas nie leci. Stasiu zjada zupę ja  wypijam kawę. Jest uroczo. Ciepły wieczór piękne miasto. Czekamy ąż przestanie padać. Zaczyna się powoli ściemniać. Ruszamy w drogę do hotelu. Po drodze mijamy najpiękniejsze Karlowarskie kolumny łaziebne. Są ogromne. I fotogeniczne. Wracamy do hotelu idąc tym razem pod górkę trochę na skróty, ale trafiamy bez puda. Teraz tylko  prysznic  winko i dzielenie się wrażeniami dnia dzisiejszego. W Karlowych Warach  jest zakaz poruszania się samochodom. Tylko dostawa towaru i przywiezienie gości. Jest przez to cudowne świeże powietrze i przestrzeń dla pieszych

Stasiu i jego golonka

restauracja u Szwejka

spotkanie ze szwjkiem

hotel Pupp

wnetrze hotelu

carskie łaxnie

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

kościół św Marii i Magdaleny

tri kolonade

Dodaj napis

grabowa alejka

Dodaj napis

Dodaj napis

źródełko

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

tri kolonade

tri kolonade

w restauracji nad rzeka

Dodaj napis

prze[piekna kolumnada

kolumnada

nad rzeka Tepli

piekne detale

Dodaj napis

piekna domy

Dodaj napis

Dodaj napis

karlowe vary




21 czerwca
Śniadanie znakomite. Wymeldowujemy się , zostawiamy samochód na parkingu i schodzimy na dół do centrum. Najpierw idziemy do fabryki Beherowki. Słynny alkohol pochodzi z Karlowych Warów. To tutejszy mieszkaniec wymyślił recepturę i zaczął produkcję tego gorzkiego  likieru. Wizyta w  fabryce zajmuje nam sporo czasu – ponad dwie godziny, ale było warto. Wracamy wzdłuż rzeki do Centrum Po drodze zachodzimy do piękniej ażurowej kolumnady zrobionej z metalu zwanej sadową. Znowu  mijamy młyńską – największą kolumnadę. Tu gra zespół. Śpiewają rosyjskie piosenki. Jakoś nikomu to nie przeszkadza. Chłoniemy ducha miasta, jego atmosferę, zachwycając się co i raz pięknymi budynkami. Czas nas goni więc decydujemy się wrócić do samochodu. Jedziemy do miasteczka Loket. Przepięknie położone na wzgórzu otoczone z 3 stron rzeką Ohrzą, którą można pływać kajakami. Stasiu jak zwykle chce zaparkować jak najbliżej. Parking znajduje się  dużo niżej i nie ma ochoty wspinać się. Parkujemy w miejscu niekoniecznie przeznaczonym na parking. Za chwilę za naszym samochodem stają inne. Wracam się do samochodu po przewodnik. Zaczepia mnie  kierowca z Niemiec, który postawił samochód za nami, czy tu wolno parkować. Śmieję się i mówię, że nie wiem. On na to, że jak będzie nas dużo to może się uda bez mandatu. Idziemy do zamku na skróty jakąś  dziką ścieżką, ale docieramy na miejsce. Wejście do zamku bez przewodnika, za to z wydrukowanym tekstem po polsku. Za tekst zostawia się kaucję 50 koron. W zamku kolekcja  broni, porcelany. Zwiedzamy też więzienie. Zamek ogromny . Zwiedzanie zajmuje nam ponad 1,5 godziny. Widoki z góry wspaniałe. Teraz marzymy tylko o jedzeniu. Stasiu upatrzył sobie knajpkę  niedaleko naszego samochodu  i ciągnie na dół. Ja chcę trochę posmakować  urody tej pięknej miejscowości. Stasiu nie daje jednak za wygraną i głód zwycięża.  Zamawiamy typowe  czeskie specjały. Wieprzowina z  knedlikami i do tego lemoniada. Wszystko pyszne i o 50 procent tańsze niż w Karlowych Warach. Zadowoleni wracamy do samochodu. Okazuje się że został tylko nasz. Na szczęście bez mandatu. Jedziemy do Cheb. Jest to przygraniczne miasto z pięknym  rynkiem. Na rynku stoi 11 szachulcowych kamienic z XIII wieku.  Nazywane Spalickiem. Do miasta wchodzimy przez piękną bramę. Widok rynku powala nas z nóg. Na otrzeźwienie idziemy na lody. Pyszne. Kościoły zamknięte, ale spacerujemy po mieście i idziemy do zamku. Tu też piękny widok na okolice. Do zamku wchodzi się  drewnianym mostem. W zamku jest piękna rotunda św. Urszuli.. Teraz kolej na przyrodę. Jedziemy do SOOS parku narodowego  gdzie znajdują się mofety czyli wyziewy gazów wulkanicznych. Po parku chodzi się po drewnianych mostkach. Krajobraz niesamowity. Mokradła roślinność taka jak na mokradłach. Mnóstwo ptaków i bulgoczące źródła z zapachem siarki. Słońce  chyli się ku zachodowi , bulgot smród siarki i tylko  my. Nikogo więcej. Stasiu chce się wracać, ale ja nie daję za wygraną. Tłumaczę, że na pewno  droga prowadzi do parkingu. I rzeczywiście wychodzimy na polną drogę. Tu z kolei przy drodze kolej wąskotorowa i piękne  jeziora. Na parkingu tylko nasz samochód. Zajeżdżamy po drodze do Franciszkowych Łaźni. Piękne klimatyczne uzdrowisko z przepiękną  promenadą Domy malowane na biało-żółto Tu na końcu promenady   rotunda w której tryska źródło. Z tyłu monumentalny dom zdrojowy. Zaczyna się ściemniać więc jedziemy do zarezerwowanego motelu u Pieska i Kociczki. Fajny klimatyczny  hotelik. Na kolację oczywiście miejscowe piwo.
Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis




22 Czerwca

Po śniadaniu ruszamy do Mariańskich Łaźni. To kolejne miasto zdrojowe w Czechach. Pogoda trochę się psuje. Parkujemy na głównej ulicy Hlavni Triada tuż przy domu Chopina. Główna ulica to z jednej strony przepiękne secesyjne  hotele a po drugiej park zdrojowy. Widzimy jak schodzi się orkiestra. Zaczynają grać, a potem maszerują w kierunku domu zdrojowego. Niestety potężna ulewa przerywa paradę. My chowamy się w kawiarni. Po pół godzinie ulewa ustaje. Idziemy w kierunku domu zdrojowego i śpiewającej fontanny. Dom zdrojowy przepiękny.. Zbudowany z lekkiej konstrukcji żelaznej wygląda jak  promenada. Tuż obok śpiewające fontanny jedna z atrakcji Mariańskich Łaźni. Park zdrojowy ogromny za nim neorenesansowe budynki  kasyna i  nowe Łaźnie. Jedziemy jeszcze zobaczyć cerkiew. Wchodzę w ostatniej chwili bo facet gasi światła. W przewodniku jest napisane, że czynne cały dzień, ale życie pisze swoje przewodniki. Ruszamy do Pilzna. Tu największą atrakcję jest browar. Mamy szczęście, bo właśnie wchodzi rosyjskojęzyczna grupa. Załapujemy się do niej. Browar niesamowity. Wycieczka wspaniała. Byłam na podobnej w Żywcu, ale tu jest ciekawiej. Wycieczka kończy się piwnicach przy ogromnych bekach piwnych poczęstunkiem a jakże piwem. Głodni jedziemy coś zjeść. Idziemy do restauracji u Saltzmanu. Porcje ogromne i pyszne. Ceny też pasują. Niestety teraz też trochę pada. Idziemy na rynek, który jest ogromny i przepiękny. Na samym środku ogromny kościół Bartłomieja. Niestety w remoncie. Ja wchodzę na wieżę. Panorama miasta przecudna. Wypatrzyłam ogromną synagogę. Niestety dziś jest sobota i jest zamknięta. Spróbujemy jutro. Trochę chodzimy po Pilźnie. Na rynku jest festyn. Podziwiamy przepiękne kamienice. Jedziemy do hoteliku pod Pilznem który nazywa się Na Statku.  Restauracja fantastyczna, klimatyczna, a pokoje też super urządzone. Oczywiście wieczorem tradycyjne piwko i spać.
Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis















23 czerwca

Po doskonałym śniadaniu wrcamy  do Pilzna. Najpierw synagoga. Ogromna trzecia co do wielkości na świecie. Wewnątrz mnóstwo fotografii i eksponatów związanych z religią żydowską. Opisane zwyczaje, święta. Fantastyczna ekspozycja. Po drodze zaglądamy do spożywczego. Kupujemy sery i oblaty. Oblaty to takie wafle przełożone masą. Bardzo smaczne i typowe dla  tego regionu. Chwilę jeszcze spacerujemy po Pilźnie i niestety koniec zwiedzania. Ruszamy do domu. Tym razem GPS pokazuje nam drogę na Pragę, Kłodzko Wrocław. Bez większych kłopotów docieramy do Warszawy.



Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz