środa, 27 listopada 2019

Antyle Holenderskie Curacao 26 listopada 2019 r.

Antyle Holenderskie 
Curacao

26 listopada 2019 r.
Okazuje się że nasza rezerwacja nie obejmuje śniadania. Nie bardzo się tym martwimy. Schodzimy na dół do kawiarenki i fundujemy sobie super śniadanie. Siedzimy dłuższą chwilę, obserwując  klientów i personel nadzorowany przez przesympatyczną właścicielkę. Tak powinien wyglądać biznes.  Zostawiamy  bagaże w przechowalni hotelowej i ruszamy na zwiedzanie miasta.  Na ulicach spory ruch. Widać że  to turystyczne miasto. Pełno sklepów z pamiątkami. Marcin stwierdza, że dobrze ,że wziął dużo ketonalu, bo  ból zębów od tej szmiry ma  zapewniony. Przechodzimy przez zwodzony most który wczoraj wieczorem podziwialiśmy  z nabrzeża. Przy większych podmuchach  most się porusza, a człowieka zarzuca jakby był pijany. Idziemy do fortu. Właściwie to tylko kawałek muru reszta dobudowana i zrobiona część handlowa. Wszędzie mnóstw ozdób świątecznych. Robimy zdjęcia paskudy typu   Mikołaj z bałwankami itp. Chcieliśmy pojechać do błękitnej jaskini, ale bilety dopiero na 6 grudnia. No trudno. Odwiedziliśmy tez fort Amsterdam. Ładny dziedziniec. Dostępny do zwiedzania tylko kościół. Dobre i to. Kościół skromny, jak to mają w zwyczaju  protestanckie kościoły, ale ciekawe muzeum przykościelne.. Dzisiejszy dzień to  relaks, spokój. Idziemy do muzeum Kura Hullanda. To muzeum o niewolnikach przywiezionych na wyspę. Wyjątkowo ciekawe, pokazujące dramat ludzi porwanych w Afryce i przywiezionych na inny kontynent. Przerażająca opowieść o tym jak katolicy ze swoją religią mogli zgotować innym ludziom taki los.  Teraz Antyle to mieszanka kolorów skóry i religii. W pewnym momencie na nabrzeżu widzimy jak młoda, ale o bardzo obfitych kształtach dziewczyna chce  przejść przez  kraty. Obserwujemy przez dłuższy czas. Marcin stawiał, że nie da rady. Ja, że wpadnie do wody. Ale po kilku próbach udaje się. Bijemy jej brawo. Wracamy do hotelu. Postanowiliśmy zrobić konkurs kto ma bardziej kiczowate zdjęcie. Ja z piratem czy Marcin z bałwankiem. Na moście spotykamy ponownie  poznane wczoraj małżeństwo Polsko-Niemieckie. Rozmawiamy o dalszych planach podróży. Państwo proponują nam wspólną wycieczkę po powrocie z Bonaire. Bardzo się ucieszyliśmy, bo przesympatyczni ludzie. Gdy wracamy do hotelu recepcjonistka nic nie wie o  zamówionej wcześniej taksówce, Oczywiście daje mi pouczenie na przyszłość, że trzeba zamawiać wcześniej. Wkurza mnie gówniara, bo nie dość, że nie sprawdziła  czy było zamówienie, to jeszcze poucza. .W końcu przyjeżdża taksówka. Za 40 dolarów zawozi nas na lotnisko. Chce mi się pić. Ale butelka pól litra wody kosztuje 7 dolarów. Mówię Marcinowi, że prędzej umrę z pragnienia niż dam złodziejom tyle zarobić. Ale pić się chce. W końcu wpadam na pomysł. Idę do saloniku VIP na lotnisku. Pokazuję kartę Dinners club. Tu Pani wpuszcza mnie do saloniku. A tu  wszelkiego rodzaju płyny w postaci wody soków  napojów gazowanych, wina, piwa  czekają za darmo na spragnionych. Napiłam się tylu ile potrzeba i zadowolona opuściłam salonik. Samolot pomalowany w kwiatki w  30 minut przeniósł nas  na  inną wyspę. Niestety mimo deklaracji ze strony hotelu nikt na nas nie czekał. Marcin załatwia taksówkę za 10 dolarów i ruszamy na podbój Bonaire. Okazuje się że hotel, a właściwie ośrodek jest tuż przy lotnisku. Za taki odcinek 10 dolarów to zbrodnia, ale cóż zawsze frycowe trzeba płacić. Hotel robi wrażenie. Podświetlone alejki, budynki bardzo nam się podobają. Pokój 60 metrów plus  wielka łazienka, oddzielny kibelek, garderoba. Wszystko super. Taras z widokiem na morze i basen. Baja jak mówi Marcin. Niestety nie ma Internetu. Coś się im chyba zepsuło. Może jutro uda się naprawić. Idziemy do barku obok naszego pokoju. Ja zamawiam wino Marcin Margaritę. Tu mamy wszystko w cenie. Dzielimy się wrażeniami z podróży. Wracamy do chłodnego pokoju. Temperatura w nocy na zewnątrz zdecydowanie przekracza 25 stopni.

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

zdjęcie do konkursu kicz

konkursowe zdjęcie

kolorowe nabrzeże


Dodaj napis
że
kraby na nabrzeżu 




fregata

domki w Curacao

chusteczka ze sztućcami

czekamy na śniadanie

czekamy na śniadanie

Dodaj napis

fajna rejestracja 

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

serce z kłódkami

zwodzona kładka

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

zdjęcie do konkursu na kicz

fragment fortu

Dodaj napis

przed wejściem do fortu

w muzeum

w muzeum

w muzeum

konkurencja dla Frani

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

konkursowe zdjęcie 

wycieczkowiec w porcie

to też na konkurs kiczu

samolot na Bonaire

Dodaj napis

1 komentarz:

  1. Nie podejrzewałam, że na Curacao mają zwykłe koty franiusiowe :)

    OdpowiedzUsuń