sobota, 9 listopada 2019

Kolumbia 8 listopada

8 listopada
 Amazonia
Pobudka o 5 . Jedziemy łodzią  podglądać ptaki. Jest jeszcze ciemno, ale  za chwilę momentalnie robi się widno. Ptaki są stosunkowo daleko. Bardziej je słychać niż widać. Słyszymy przede wszystkim papugi. największą atrakcją był rybołów.. jak zwykle dostojne czaple no i dużo małych ptaszków, których nie rozpoznaliśmy.. Wpływamy do zatoczki i Nixon wyjmuje  wędki, przynętę i zaczynamy łowić  piranie. Najpierw trzeba postukać patykiem po wodzie, a potem wrzucić haczyk. Oczywiście ryby są sprytniejsze od nas i większość przynęty zjadają bez szwanku dla własnego życia. Ale trochę udaje nam się złapać. Oczywiście wszystkie wrzucamy od razu do wody. Z haczyka rybę zdejmuje nam Nixon, bo bał się że mogą  nam zrobić krzywdę.. Wracamy na śniadanie. Jak zwykle jajecznica, Przy ośrodku  cała kolonia ptaków wije gniazda. Co ciekawe to samice wiją gniazda, a samce im pomagają śpiewem. Gniazda przypominają gniazda wikłaczy, ale co to za ptaki wie tylko Ilonka. Obserwujemy przez dłuższy czas ich prace. Jedna samica powiesiła się za szyję na przyniesionym źdźble, by od dołu   pleść gniazdo. Podpływamy łódką na drugi brzeg i George nas zostawia Teraz 4 godzinny marsz po dżungli. Jest bardzo gorąco, a  my w długich spodniach i koszulach z długim rękawem. Komary mimo repelentów nie dają nam spokoju. Marcin co chwila znajduje ciekawy obiekt do fotografowania. Zbiera trofea w postaci dziwnych  nasion. czasami idziemy ścieżką, czasami przedzieramy się przez gąszcz. Jest bardzo gorąco. Fotografujemy spotykane ptaki i inne  zwierzęta. Najpierw kapucynki, które śmigają bardzo wysoko  po drzewach. Słychać je bardziej niż widać. Potem  latające małpy. Niestety nie udało mi się zrobić zdjęcia . są zbyt szybkie. Najwięcej emocji wzbudza przechodzenie przez potoki. Zwykle jest położona belka  nad woda i trzeba po niej jakoś przejść, Belka leży bezpośrednio nad wodą. W pewnym momencie dochodzimy do miejsca, gdzie  wysoko nad woda jest przerzucony bal drzewa i nie ma odwrotu trzeba iść. Mówię Nixonowi, że to niemożliwe żebym przeszła i nie spadła. Nixon na to niemożliwe jest możliwe. Powoli pokazuje mi jak się ustawić i jak mówi "despacito" czyli powolutku  przesuwając jedną nogę i dostawiając drugą. Niemożliwe stało się możliwe. Teraz kolej na Marcina. On ma aparat na  statywie i na dodatek plecak. Tez powolutku przesuwa się po leżącym balu. No udało się. Jeszcze kilka mostków i  będzie koniec. Po drodze spotykamy grupę, która idzie w przeciwnym kierunku. Marcin uświadamia sobie, że musi się wrócić , bo zostawił siatkę ze swymi trofeami  na ostatnim miejscu wypoczynku. Wracają z Nixonem. Ja zostaję. Po kilku minutach wracają z siatkę. Po 4 godzinach marszu zmęczeni brudni mokrzy docieramy nad wodę. Tu Nixnon poprosił Indian łowiących ryby, by nas zawieźli do naszego lodgu. Wsiadamy na łódkę i płyniemy przze  około 40 minut. Docieramy do lodgu. To słowo to zbyt duże warunki tu panujące. Pokój nawet bez żarówki, kibel bez wody. Prysznic bez wody. Prądu bark.. Płuczę twarz wodą do picia stojącą w  kontenerze. To poprawia mi samopoczucie. Nasze ubrania to obraz nędzy i rozpaczy. Nie mamy się jak przebrać, bo nasza łódź jeszcze nie dotarła.. W końcu George na łodzi dociera na miejsce. Nixon woła nas na obiad. Po obiedzie mamy 2 godziny na relax. Ale nie ma dalej wody, więc relax w brudzie jest iluzoryczny. Zakładamy  czyste ubrania bez wcześniejszego mycia się, ale trudno. Na obiad ryba ryż i smażone banany. Po obiedzie Marcin pisze , a je snuję się po ośrodku, bo mój komputer się rozładował. O 17.00 ruszamy na kolejną wycieczkę. Najpierw obserwujemy ptaki, małpy. Tym razem widzimy całe stado kapucynek. Zbliża się zachód słońca. Ptaki jakby się  obudziły. Ich śpiew jest niesamowity. Wydają niezwykłe dla nas dźwięki, kwakanie, buczenie, kląskanie, jakieś stukanie po zablokowanych cymbałkach. Trudno opisać różnorodność dźwięków  wydawanych przez te ptaki. Jest cudownie. Tym razem widzimy mnóstwo ptaków. Gdy zachodzi słońce natychmiast robi się ciemno. zaczynamy polowanie na krokodyle. Nixon wypatrzył jednego. podpływamy w chaszcze, ale krokodyl był zbyt duży i uciekł Nixonowi. Myślę, że Nixnon by nie zdecydował się łapać dużego kajmana, bo mógłby go poranić. Płyniemy dalej powoli. Księżyc świeci jasno. Nixon twierdzi, że dlatego krokodyle jeszcze nie wyszły. Płyniemy powoli  przy akompaniamencie kakofonii dźwięków wydawanych przez ptaki. Wracamy w kierunku domu. Tu Nixon łapie jednego rocznego krokodyla. Gdy go trzymam w  ręku serce mu strasznie bije ze strachu. Wypuszczamy go do wody. Wracamy na kolację. jesteśmy brudni i spoceni. Dalej nie ma wody, ale jest światło. Podłączamy wszystko co możliwe żeby naładować. Ale wody dalej nie ma. Nie możemy się umyć. Do rzeki nie bardzo mamy ochotę wchodzić. Idziemy na kolację. Jest kurczak ryż i sałatka z pomidorów. Po kolacji szklanką wody pitnej z baniaka  opłukuje twarz. jakoś musimy przeżyć.'



takie widoki zawsze zachwycają

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

gniazdo os

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis


Dodaj napis
Dodaj napis

samice zbierają materiał na gniazdo

Dodaj napis


Dodaj napis


Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

samice budują gniazda

budowa gniazda

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis


Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

termitiera

Dodaj napis





























piękny owad 



Dodaj napis


drzewo z przyporami

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

tarntula na głowie

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

mała żabka

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

toaleta w ośrodku

Dodaj napis

nasza łódka



pokój z moskitierami

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

Dodaj napis

chwila relaxu

dzieci na rzece nie do pomyślenia

Marcin się byczy


żaba jak żelek
Dodaj napis

4 komentarze:

  1. Brawo! Jesteście bardzo wytrwali. Gratuluję odwagi. GT

    OdpowiedzUsuń
  2. Halinko, przecież Ty pojechałaś tam zwiedzać, kolekcjonować przygody, robić fotki i się nimi z nami dzielić... Umyjesz się w Polsce... :) :) :)
    TW

    OdpowiedzUsuń
  3. No pięknie, jestem zachwycona i pełna podziwu brawo!!! brawo!!!pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro przywołaliście mnie do tablicy... :-) Ptaszki, które podobnie jak wikłacze i remizy, budują wiszące gniazda to kacykowce. Na fotkach kacykowiec rdzaworzytny - czarny z żółtymi elementami przy ogonie - i kacykowiec rdzawy - oliwkowobrązowy z większą ilością żółtych wstawek.

    OdpowiedzUsuń