14 listopada 2019 r.
Medelin
Pobudka po 5.00. Pakujemy się , odbieramy śniadanie i na lotnisko. Tu okazuje się, że moja walizka osiągnęła wagę 22 kilogramów. Na tym locie można mieć 20 kilo. Kobieta mimo, że tłumaczymy jej, że Marcina walizka jest lżejsza, każe się przepakować. Tłumaczy mi, że system nie przyjmie jej tego bez dodatkowej opłaty. Wyjmuję z walizki plecak z butami i wszystko gra. Stosowna waga osiągnięta. Lecimy do Medelin. Tu sprawnie odbieramy bagaże i do hotelu. Doba hotelowa w Kolumbii zaczyna się o 15.00 My jesteśmy o 10.00, ale pokój przygotowany. Wielki 30 metrowy pokój z dwoma oknami i balkonem. W recepcji ustalamy w jaki sposób dostać się do Salento. Dodatkowo wykupujemy wycieczkę do Guatepe na jutro. W pokoju jest zablokowany sejf,. Czekamy na magika, żeby go otworzył. Ostatecznie przynosi nowy sejf. Zostawiamy najważniejsze rzeczy w sejfie i idziemy zwiedzać Medelin. W recepcji powiedzieli nam, że do stacji metra jest około 20 minut drogi, a my idziemy i idziemy i dojść nie możemy. Medelin położony jest w dolinie. Na samym dnie płynie rzeka a miasto rozsiadło się po jej obu bardzo stromych brzegach. Najpierw jedziemy na plac Botero i do muzeum Antioqiua. W muzeum na 3 piętrze są rzeźby i rysunki Botero. Niżej mieszanina malarzy, rzeźbiarzy. Nie rzuciło nas na kolana to muzeum. Na placu przed muzeum stoją rzeźby Botero. Ludzie głaszczą je , robią zdjęcia, Marcin jest zdegustowany rzeźbami Botero, ja nie mam zdania. Właściwie to bawią mnie. Jedziemy teraz w kierunku kolejki linowej. Ze względu na specyficzne położenie komunikację rozwiązano w ten sposób, że metro jeździ wzdłuż rzeki a pod górę jest zbudowany system kolejek linowych. Jedziemy taką gondolką nad favelami. Trasa ma 3 przystanki. Potem można pojechać jeszcze wyżej. Gdy wysiadamy na trzeciej stacji rozpętała się burza. Wstrzymano jazdę kolejkami. Po półgodzinnej przerwie wznowiono pracę , ale można tylko zjechać .Żałuję, że nie zrobiłam zdjęć gdy jechaliśmy w górę, bo teraz jest mgła i z widoków nici, Podjeżdżamy metrem na stację Construkciones, Stąd chcemy się dostać do Pueblito Paisa. Jest to odtworzony fragment małej osady z początku XX wieku. Trochę pada, ale się nie poddajemy. Marcin sobie trochę kpi z tego oglądania XX wiecznych wsi, ale idziemy dalej. Napotkana kobieta pokazuje nam drogę i radzi wziąć taksówkę. Korzystamy z jej rady i dzięki Bogu, bo to kawał drogi pod górę. Tu na górze śliczny ryneczek otoczony malowniczymi chałupkami i kościołem. Bardzo nam się tu podoba. Marcin proponuje, żebyśmy weszli do restauracji. Zamawiamy smakołyki miejscowe. Kobieta przynosi nam ogromne porcje mięsa wieprzowego, kiełbaski, kaszankę. Nie dajemy rady tego zjeść. tym bardziej że Marcin zamówił jeszcze ceviche z języków wieprzowych marynowanych. W restauracji zamawiają nam taksówkę. Wracamy do hotelu. Po drodze kupujemy bilety na jutro do Salenty. Znowu jesteśmy padnięci. Jutro wycieczka do Guatape. Pobudka o6.00
|
na ulicach Medelin |
|
Medelin |
|
Medelin |
|
Dodaj napis |
|
Jeszcze trochę mi brakuje |
|
rzeźby Botero |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
100 kilo mniej i pofrunie |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Pałac Kultury |
|
Dodaj napis |
|
Marcin i Kot |
|
Dodaj napis |
|
w muzeum Botero |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
podobno wszystkie kolory gliny |
|
to już chyba zboczenie |
|
kolumbijczycy kochają rzeźby Botero |
|
kolejka nad favelami |
|
nad favelami |
|
favele |
|
pueblito Paisa |
|
pueblito Paisa |
|
pueblito Paisa |
|
pueblito Paisa |
|
Ceviche z ozorków |
|
przysmak bendeha paisa |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz