wtorek, 16 marca 2021

Tunezja 2006

Tunezja 2006
28 kwietnia   
Warszawa- Tunis

Wyruszamy przez Mediolan do Tunezji Skład dwuosobowy Ja i Stasiu Stratujemy wcześnie . Dolatujemy wczesnym popołudniem. Odbieramy na lotnisku wcześniej zarezerwowany samochód. Jedziemy prosto do hotelu i zaraz ruszamy na miasto. Zaczynamy od medyny. Najpierw lunch. Oczywiście arabski. My wielbiciele kuchni arabskiej zajadamy się tutejszymi przysmakami. Na koniec pyszna kawa. Teraz ruszamy na zwiedzanie. Medyna Tunisu wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Uliczki medyny wąziutkie , pełne ludzi, gwaru.. Wchodzimy do sklepu z dywanami, by wejść na  taras skąd zobaczymy panoramę Tunisu. .Taras wyłożony pięknymi płytkami. Gra skoczna muzyka, nogi same rwą się do tańca. Podziwiamy  panoramę. Ustalamy z góry trasę naszej marszruty i schodzimy pooglądać dywany. Oczywiście  nie zamierzamy ich kupować. Właściciel częstuje nas herbatą i pokazuje zdjęcia pary prezydenckiej Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich, którzy byli tu  przed nami. Potem ruszamy na souk  czyli arabski bazar. To lubimy najbardziej w krajach arabskich. Mnogość towarów, gwar, zapachy to wszystko jest mistyczne.. Wędrujemy wąskimi uliczkami  medyny, oszołomieni zapachami, gwarem. Niestety dzisiaj niewiele zwojujemy, bo  wieczór nadchodzi, a i my zmęczeni  całodzienną podróżą. Wracamy do hotelu. Jutro też jest dzień.

Widok na meczet

Panorama Tunisu



Zdjęcie polskiej pary prezydenckiej 

na ziołowej części bazaru

wąskie uliczki medyny

jeszcze kieliszek wina i spać


29 kwietnia 

Tunis

Po pysznym arabskim śniadaniu ruszamy na podbój Tunisu. Zaczynamy od katedry św. Wincentego Potężna świątynia górująca nad dzielnicą dzielnicą francuską. Potem wracamy na medynę . Zaczynamy od  Bramy Francuskiej Bab el Bahr. Jest to pozostałość z murów otaczających Medynę . Stąd prosta droga do meczetu Zitounia zwanego Wielkim. Wejść możemy tylko na dziedziniec. Meczet zbudowany został w dużej części z  surowca przywiezionego z Kartaginy. . Po zwiedzeniu meczetu posilamy się w  tradycyjnej tureckiej kawiarni M’rabet.. Kawa pyszna, słodkości przyprawiają o mdłości tyle w  tym cukru. Kawiarnia ma charakterystyczne kolumny pomalowane w pasy. Poruszamy się trasą wskazaną przez przewodnik Lonley Planet. Po drodze  odwiedzamy miejsca wskazane w przewodniku  jako ważne lub interesujące. Uliczki wąskie,. Trafiamy na uliczkę  kowali, gdzie praca odbywa się według starych metod, ogień kucie hałas .Na moment opuszczamy medynę i jedziemy do muzeum Bardo. To najważniejsze muzeum w Tunezji. Chcemy zwiedzieć je  w godzinach lunchu, bo jest wtedy mniej  ludzi.. Znajduje  się ono w dawnym pałacu bejów husajnickich. W muzeum można dostać szoku z nadmiaru obiektów do zobaczenia.  Sale podzielono na okresy.- prehistoria, Baal Hammon, okres punicki, chrześcijaństwo, cesarstwo rzymskie, Kartagena, Susa, Dugga, El Dżem, i wiele wiele innych Mozaiki, rzeźby przyprawiają o zawrót głowy.. Wszystko to rzuca na kolana i jednocześnie daje wyobrażenie o kulturze tej części Afryki. Pod niesamowitym wrażeniem tego co zobaczyliśmy wracamy do medyny i kontynuujemy naszą wędrówkę  Podążając trasą wskazaną przez przewodnik docieramy do Tuurbet el Bej. Mauzoleum dynastii Husajnidów. Budynek  pokryty  zielonymi kopułami. Wnętrze to mnóstwo  sarkofagów mężczyzn te zwykle z turbanem lub fezem i kobiet z rodziny władców.

Potem  meczet Jusufdej zbudowany w stylu osmańskim z wąskim minaretem ośmiokątnym. Wokół wszystkich meczetów  rozciągają się souki czyli bazary. Na koniec wizyta w sławnej restauracji Dar el Jelo. Tu oczywiście zamawiamy  obiad w wydaniu tunezyjskim.  Wszystko pycha. Włóczymy się po bazarach, zaułkach, gubimy się  przechodząc jakimiś tajemnymi przejściami, by potem znowu  wrócić na szlak. Po zmierzchu wracamy do hotelu. Ja jestem pod wrażeniem muzeum Bardo. Mam ogromny niedosyt , ale  niestety trzeba jechać dalej. Może jeszcze tu wrócę.  

    

tu dominuje kolor niebieski


misterne rzeźby w mauzoleum

w mauzoleum Husajnidów

przed restauracją dar el Jelo


mozaika w muzeum Bardo

mozaiki w muzeum Bardo

sufity w muzeum Bardo


w muzum Bardo

ośmiokątny minaret

.
w kawiarni M'arbet

drzwi do meczetu Jusufdej

na dziedzińcu meczetu Zitounia

W meczecie Zitounia

przed bramą francuska


katedra św. Wincentego

mauzoleum Husajnidów


                  

 

30 kwietnia

Cartagena – Sibi Bu said , El Mouradi Hotel

Opuszczamy hotel w Tunisie. Jedziemy do położonej nieopodal Kartaginy. Jest to  miasto rodzinne Hannibala. Kartagina i Hannibal od dziecka rozpalały moją wyobraźnię. W dzieciństwie miałam książkę  pod tytułem Kartagina, która mnie zafascynowała. Jestem bardzo ciekawa tego miejsca. Fenicjanie to bardzo sprytny naród i zawsze darzyłam ich niewytłumaczalną sympatią, gdy uczyłam się historii. Zaczynamy od wzgórza Byrsa. Niestety niewiele zostało z potężnej Kartaginy.  Fundamenty, trochę kamieni, resztki kolumn. To co nie zostało zniszczone zostało wywiezione. Zachował się piękny amfiteatr, ale pewnie dlatego, że służył zarówno najeźdźcom greckim i rzymskim. Łaźnie Antoniusza i łaźnie Gargiliusza. Obok stoi bazylika francuska przekształcona w centrum kulturalne i muzeum narodowe, w którym  jest ogromna kolekcja zabytków fenickich:  sarkofagi , mozaiki . Na mnie jednak największe wrażenie zrobił widok ze wzgórza na Kartaginę i zatokę tuniską. Powalający. Z Kartaginy jedziemy do malowniczego miasteczka Sidi Bu Sa’id .Wioska położona na klifie . Jest biało niebieska . Uliczki malowniczo pną się ku górze, by znów opadają  w kierunku morza. Położona na szczycie  klifu kawiarnia cafe Sidi Chabane  oprócz dobrej kawy daje niezapomniane widoki. Niestety nie możemy tu zbyt długo zabawić, bo musimy dotrzeć do Port El Kantoui hotelu el Mouradi, bo tam mamy zarezerwowany nocleg. Tam  na wczasach przebywa Rajmund z Asią moi sąsiedzi i przyjaciele. Wieczorem docieramy do hotelu. Tu wspólnie zjadamy kolację  oczywiście zakrapianą  alkoholem. Jutro lenistwo.


Kartagena

Kartagena

kartagina 




pozostały ślady świetności Kartaginy


ocalały amfiteatr

w muzeum kartagińskim

w muzeum kartagińskim

w muzeum kartagińskim

w muzeum kartagińskim


w kawiarni na szcycie klifu

białó niebieskie Sidi Bu Said


widok na Kartaginę i zatokę

Sidi Bu Said

Sidi Bu Said

Sidi Bu Said

widok z kawiarni

Sidi Bu Said

Sidi Bu Said


 

1 maja
 Port El Kantoui Sousse

Rano po śniadaniu trochę leniuchujemy na plaży, ale szybko nam się nudzi i ruszamy do portu w którym znajdują się pirackie statki, a potem do położonego 6 kilometrów dalej Sousse.  Sousse jest jednym z miast, których zabytki wpisane są na listę dziedzictwa UNESCO. Gdy zbliżamy się do miasta  od razu rzucają się w oczy potężne mury obronne Zwieńczone wieżyczkami wyglądają imponująco. Mają 8 metrów wysokości i powstały w IX wieku. Wewnątrz medyny mieści się wiele meczetów. Najważniejszy Wielki Meczet zaadoptowany jest ze starej kazby Nie posiada minaretu a wiernych na modlitwę wzywano z pobliskiego ribatu. Nam wolno wejść tylko na dziedziniec,. Staram się zajrzeć do sali modlitewnej. Trochę zobaczyłam. Wypijamy kawę w przyulicznej kafejce i ruszamy dalej. Przed nami Ribat . Jest to najstarszy budynek w Sousse. To forteca  mająca chronić muzułmanów przed chrześcijanami. Z wysokiej wieży  jest piękny widok na miasto i dziedziniec Wielkiego Meczetu. Wędrujemy uliczkami pięknej medyny Sousse. Jest bardzo ciepło. Na ulicach nie ma zbyt dużo ludzi. Wchodzimy do knajpki na lunch. Knajpka bardzo nam się spodobała. Taka w klimacie berberyjskim . Jedzenie też berberyjskie. . Gdy zaczyna się ściemniać wracamy do hotelu. Tu zgodnie z planem biesiadujemy z Asię i Rajmundem i ich Rodziną do późnej nocy.

w hotelu El Mouradi z Rajmundem

meczet w Sousse

przed wejściem do medyny Sousse

widok na Sousse


na dziedzińcu Meczetu Wielkiego

na dziedzińcu Meczetu

widok z wieży ribatu na meczet

widok na mury obronne Sousse

Wielki Meczet

czekamy na lunch

potężne mury obronne Sousse


czekamy na lunch


wieża ribatu


statki pirackie w El Kantoui

statki pirackie w El Kantoui



2 maja 
Kairuan

Rano po śniadaniu żegnamy się z kompanią i ruszamy do Kairuan. Jest to święte miasto islamu . Kairuan to jedno z najstarszych miast islamu Zbudowane już w VII w. Jest najbardziej ortodoksyjne w całej Tunezji. Zaczynamy od meczetu trzech drzwi.  Oczywiście jako niewierni nie możemy wejść do środka , ale podobno najciekawsza jest fasada. Rzeczywiście  wejście do meczetu jest pięknie ozdobione fryzami z  elementami roślinnymi i jakimiś inskrypcjami. W Kairuanie jest dużo ciekawych budowli świeckich, bowiem to miasto  pielgrzymów i również siedziba bejów. Pałac du Gouverneur odnowiony wykończony drewnem tekowym i cedrowym, marmurami i kafelkami. Sala przyjęć, harem wszystko przepięknie zdobione. Obok pałacu znajduje się Bir Barouta studnia  z XVII w. Według wierzeń wyznawców islamu ma połączenie z wodami w studni w Mekce. Wodę z tej studni wyciąga się przy pomocy kieratu obsługiwanego przez wielbłąda. Powiem krótko. -biedne zwierzę. Muzułmanie piją wodę z wielkim namaszczeniem . My nie odważamy się pić. Wolę butelkowaną kupioną  w sklepie. Obok znajduje się zawija Sidi Abid el-Ghariani. Zawija to  samowystarczalny dwór. Wewnątrz bogato  zdobiony. Przepiękne  biało-czarne  sklepienia łuków zwieńczających kolumny wokół patio. Wszędzie piękne kafelki. Teraz kolej na najważniejszy punkt miasta Wielki Meczet. Powstał w VII w, ale w obecnym kształcie  pochodzi z IX w. Styl z zewnątrz bardzo surowy. Raczej przypomina fortecę.. Wysokie surowe mury. Niestety meczet o tej porze  jest zamknięty dla  turystów .Możemy go  zobaczyć jutro. Dziedziniec, który był udostępniany jest w remoncie. Możemy obejrzeć tylko mury i z dachu sąsiedniego budynku  całość meczetu i dziedziniec  z kolumnadą. Tak też czynimy.  Meczet  piękny w swojej surowości. Podobno wnętrza  zaskakująco bogate, ale nie dla naszych oczu. Teraz został nam tylko bazar do przejścia. Jak zwykle zatrzymujemy się przy ciekawszych stoiskach. Kupujemy pyszne daktyle jako przekąskę do wina. Pełni wrażeń i zakupów wracamy do hotelu.


Pałac du Gouverneur

Pałac du Gouverneur

widok na Wielki Meczet

Minaret Wielkiego Meczetu

meczet 3 drzwi

meczet 3 drzwi

Pałac du Gouverneur

Pałac du Gouverneur

studnie Bir Barouta i wielbłąd

studnie Bir Barouta i wielbłąd

zawija Sidi Abid el-Ghariani

zawija Sidi Abid el-Ghariani

przed Wielkim Meczetem

Wielki Meczet


 

3 maja

 Kairuan, El Jem,  Jerba

Rano po śniadaniu ruszamy najpierw do basenów Aghlabidów. Tu gromadzono wodę dla miasta. Zbudowane w X w. Woda sprowadzana była  akweduktem z odległego 36 kilometrów źródła. Zbiorniki są dwa. Woda najpierw wpada do mniejszego. Kiedyś nad basenami był zbudowany pawilon, ale teraz pozostały tylko  resztki kolumn.  Zaglądamy jeszcze do Zawiji Sidi Sahab. Znajduje się w niej grób przyjaciela Proroka. Nosił on podobno przy sobie trzy włosy z brody Proroka i dlatego nazwany był Fryzjerem, a zawija meczetem fryzjera. Zawija jest fantastycznie zdobiona. Arkady zdobione kaflami. Również   minaret jest zdobiony . Teraz ponowne podejście do Wielkiego Meczetu. Tym razem bingo. Otwarte. Bingo Drzwi wejściowe bogato zdobione co bardzo kontrastuje z surowością murów. Dziedziniec i wnętrza to zaskoczenie w porównaniu z surowością budowli z zewnątrz, Zaglądam do meczetu przez otwarte drzwi.414 kolumn pozyskanych z  Kartaginy i innych  miast fenickich.  greckich i rzymskich robi wrażenie. Podpierają one sklepienie Dziedziniec  wyłożony płytami marmurowymi  lekko pochylony tak by deszczówka spływała do  jednego  miejsca, a stamtąd do zbiorników. W Kairuanie deszcze padają rzadko, a jeśli już, to są bardzo obfite, więc  woda  zbierana jest do zbiorników, by wykorzystać ją później. Opuszczamy Kairuan. Jeszcze tylko jedno spojrzenie na potężne mury i hajda do El Dżem Jest to niewątpliwie najpiękniejsze Koloseum  w Afryce. Uszkodzone zostało w XVII w   czasie wojny Arabów z miejscowymi plemionami. Koloseum to było trzecie  co do wielkości w Cesarstwie Rzymskim. Zbudowane w III w mogło  pomieścić 30 tysięcy widzów. Jesteśmy oszołomieni rozmiarem oraz rozmachem z jakim wybudowano amfiteatr. Robimy mnóstwo zdjęć. Wchodzimy na szczyt amfiteatru skąd rozciąga się wspaniały widok zarówno na koloseum jak i na okolice. Tuż przy murach Koloseum  fundujemy sobie wspaniały lunch z jagnięciną . Jestem pod wrażeniem, Pyszne jedzenie i widok na Koloseum. Chwile niezapomniane. Z El Dżem jedziemy do miasteczka Safakis. Ma ono najpiękniejszą medynę w Tunezji. Wchodzimy do niej przez  bramę Bab Diwan z potrójnymi łukami. Medyna jest otoczona potężnymi murami obronnymi. Medyna rzeczywiście  piękna. Przede wszystkim naturalna. Prawie nie ma turystów. Towary też dla  miejscowych. Spacerujemy po medynie gubiąc się  na krętych wąskich uliczkach. Potem  hop do samochodu i jedziemy na Dżerbę. Tu mamy zarezerwowany hotel. Na Dżerbę przepływamy  promem, Jest już  późno jak docieramy na miejsce do hotelu  w Humt Suk największym mieście Dżerby.


dziedziniec Zawiji i meczetu

w meczecie fryzjera

przed meczetem fryzjera

największe Koloseum w Afryce

w Koloseum El Dżem


w Koloseum


koloseum bardzo fotogeniczne

wewnętrzna konstrukcja

prawie jak w Rzymie



uliczki Kairuanu

na promie na Dżerbę

baseny Aghlabidów

meczet Fryzjera

dziedziniec meczetu fryzjera

zdobione ściany w meczecie fryzjera

wnętrza  Zawiji Fryzjera

na dziedzińcu Wielkiego Meczetu 

mury obronne Kairuanu

dziedziniec El Dżem

wnętrze Koloseum


El Dżem

można  pomylić z rzymskim

Wielki meczet w Kairuanie

baseny do zbierania wody deszczowej

wnętrza meczetu fryzjera

nasz samochodzik

mury Kairuanu

mury obronne Kairuanu
b

 

4 maja 

Jerba, Tatawin, ksary

Teraz musimy się przestawić. Tu rządzą Żydzi. Jerba jest  w dużej mierze żydowska. Najważniejszym zabytkiem jest tu synagoga. Jest położona za miastem. Jest to najważniejsza  i najstarsza synagoga żydów. Żydzi zjawili się na Dżerbie prawdopodobnie w 2 w p.n.e. Zwiedzamy synagogę Stasiu w mycce ja w chuście  i specjalnej spódnicy. Wnętrze  jest niebiesko białe. Robi wrażenie. Przed synagogą tablica upamiętniająca 16 osób zastrzelonych przez Al. Kaidę. . Wokół synagogi  biały mur  otaczający  świątynię. Teraz ruszamy do krainy Berberów.  Docieramy do Tatawin. Jest  doskonała baza wypadowa do ksarów. Zjadamy tu lunch trochę oglądamy pamiątki w sklepikach i jedziemy do ksarów. Są to ufortyfikowane spichlerze berberyjskie. Ksarów jest tu dużo . Trudno się zdecydować, któremu poświęcić swoją uwagę.  Zaczynamy od wielkiego spichlerza ksar Dakhara. Ksary zbudowane są z gliny. Budynki żółte z małymi otworami. Niektóre piętrowe. .Kolejny ksar to Ouled Soltane. Tu ghorfy – pomieszczenia do przechowywania zboża mają nawet 4 kondygnacje. Potem jedziemy do jeszcze jednego ksaru Ezzahra, który jest równie piękny jak Ouled Soltane. Zwiedzamy też ksary położone na wzgórzach Douiret z ksarem na wzgórzu i  meczetem  przycupniętym poniżej. Drugi ksar Chenini  bardzo podobnie położony . Też ma pięknie położony śnieżnobiały meczet na przełęczy.  Na koniec zostawiamy sobie ksar Haddada.  w którym nakręcano film Gwiezdne Wojny. Tu przy zachodzie słońca atmosfera co najmniej magiczna. Jedziemy do hotelu Matmata, trochę kojarzy mi się z jaskiniowcami, ale hotel bardzo wygodny.

ksar Dakhara



zaraz pofrunę 

ksaru Ezzahra

ksaru Ezzahra



wielki piach


w synagodze

w synagodze na Dżerbie

synagoga na Dzerbie

w synagodze na Dzęrbie




ksar Oulet Soltane 

ksar Oulet Soltane 

ksar Oulet Soltane 



ksaru Ezzahra



ksaru Ezzahra

ksaru Ezzahra

 Douiret z ksarem


 Douiret z ksarem

 Douiret z ksarem

 Douiret z ksarem

Chenini

Chenini



jacyś dziwni ludzie z Gwiezdnych wojen?


ksar hedada

ksar Hedada

w ksarze Hedada

hotel ksar hedada z gwiezdnych wojen

hotel to pełen wypas

hotel matmata

hotel w którym spaliśmy



5 maja
 Matmata, Duz i pustynia

Rano po pysznym śniadaniu idziemy oglądać  wioski troglodytów. Wydrążone w skałach a właściwie w ziemi dziury  stanowią jakby dziedziniec z którego wydrążono korytarze i pomieszczenia. Widok niesamowity. Ci ludzie mieszkają pod ziemią. Wrażenie potęguje jeszcze księżycowy krajobraz Odwiedzamy hotel Sidi Dris  przeznaczony dla  turystów. Wioska niesamowita.

Ruszamy do Duz bramy pustyni. W biurze Espace Libre  Voyages  wykupujemy wycieczkę na pustynię. Jedziemy samochodem terenowym. Najpierw zahaczamy o gaj  daktylowy w oazie ksarze  Ghilane. Są tu gorące źródła. My niestety nie wzięliśmy kostiumów. Wypijamy kawę. Podziwiamy piękne palmy daktylowe i jedziemy dalej. Jesteśmy na pustyni. Niekoniecznie cały czas piasek.  Są tereny skaliste, rosną jakieś marne krzewiki i  pojedyncze trawy. W pewnym momencie spada gorący deszcz. Kierowca śmieje się że mamy szczęście, bo taki deszcz zdarza się o tej porze rzadko Docieramy na piękne wydmy. Dokładnie takie jak na filmach pokazują  karawany idące przez pustynię. Cieszymy się jak dzieci. Łazimy po piachu  robimy zdjęcia. Zachód słońca to doskonała pora na takie zdjęcia z pofałdowanym piaskiem W tym czasie  nasi przewodnicy szykują kolację. Będziemy spali w namiocie . Na miejscu obozowiska  był jeden  Tunezyjczyk.  Doskonale się z min porozumiewaliśmy. Facet jak się dowiedział że jesteśmy z Polski wymalował nam na piasku mapę Polski a potem mapę Europy dokładnie  wskazując po kolei wszystkie państwa Europy. Byliśmy pod wrażeniem. Tym bardziej że niedawno Stasiu w hotelu w Berlinie  spotkał recepcjonistkę, która nie wiedziała gdzie jest Warszawa. Na ognisku został upieczony  chleb arabski taki placek jak maca. Do tego jagnięcina , warzywa. Wszytko podano nam  w namiocie. Fajnie było tak siedzieć  , a potem oglądać rozgwieżdżone niebo.



nasz pojazd 

oaza Ghilane

można się kąpać

wielki piach


zjeżdzam po piasku



na kempingu

przygotowanie chleba

Stasiu z Berberem geografem

domy w Matmacie

hotel Sidi Dris w Matmacie

mieszkanie w dziurze


takich dziur w ziemi jest więcej

nawet rosną palmy w Matmacie

statek pustyni



wielki piach

pustynia to nie tylko piach

wreszcie prawdziwa pustynia piaszczysta


w oazie

w Oazie

nasz kemping




wielki piach

tej kuwety nie ogarniam

wędrówka po piachu

wielki piach

pieczenie chleba

wieczór w namiocie



6 maja  
 Sahara, jezioro słone, Sbeitla al Kaf

Rano po berberyjskim śniadaniu ruszamy dalej. Zajeżdżamy do oazy w oazie Bii Soltane. Tu ostatnie pustynne zakupy i pyszna kawa. Mnóstwo  róż pustyni. Kupuję jedna na pamiątkę. Wystawiona jest jako eksponat ogromna  średnicy około 1 metra. Żegnamy się w Duz z naszym kierowcą. Przesiadamy się do swojego volkswagena i ruszamy nad wielkie słone jezioro tzw. Wielki Szott. Jezioro powstało w wyniku cofnięcia się morza. Wygląda jak  biała ziemia, ale jest niebezpieczne, bowiem pod cienką skorupą soli jest bagniste solnisko i pod ciężarem  załamuje się i  człowiek tonie jak w bagnie.. Przez Szot biegnie grobla, którą jedziemy. Po drodze mijamy puste kramy  zapewne sprzedawców pamiątek. Na jednym z nich napis „najwięcej witaminy maja Polskie dziewczyny” Widać, że docierają tu wycieczki z Polski. Po południu drogą wśród gajów oliwnych  docieramy do pięknego miasteczka Sbeitla. Położenie miasta  takie  że można powiedzieć że tu "diabeł mówi dobranoc" Wszędzie stąd daleko miasto posiada zabytki po Cesarstwie Rzymskim.. Wejście prze potężną trójłukową bramą Antoniusza już robi wrażenie. Droga dalej powadzi na forum z dwoma rzędami  kolumn prowadzącymi do  trzech świątyń. Świątyni Jowisz, Junony i  Minerwy . Oglądamy jeszcze amfiteatr, wielkie termy i kościoły Witalisa, Bellatora i św. Serwusa. Ruiny są zdecydowanie lepiej zachowane i okazalsze niż Kartagina. Jesteśmy pod wrażeniem, tym bardziej, że nie spodziewaliśmy się  takich zabytków na terenie Magrebu. Jednym z ciekawszych obiektów  jest basen chrzcielny w świątyni Witalisa. Dziwi nas całkowity brak turystów. Właściwie jesteśmy tu jedyni. Późnym wieczorem docieramy do miejscowości Al. Kaf. Wieczorem spacerujemy wąskimi uliczkami medyny przy żółtym świetle lamp. Bardzo nam się tu podoba.


w osadzie Bii Soltane

w osadzie Bi Soltane

nad Wielkim Szotem

droga na Forum w Sbeitcie

trzy świątynie Jowisza Junony i Minerwy

trzy świątynie Jowisza Junony i Minerwy


na pustyni


toalety nad Wielkim Szotem


widać że bywają tu Polacy




amfiteatr

uliczki w Al Kaf

uli
w Al Kaf


7  maja
Al Kaf, Dougga,   Tunis

Al. Kaf to po arabsku skała. Miasteczko właśnie  jest położone na tej skale. Wszędzie trzeba się wspinać albo po stromych uliczkach, albo po wykutych w skale schodach. Na dole skały znajduje się źródło od którego odchodziły w czasach rzymskich akwedukty. Miasto  było znane w starożytności z dużej liczby kobiet lekkich obyczajów. Mieszkających w sanktuarium bogini miłości Astarte,.

Na szczycie góry znajduje się kazba. Fort znajdował się w tym miejscu już w roku 500 p.n.e., ale jej podstawowy kształt nadali Bizantyjczycy. Z kazby rozciąga się wspaniały widok na miasto i okolicę. Góry widać tez piękny biały meczet. Za wielką kazbą znajduje się mała kazba.

Po wypiciu pysznej kawy ruszamy do Duggi .Jest to osada rzymska. Później wzmacniali ją Bizantyjczycy. Po drodze mijamy monument, który jest prawdopodobnie mauzoleum z czas ów punickich. Ilość zachowanych obiektów jest zdumiewająca. Świątynie, mozaiki ,łaźnie, łuki triumfalne.  Jesteśmy bardzo zaskoczeni ilością obiektów. Pełni wrażeń wracamy do Tunisu. Dziś wieczorem mamy samolot do Warszawy prze Mediolan. Gdy dojeżdżamy do Tunisu na przedmieściach jakiś samochód wjechał nam w bagażnik. Staliśmy na światłach , a on nie zahamował. Oczywiście wina faceta. On ma uszkodzony lekko samochód. My praktycznie nie. Chwilę pogadaliśmy z facetem . Dał nam jakieś oświadczenie i  rozjechaliśmy się. Nasze ubezpieczenie obejmowało wszystkie szkody, więc nie będziemy się kłócić z facetem. Samochód zostawiamy a  parkingu. Kluczyki zostawiamy w specjalnej skrzynce i tylko odprawa i  powrót do domu. Koniec tunezyjskiej przygody  i koniec majówki 2006 roku.


niebieski kolor to cecha Tunezji

Kazba w Al Kaf

wejście do kazby w Al Kaf

widok na Al Kaf


na szczycie kazby

monument z czasów punickich

mozaiki w Dudze



pozostałości po Rzymianach


ruiny świątyni

łuk triumfalny

pozostałości rzymskiego miasta



 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz