Jako że wycieczkę zaplanowaliśmy na 9.00 nie było pobudki. Spokojnie zjedliśmy śniadanie i poszłam do recepcji przedłużyć pobyt w hotelu. Pytam o kierowcę i okazuje się pudło. Nie ma wyjazdu, bo kopalnia zamknięta z powodu rozruchów w Kolumbii. Zastanawiamy się co robić. Jesteśmy zamknięci w hotelu. Bogota generalnie zwiedzona. No trudno. Idziemy w końcu wysłać kartki i wymienić kasę. W Kolumbii nie ma czegoś takiego jak poczta. Oznaczone jest to 472 . Szukamy dosyć długo, gdy znajdujemy zamknięte. Po chwili ochroniarz otwiera nam drzwi. Kupuję znaczki i oddaję kartki. Na ulicach jest praktycznie pusto. Rzadko jeżdżą samochody. Idziemy do dzielnicy Candelaria. Tu też pusto, chociaż gdy byliśmy 3 tygodnie temu były tłumy. Marcin cieszy się, bo może spokojnie robić zdjęcia. Candelaria czyli stara dzielnica Bogoty jest bardzo malownicza. Słońce puste uliczki odkrywają jej piękno. Ludzi trochę przybywa. Docieramy w poliże placu Boliwara. . Wszystkie budynki osłonięte siatką,. Zabezpieczone przed uszkodzeniem. To tu odbywają się największe protesty. Wchodzimy na kawę i pierożki z mięsem. Siedzimy w starej kawiarence. Jest bardzo fajnie. Na razie nie ma żadnych oznak zamieszek. No może ogromna ilość wojska, policji strażników wszelkiej maści. Niektórzy funkcjonariusze z psami. Spacerujemy uliczkami zaglądamy do otwartych kościołów. Tych niestety nie za wiele, bo otwierane są tylko w godzinach nabożeństw. Cieszymy się chwilą. Wszystkie muzea zamknięte z powodu protestów. Teraz wierzymy że kopalnia soli też zamknięta. Widzimy, że dużo budynków ma pozabezpieczane okna , drzwi dyktą, folią. Dużo lokali i sklepów jest zamkniętych. Na ulicy trochę sprzedawców. podchodzę do Indian. Maja jakieś dziwne przedmioty w ręku i ubijają w nich coś kijkiem. Wygląda to na biały proszek. Gdy chcę zobaczyć co to jest nie chcą mi dać Robię im tylko zdjęcia. W pobliżu placu Boliwara wchodzimy do starej restauracji na tradycyjną zupę kartoflaną. Ja biorę zupę Marcin fasolkę na świńskiej racy, Jedzenie pyszne. Lokal pełen turystów. Chwilę się zagadaliśmy. Słyszymy dochodzące z ulicy hałasy i idących demonstrantów. Walą w garnki, trąbią krzyczą. W momencie gdy chcemy wychodzić z restauracji widzę, że drzwi restauracji są zamknięte. W tym momencie słyszymy strzały. i czujemy duszący zapach. To wystrzelono gazy łzawiące. W restauracji zrobiło się szaro od dymy. Z oczu lecą nam łzy. Jest bardzo duszno. Zatykamy nosy i usta szmatkami. To trochę pomaga. Chwilę siedzimy w lokalu. Przez okienko widzę, że pod restauracją stoją żołnierze w kamizelkach kuloodpornych w pełni uzbrojeni. Kelnerzy po jakimś czasie otwierają drzwi i sprawdzają czy można wyjść. Wypuszczają nas na ulice pełną żołnierzy. Dają na drogę mokry papier, żeby można było zasłonić usta i nos. Widzimy, że na ulicy siedzi dziewczyna a wokół niej żołnierze i cywile. Ma ranną nogę. Szybko przechodzimy w strefę gdzie nie ma demonstracji. Wszystko zamknięte. Wygląda jak wymarłe miasto. Idziemy najkrótszą drogą do hotelu. Niestety nasza droga biegnie przez najważniejszą ulicę Bogoty , na której właśnie przechodzi demonstracja. Stoimy z boku i czekamy aż przejdzie. W pochodzie tylko młodzież. Coś skandują. Niosą transparenty. Ale jest w miarę spokojnie. Nie czujemy zagrożenia. Docieramy spokojnie do hotelu. Do pokoju hotelowego docierają odgłosy demonstracji. Wszędzie słychać okrzyki, od czasu do czasu strzały no i stukot pokrywek w które walą demonstranci. Wieczorem w telewizji widzimy, że w wielu miejscach Bogoty odbywają się demonstracje. Maja jednak inny charakter niż w Polsce. Ludzie też tańczą śpiewają. . Co kraj to obyczaj.
|
Kolumbijka idzie po wolność |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Candelaria |
|
puste ulice |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
pod obstawą tylu żołnierzy jest bezpiecznie |
|
Dodaj napis |
|
mały lunch? |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
plac Boliwara |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
murale |
|
Dodaj napis |
|
ale uśmiech |
|
Dodaj napis |
|
herbatka owocowa |
|
Dodaj napis |
|
fajne graffiti |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
wzgórze Montserrat |
|
piękne graffitti |
|
Dodaj napis |
|
uroczy kościólek |
|
malownicze uliczki |
|
wszędzie wojsko i policja |
|
Dodaj napis |
|
warsztat naprawy gitar |
|
Dodaj napis |
|
służba, a tu trzeba pogadać |
|
tego grajka już widzieliśmy |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Indianie z tajemniczym proszkiem |
|
Dodaj napis |
|
moja kartoflana |
|
fasolka Marcina |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
pozabezpieczane drzwi |
|
kot LGBT |
|
demonstracja |
A przestrzegałem przed kolumbijskimi złodziejami. Poza tą wpadką Wasza podróż pouczająca i świetnie zorganizowana. Dziękując za świąteczne życzenia i Wam(Tobie) zdrowia. Jutro do Ciebie zadzwonię! Grzegorz Lewandowski
OdpowiedzUsuńA przestrzegałem przed kolumbijskimi złodziejami. Poza tą wpadką Wasza podróż pouczająca i świetnie zorganizowana. Dziękując za świąteczne życzenia i Wam(Tobie) zdrowia. Jutro do Ciebie zadzwonię! Grzegorz Lewandowski
OdpowiedzUsuń