Dziś poranek na spokojnie. Powoli śniadanie i ruszamy na spacer po Bogocie. Spacerkiem docieramy na plac Boliwara. Na placu sporo ludzi. Dowiedzieliśmy się, że wprowadzono godzinę policyjną w Bogocie. Bierzemy taksówkę i jedziemy do Usquen. dzielnicy, gdzie odbywa niedzielny targ. Łazimy między stoiskami. Zaglądamy do kościoła. Kupujemy ostatnie pamiątki. W małej kawiarence Marcin wypija pyszną czekoladę. Podobno najlepszą jaką pił w Kolumbii. Wchodzimy też do centrum handlowego. Tu zaskoczenie pełne. W holu centrum odprawiana jest msza. No tego jeszcze nie widzieliśmy. Marcin twierdzi, że to przyszłość kościoła. Gdy obeszliśmy już wszystko taksówką wracamy do śródmieścia. Marcinowi marzy się ryba w knajpce, w której jedliśmy trzy tygodnie temu. Taksówkarka wysadza nas na skraju Candelarii. Mówi, że tam niebezpiecznie. Faktycznie ulice kompletnie puste strach się bać_ My jednak idziemy dzielnie. Większość lokali zamknięta. Okazuje się, że nasza knajpka czynna. Wchodzimy. Niestety nie ma naszej ryby. zamawiamy mięsko. Musze przyznać, że kucharza mają dobrego. Wychodzimy na ulicę. Właśnie przechodzi kolejna manifestacja. Jest w miarę spokojnie. Idziemy do hotelu. Po drodze zatrzymujemy się w KFC. Marcin ma napad bulimii i musi dużo zjeść. Jakoś na ulicy pojawiło się stosunkowo dużo ludzi. Postanawiamy zakończyć dzień i pobyt w Kolumbii butelką wina. Kupujemy wino w sklepie. Gdy idziemy po ulicy nagle z torby Marcinowi wypada wino, które się rozbiło. Zbieramy szkło. W hotelu okazuje się, że to ktoś sprowokował stłuczkę, by odwrócić naszą uwagę. Z mojego plecaka zniknął telefon. Plecak otwarty. Dobrze, że nie zginęły pieniądze i paszport. Nie możemy zablokować mojego telefonu, bo na Marcina komputerze żądają kodu weryfikacyjnego. dzwonię do Stasia. Przy pomocy Alka zgłaszamy telefon jako utracony. W ten sposób popsuli nam całe dobre wrażenia o Kolumbii. A wrażenia niezależnie od tego wspaniałe. Kraj ogromnych kontrastów. Amazonia, Karaiby, Pacyfik, Góry, wulkany. Piękne pokolonialne miasta doskonale zachowane. Jedzenie fantastyczne. Kraj łatwy do podróżowania, bo komunikacja doskonała. Zastrzeżenia można mieć tylko do jakości dróg. Poza tym ceny hoteli , środków transportu umiarkowane. Nawet pięciogwiazdkowy hotel nie kosztował więcej niż 230 zł za dwóję ze śniadaniem. Pokoje hotelowe duże, komfortowe. Autobusy dalekobieżne superkomfortowe. Fantastyczny kraj i fantastyczna przygoda. Jutro lecimy na Antyle Holenderskie.
|
zbieracz śmieci |
|
graffiti na żaluzjach |
|
Dodaj napis |
|
murale |
|
Dodaj napis |
|
gołębie na placu Katedralnym |
|
sprzedaż owoców i soków |
|
msza w centrum handlowym |
|
puste ulice Candelarii |
|
puste ulice Candelarii |
|
wozy pancerne gotowe |
|
co on wdycha? |
|
Indianin w swoim stroju |
|
Dodaj napis |
|
demonstracja |
|
królestwo graffiti |
|
wieprzowina faszerowana |
|
Dodaj napis |
|
witryny zabite dechami |
|
Dodaj napis |
|
może zdjęcie z lamą |
|
na targowisku |
|
wyroby z pieniędzy Wenezuelskich |
|
sprzedawcy kawy |
|
może kapelusik |
|
na targu jest też muzyka |
|
może ciasteczko ? |
|
meksykanin? |
|
wymarłe miasto |
|
puste ulice |
|
jedyny przechodzień |
|
oni lubią koty |
|
demonstracja |
|
jeszcze jedno graffiti |
|
Dodaj napis |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz