27 listopada 2019 r.
Po nocnych Polaków rozmowach Marcin śpi do 9.00 . Budzę go na śniadanie. Oczywiście restauracja nad brzegiem morza. Szum wody, błękit nieba, turkus wody. Bajecznie!!! Szybko wrzucamy w siebie śniadanie i biegiem na plażę. Bierzemy sprzęt do nurkowania i zabawa się zaczyna.Tuz po wejściu do morza są rafy koralowe. Mnóstwo rybek. Niesamowita ich różnorodność. Na plaży nie ma zbyt dużo ludzi więc nie ma tłoku. Spokój sielanka. Siedzimy pod palmami alb pływamy na rafach. Każdy chwali się swoimi zdobyczami w wodzie. Oczywiście Marcin dużo więcej widzi bo jest bardziej spostrzegawczy. Widział węża morskiego , który uciekał przed rybami. W niektórych miejscach znajdują się całe ławice ryb, które płyną tak, że trudno byłoby upolować jedną Próbowałam policzyć ilość rodzajów rybek. zatrzymałam się na 30 i mi się pomyliło. Już nie pamiętałam czy taką juz liczyłam czyn nie. Rozmaitość barw, układu tych barw, kształtu ryb i ich wielkości ogromna. Po lunchu idziemy do stolicy wyspy Kralendijk/ Spacerkiem to 15 minut drogi. Trafiamy na plac, gdzie znajdują się stragany. Wśród kupujących głównie pasażerowie ogromnych wycieczkowców które przypłynęły na Bonaire. Z przerażeniem patrzymy na nieprawdopodobnie grubych ludzi poruszających się na elektrycznych wózkach. Nawet młodzi ludzie. Widzimy scenę jak obrzydliwie tłusta nastolatka kłóci się ze swą matką o wózek. Oczywiście obie chcą jechać. Szukamy biura, w którym załatwimy sobie wycieczkę na Małe Bonaire, gdzie żółwie składają jajka. Zaczyna padać potem lać. Rezygnujemy z poszukiwań. Postanawiam zadzwonić do tego biura. Po rzęsistym deszczu wszystko wraca do normy. Znowu jest słońce, i pali niemiłosiernie. Idziemy szybko do hotelu, bo chcemy jeszcze popływać na rafach. Snorkujemy do zachodu słońca. Ja siedzę na brzegu a Marcin gdzieś popłynął. Robi się ciemno a ja go nie widzę. Zaczynam się denerwować. Starm się wypatrzeć go przez zooom w aparacie. Nic nie widać tylko wodę. Wreszcie widzę , że jakiś punkt się rusza, No wraca. Dostał ochrzan za wypływanie tak daleko. Kolacja na wypasie. Jedzenia po kokardę. Ale Marcinowi odbiera apetyt widok niesamowitych grubasów. Hotel nam się trafił doskonały. Wszystko pod wygodę turysty. czujemy się dopieszceni i rozpieszceni. Trudno będzie wrócić do rzeczywistości.
|
potwór nadpłynął |
|
flaming zrobiony z odpadów morskich |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
czy to miejscowy wróbelek? |
|
flagi przed naszym ośrodkiem |
|
marina w naszym ośrodku |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Marcin pływa |
|
Dodaj napis |
|
nasz ośrodek |
|
Dodaj napis |
|
wejście do ośrodka |
|
kaktusowy płot |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
fort na Bonaire |
|
Dodaj napis |
|
fragment chodnika |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
flaming z tego co wyrzuciło morze |
|
pływające miasto |
|
Dodaj napis |
|
żółty ptaszek |
|
papugi na kaktusie |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
marina w naszym ośrodku |
|
Marcin odpływa |
|
Dodaj napis |
|
rybki na wyciągnięcie ręki |
|
dłuuuuuga ryba |
|
na rafach |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
samiec i samiczka? |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
na rafie |
|
Dodaj napis |
|
Marcin robi zdjęcia |
|
Dodaj napis |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz