Pobudka tradycyjnie o 5. Szybko sie zbieramy i ruszamy łódką na rzekę. Najpierw znów zachwyt wschodem słońca. widzimy mnóstwo ptaków. Papugi kapucynki wiele gatunków orłów. Jeden w kolorze czerwonawym. Robimy wiele zdjęć, ale nie zawsze udaje się uchwycić obiekt. Zwierzęta są daleko. Na dodatek łódka buja i trudno zrobić dobre zdjęcie z zoomem. W pewnym momencie Nixon pokazuje nam coś żółto-rudego na drzewie. Wygląda to jak termitiera. Jednak jego podniecona mina wskazuje nam, że to jest coś innego. Zaczyna nam tłumaczyć coś o mrówkach, ale my nie kumamy. Wreszcie zdesperowany każe Georgowi dobić do brzegu. Przedzieramy się łódką przez trzciny. Potem on wysiada w błoto i każe nam zrobić to samo. Rozgarnia trzciny i prze naprzód. Idziemy potykając się na połamanych przez niego trzcinach. Prawie nas nie widać w tym gąszczu. Trzciny mają cieniutkie igiełki, które wbijają się w ubranie i ręce, ale dalej do przodu. W końcu docieramy bezpośrednio pod drzewo, na którym wysoko siedzi mrówkojad. Jest bardzo zdziwiony naszą wizytą i niewiele sobie z niej robi. Jesteśmy bardzo podnieceni. Mrówkojad na drzewie. Fakt, że tutaj termitiery są na drzewach, a nie na ziemi.. Przecież woda by je szybko zniszczyła. Mrówkojad ma ogromne pazury. Nixon stuka w drzewo i mrówkojad powoli wspina się wyżej ze zdziwieniem spoglądając w dół , kto mu zakłóca spokój przy śniadaniu. Wracamy na nasze śniadanie, Tu czeka na nas atrakcja w postaci jajecznicy z jajek kajmanów. W smaku nie widzimy żadnej różnicy, na dodatek dodana cebula i papryka zabijają smak naturalny jajek. Po śniadaniu spacer po dżungli w poszukiwaniu zwierząt. Teraz idziemy z miejscowym przewodnikiem. Chłopak bardzo bystry. Spotykamy fruwające małpy, ale zrobienie im zdjęcia graniczy z cudem. Za to mamy leniwca na drzewie. Siedzi sobie właściwie w bezruchu wysoko nad nami.. Przewodnik pokazuje nam wiele ptaków, których nazw nie znamy, bo podaje je po hiszpańsku. Potem jeszcze jeden leniwiec. Przecina lianę by pokazać nam, że można z niej napić się wody. Oczywiście próbujemy wody z liany. Niestety musimy wracać, bo jeszcze droga przed nami do Leticii . W ośrodku niespodzianka. jest woda pod prysznicem Skrzętnie korzystamy z okazji. Wprawdzie okazuje się , że oboje nie mamy mydła. Marcin zabrał jakieś kosmetyki z hotelu, ale okazało się że był to krem do rąk i płyn do ust. Tym się nie da umyć. Ale chociaż spłukaliśmy pot, który lał się po nas ciurkiem, bo mimo wczesnej pory było bardzo gorąco i z dużą wilgotnością. Żegnamy się z szefem ośrodka. Mówię Anglikom do widzenia, ale oni nie odpowiadają. Wsiadamy na łódkę i hajda do Leticii. No nie tak szybko, bo po drodze atrakcje. Jest bardzo dużo delfinów. Ciągle się zatrzymujemy, żeby zrobić zdjęcia. Jest to niesłychanie trudno, bo nie wiadomo gdzie wyskoczą na chwilkę. Najpierw są tylko szare delfiny, pojedyncze i w grupach. Potem pokazują się duże różowe. Różowe są dużo większe. Wypatrujemy wszyscy. W pewnym momencie delfin wyskakuje tuż przy łódce obok Marcina. Śmiejemy się , że chciał go zjeść. Oczywiście zaskoczenie było ogromne. Nikt nie zrobił zdjęcia. W tak dobrych nastrojach docieramy do Leticii. Zabieramy swoje bagaże i jedziemy na lotnisko. Tu musimy podstemplować karty boardingowe ,żeby potwierdzić że przylecieliśmy do Leticii z Bogoty, a nie przepłynęliśmy Amazonki. Marcin kupuje obiad- rybę grande. Okazuje się niewypałem. Gumiaste kawałki ryby w twardej panierce. Czekamy na samolot. Mnie się ubzdurało, że lecimy Avianką. Lotnisko jest nowe. Nie ma żadnej informacji. W końcu dochodzę do wniosku, że chyba jednak lecimy liniami Latam, bo tylko tam odprawiają. Oczywiście miałam rację. Po osiemnastej docieramy do naszego hotelu Grand Park. Nie wychodzimy już nigdzie, bo jest późno. Nadrabiamy zaległości. Marcin śpi i na razie nici ze zdjęć, bo wszystko na jego dyskach.
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
kolejna żabka jak plastikowa |
|
Dodaj napis |
|
orzeł czerwonawy |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
mrówkojad |
|
mrówkojad |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
hallo co chcecie? |
|
co się gapicie mrówkojada nie widzieliście? |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
w takich gąszczach |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
ptasie zaloty |
|
rodzeństwo na łodzi |
|
ona wiosłuje on wylewa wodę |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
piękna pajęczyna |
|
leniwiec |
|
leniwiec |
|
piję wodę z liany |
|
Dodaj napis |
|
drugi leniwiec |
|
drugi leniwiec |
|
Dodaj napis |
|
delfin szary |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
delfin różowy |
|
delfin różowy |
|
przy rzece działają warsztaty |
|
Dodaj napis |
|
sklepy |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Marcin z sumem |
|
Nixon toruje nam drogę |
|
nieraz zalicza upadki |
|
mrówkojad |
|
wyssam wszystkie mrówki |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
Dodaj napis |
|
rozpostarty leniwiec |
|
cięcie liany |
|
Dodaj napis |
|
marcin pije z liany |
|
leniwiec |
|
domy na palach |
|
Dodaj napis |
|
nasza trasa |
|
skóra anakondy |
|
na lotnisku |
Tego leniwca to trochę Wam zazdroszczę :-)
OdpowiedzUsuń