Halina w podróży: Kolumbia 19 listopada

19 listopada

San Augustin

Wstajemy o 5.00.Zbieramy się szybko . W recepcji już czeka kierowca. czekamy na śniadanie, które mają nam dać na drogę. Jedziemy Dacią Dusterem do San Agustin. Jest to jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych. Tu w okresie przedkolumbijskim Indianie stworzyli swoja kulturę pozostawiając posągi o nieproporcjonalnie dużych głowach. Chcemy jak najszybciej dotrzeć do San Agustin, by móc spokojnie sobie pochodzić po parku archeologicznym. Po drodze zatrzymujemy się na kawę i zjadamy śniadanie, Nasz kierowca za przywiezienie nas do knajpki też dostaje śniadanie, Jedziemy przez park narodowy Purace. Tu znajduje się 11 wulkanów z czego najwyższy Purace jest aktywny Zatrzymujemy się bardzo często, bo widoki są niesamowite. Tu mają początek dwie bardzo ważne rzeki Kolumbii Cauca i Magdalena. Roślinność też jest niesamowita. jakieś sterczące pałki rośliny śmieszne grube z czuprynką sztywnych liści na czubku. Nasz kierowca stara się nam wszystko wyjaśnić, ale zwykle zna nazwy po hiszpańsku. Dojeżdżamy do rzeki Magdaleny. Rzeka ma szaleńczy nurt. Jedna wielka kipiel. Nasza droga to wąska podziurawiona szutrówka. Mimo, ze z Popayan jest tylko 145 kilometrów jedziemy pięć godzin. Na tej trasie mnóstwo ogromnych ciężarówek, które dodatkowo niszczą i tak fatalną drogę. Dojeżdżamy do hotelu i DZONGGG! Okazuje się , że park we wtorki jest nieczynny. Zaczynam sprawdzać w przewodnikach. W jednym nic nie ma w drugim jest tak napisane, że jak się wie to można doczytać. Chłopak z recepcji proponuje nam wycieczkę do rzeki Magdaleny i w kilka innych miejsc. No cóż jak się nie ma co się lubi ..... Jedziemy z naszym kierowcą najpierw nad rzekę Magdalena. Dojeżdżamy do przełomu. Wrażenie niesamowite. Rzeka w tym miejscu zwęża się do około 2 metrów. Skały wokół potężne twarde i walcząca z nimi woda. Widok rzeczywiście niesamowity. Na dodatek lata tu mnóstwo motyli i oczywiście Marcin stracił dla nich głowę. Ilość i rodzaje motyli przyprawiają o zawrót głowy. Latają siadają, a my staramy się zrobić im fajne zdjęcia, Znad rzeki jedziemy do stanowiska archeologicznego. Tu znajduje się kilka grobowców wykopanych głęboko w ziemi. W grobowcach znaleziono urny, naczynia no i szczątki ludzkie, Do wszystkich grobowców wchodzi się kilka metrów w dół. Tam znajduje się duża nisza, w której znajdowały się miejsca pochówku. Potem ruszamy do El Tablon. Jest to miejsce w którym jest kilka posągów wyrzeźbionych w skale z tym, że jeden z nich jest zdecydowanie największy i najlepiej zachowany. Zajeżdżamy do miasteczka San Agustin. Tu dominują kolory biały i zielony. Podmurówki domów i wykończenia pomalowane są na kolor zielony a reszta elewacji na biało. Miasteczko jest zadbane, czyste, Robimy zakupy zaglądamy do kościoła. Jest bardzo ładnie wykończony drewnem. Ma bardzo ciekawe drzwi. Wracamy do hotelu. Gdy siedzimy w restauracji tradycyjnie zaczyna lać. Po deszczu zrobiło się trochę chłodniej. Marcin zamierza pobujać się na hamaku, ale ja gonię go do porządkowania zdjęć, bo potem nawarstwi się tyle, że nie da rady uporządkować tego. W pokoju przy owocach tropikalnych i piwie , każdy przy swoim laptopie pracujemy. Jutro zwiedzamy.