czwartek, 23 września 2021

Cypr

 Cypr 16-23 września  2021 

16 września 2021 r..

Dziś z Bożeną przyjaciółką  od przedszkola i moim ukochanym wnukiem ruszamy na Cypr. Wylot o 6 rano . Zaplanowałyśmy, że wstajemy o 4. Bartek ma nas zawieźć  na lotnisko i czekać do naszego odlotu. Heniuś jest przeziębiony i  boję się czy go nie zawrócą z granicy.  Całą noc nie śpię, ale jak to zwykle bywa przed 4 zasypiam. Budzi mnie telefon stacjonarny. To Monika stoi pod drzwiami . jest po 4. 20. O tej porze mieliśmy wyjeżdżać.  Wrzeszczę do Bożeny wstawaj. Ona tez  zaspała. Obudziła się o wpół do czwartej wyłączyła budzik uznając, że  już nie zaśnie. Ja z kolei coś pokręciłam z budzikiem i nie zapisało budzenia. W popłochu wsiadamy do samochodu i na lotnisko. Jesteśmy chyba ostatni do odprawy. Wszystko idzie  gładko. Cypr nie jest w strefie Schongen i w związku z tym musimy przekraczać granicę. Tu straszna kolejka. Można odprawić się samemu jak ma się  elektroniczny dowód. Ja z Bożeną mamy. Przypuszczamy, że Henia dowód też jest elektroniczny. Kładę swój dowód. Bramka się otwiera. I  puszczam Henia pierwszego  Gdy położyłam jego dowód, a tu Zong. Okazuje się, że  tak można odprawić się tylko gdy  ma się 18 lat. Henio między bramkami, ja nie mogę wejść. Podchodzi pogranicznik. Bardzo grzecznie pomaga mi w kłopocie. Odprawia Henia. Bożena też już przeszła. Gonimy do bramki. Teraz autobus i w drogę. W samolocie Heniu w pewnym momencie oświadcza, że boli go dziąsło. Ból się nasila. Podejrzewam, że to ucho. Zaczyna płakać. Żąda powrotu do domu, do mamy,. Płacze strasznie. Moje rady typu zatkaj nos i powiedz Karol nie skutkują. Wreszcie zasypia na moich kolanach. Gdy się obudził pierwsze słowa Babciu pomogło.  Cieszę się bardzo, bo żal mi go było, że  tak cierpi. To wszystko przez ten katar. Ucho mu się zatkało i stąd ten ból. Lądujemy o czasie. Autobusem podjeżdżamy pod ośrodek. Apartament z widokiem na morze. Henio zachwycony. Mamy dwa pokoje z pełnym wyposażeniem  mikrofala, piekarnik, kuchnia, czajnik. Ruszamy na  zapoznanie się z ośrodkiem. Najpierw lunch. Zjadamy specjały cypryjskie. Potem wycieczka do Pafos. Spacerujemy promenadą nadmorską  i ulicami  Pafos. Jest cieplutko. Zaglądamy do kościoła prawosławnego i wracamy do hotelu. Ośrodek położony jest właściwie na przedmieściach Pafos. Gdy wracamy promenadą mamy okazję podziwiać zachód słońca. Piękniejszego w życiu nie widziałam Ogromna złota kula na tle czerwonego nieba. Coś niesamowitego. Po spacerze idziemy na  basen, a potem kolacja w restauracji. Są  przestrzegane  zasady bezpieczeństwa przed Covid. Każdy musi mieć maseczkę i rękawiczki jednorazowe. Jedzenia w bród. Oczywiście do kolacji zamawiamy tutejsze piwo. Wracamy do pokoju. Około 21 zaczyna się dyskoteka. Nasz pokój jest tuż obok. Jest tak głośno, że nie można nawet rozmawiać. Zamykamy wszystkie okna, ale niewiele pomaga. Dzwonię do recepcji z interwencją.  Trochę ściszają, ale niewiele. Cały czas mamy łupanie w głowie od tego hałasu. Jutro musze to załatwić, bo przecież nie da się tak wypoczywać. Nawet z tarasu nie można skorzystać w tym hałasie. O północy kończy się dyskoteka. Zmęczone dzisiejszym dniem idziemy spać.


tatuś nie może rozstać się z synkiem

Henio przed odlotem

Już na Cyprze

widok z naszego okna

lody na kolację?
na ulicach Pafos

piękne roślinki

to chyba akacja

prawosławna świątynia 

wnętrze świątyni

Heniu się wspina

zachód słońca


tu piękny ołownik

zachód słońca nad Pafos

nie wiem który ładniejszy

17 września 2021 r.

Idziemy na śniadanie. Oczywiście zwyczajem łakomczuchów rzucamy się na wszystko co tylko jest do jedzenia. A jedzenia pod dostatkiem. Ja w recepcji staram się załatwić zmianę pokoju ze względu na wieczorny hałas. Niestety to co nam proponują jest nie do przyjęcia. Zostajemy na razie w dotychczasowym pokoju. Objedzeni po śniadaniu ruszamy promenadą do ruin grecko-rzymskiego  miasta. Docieramy do portu. Tu znajduje się na zamek strzegący wjazdu do portu. Zwiedzamy zamek i  wchodzimy  przez  otwartą bramę na teren wykopalisk. Jest bardzo gorąco. Wykopaliska to odkrycie XX wieku. Ogromny udział mieli tu polscy archeolodzy m.in. prof. Michałowski. Oprócz licznych domów i świątyń na terenie wykopalisk znajduje się wiele przepięknych mozaik z okresu rzymskiego. Największe wrażenie robi na nas willa Tezeusza oraz mozaiki z okresu rzymskiego. Niestety musimy wracać, bo o 14 jest spotkanie z naszą rezydentką. Ma ona zaproponować jakieś wycieczki. Podchodzę do tego sceptycznie , bo planuję wynająć samochód i   podróżować po Cyprze bez biura podróży, ale można posłuchać co ma nam do zaproponowania. Podchodzimy pod latarnię morską, miejsce, gdzie kiedyś znajdował się amfiteatr i „tajemną” bramką wychodzimy z terenów wykopalisk.  Promenadą nadmorską wracamy do hotelu. Na szczęście w pokoju jest chłodno. Upał niestety dał się nam we znaki. Na spotkaniu okazuje się, że propozycje biura dotyczące wycieczek są intersujące.  Przede wszystkim wyjazd do Nikozji. W sumie był tańszy niż koszt wypożyczenia samochodu. Zdecydowałyśmy się z Bożenką na skorzystanie z 3 wycieczek. Szybko  załatwiam formalności i idziemy z Heniem na basen i nad morze. Plaża nie jest zbyt zachęcająca. Może nie tyle plaża co  wejście do morza. Skaliste i śliskie. Nie da się popływać. Korzystamy więc z piasku i bawimy się z Heniem budując zamki i babki. Heniu ćwiczy na basenie pływanie. Idzie mu coraz lepiej Wieczorem kolacja pełen wypas. Henio samodzielnie pyta  kelnerkę po angielsku gdzie jest toaleta. Jest bardzo dzielny. Wieczorem   rysujemy, „Odrabiamy lekcje” a potem  na tarasie lampka winka.  Dzisiaj jest ciszej. Nie ma dyskoteki

 

mozaiki

mozaika

riuny willi Tezeusza

mozaiki

widok z zamku

tajemne wyjście


latarnia morska

willa Tezeusza

port w Pafos

dwie Afrodyty i Henio

zamek w porcie 

naleśnik na śniadanie

18 września.

Śniadanie jak zwykle wspaniałe. Jedziemy do Nikozji.. Przejazd autobusem . Po drodze zatrzymujemy się na kawę. Największą atrakcją dla Henia są osiołki, które można karmić. Około południa docieramy do Nikozji. Jest bardzo ciepło. Oglądamy mury weneckie zbudowane przez Wenecjan w celu obrony przed napastnikami. Zachowały się w doskonałym stanie. Potem pomnik wolności . Zbudowany w 1973 r.,  by uczcić bojowników EOKA walczących z  Brytyjczykami. Na jego szczycie  stoi wolność i dwóch  wojowników obrazujących otwarcie bram dla więzionych przez Brytyjczyków. Na piechotę ruszamy do pałacu arcybiskupa. Zbudowany w 1974 r pałac jest siedzibą arcybiskupów cypryjskich. Stary pałac został zniszczony  w trakcie zamachu na Makariosa. Przed pałacem posąg arcybiskupa Makariosa. Obok znajduje się muzeum bizantyjskie, oraz katedra świętego Jana Teologa. Jest to najważniejszy kościół chrześcijan na Cyprze. Niestety nie można robić zdjęć. Świątynia jest niewielka, ale ikonostas kapie złotem. Wnętrze świątyni całe w pięknych, chociaż trochę zniszczonych freskach. Udaje mi się zrobić dwie fotki, ale niestety niezbyt udane. Obok katedry znajduje się  biblioteka narodowa, przed którą  ustawiono  pomysłowy pomnik  przypominający kartki książki. Idziemy na ulicę handlową Ledra. Tu jest serce Nikozji. Tu też znajduje się strefa demarkacyjna pomiędzy stroną cypryjską i turecką. Niestety ze względu na Coivd nie można jej przekraczać. Głodni i spragnieni idziemy coś zjeść. Siadamy  w restauracji. Zamawiamy zestaw dla  dwóch osób. Nie wiedziałyśmy co nas czeka. Najpierw pyszne pasty , potem pieczone w głębokim tłuszczu  pierogi i inne  dziwne kluski. Wszystko pyszne. Potem szaszłyki, kotlety. Miałyśmy już wszystkiego po uszy a tu jeszcze donoszą. I donoszą. W trójkę byliśmy objedzeni, a tu jeszcze góra jedzenia. Na dodatek pysznego. Kazałyśmy sobie to zapakować. Ledwo wstałyśmy od stołu. Wracamy  do autobusu, zaglądając do sklepików z pamiątkami. Po drodze obiecane Heniowi lody. Powiem wprost. Były wstrętne. Wyrzuciliśmy je do kosza.  Kupujemy pamiątki i  autobusem wracamy do hotelu. Teraz czas dla Henia. Ćwiczy pływanie na basenie. Jest bardzo zdeterminowany. Po pysznej kolacji czas na winko i miła pogawędkę. Henio po wrażeniach całego dnia padł jak mucha.


 











przed biblioteką

pomnik wolności


spotkanie z osiołkami


zabawy w basenie

plaża w Kefalos

freski w katedrze


ikonostas w katedrze

pyszny stek

uczta trwa

chyba mam dosyć


pomnik wolności




19 września

Dziś po  śniadaniu ruszamy na wycieczkę jeepami . W samochodzie 8 osób. Najpierw jedziemy do pięknego parku narodowego Akamas. Jedziemy po wertepach. Rzuca nami niemiłosiernie. Oczywiście taka jazda podoba się Heniowi. Wjeżdżamy na wzgórze. Widok zapiera dech w piersi. Cudownie niebieskie morze z wąskim paskiem  plaży a z drugiej strony wspaniałe góry. Teraz idziemy na piechotę. Mamy do pokonanie wąwóz Avakas. Jest to głęboki wąwóz bardzo wąski. Na dnie sączy się niewielka rzeczka, którą  co chwila musimy pokonywać. Po bokach wysokie na kilkadziesiąt metrów skały biało pomarańczowe. Jest dziko i ślicznie. Wędrujemy wąskim  nieraz bardzo wąskim wąwozem przez godzinę. Jedyny mankament to wysoka temperatura, chociaż  jest tu trochę cienia.. Bożenka ma kłopoty z nogą i trochę cierpi, ale dzielnie pruje do przodu. Dochodzimy do miejsca, gdzie pomiędzy ścianami wąwozu utknął ogromny głaz. Tu kończy się nasza trasa, chociaż gdybyśmy byli sami to pewnie  wycieczka trwałaby dłużej. Ale i tak jest fantastycznie. Henio zaprzyjaźnił się z ludźmi z Jeepa i wędruje z nimi  cały czas im coś opowiadając. Docieramy z powrotem do samochodu. Zatrzymujemy się w pięknym miejscu. Na szczycie klifu stoi  bar. Widok z tarasu zachwycający. Pijemy kawę i podziwiamy  widok. Heniu oczywiście musi zejść na dół na plaże. Wracając do samochodu  natykamy się na osiołka i krzak opuncji. Oczywiście próba zerwania owocu opuncji skończyła się tym że w palcach mam mnóstwo igiełek, których nie można wyciągnąć. Najgorzej, że ma je również w paluszkach Henio. W hotelu musimy coś z tym zrobić. Teraz plaża Lara. To jest miejsce, gdzie przez cały rok żółwice caretta składają jajka.  Oczywiście robią to w nocy. Na plaży jest mnóstwo  miejsc zabezpieczonych metalowymi obręczami w których zostały złożone jaja żółwi. Niestety żaden żółw w tym momencie nie chciał się wykluć i iść do morza. Obejrzeliśmy tylko stanowiska i plażę i dalej do łaźni Afrodyty. Tu podobno Afrodyta spotkała Adonisa. Jest to mały uroczy wodospad  z pięknym basenikiem . Jedziemy do restauracji. Podają nam  cypryjskie przysmaki. Wszystko bardzo smaczne. i szybko znika z talerza. Henio zawarł znajomość z dziećmi i bawi się z nimi. Po lunchu jedziemy do portu. Wsiadamy na statek i płyniemy do Błękitnej Laguny.  Na statku  wieża Babel. Najgłośniejsi i  najbardziej obcesowi są Rosjanie.  Gdy dopływamy na błękitną Lagunę widok nas zatyka. Kolor wody nieprawdopodobny. Niesamowity turkus. Bożenka i Henio zakładają kamizelki i wchodzą do wody. Ja beztrosko wchodzę bez kamizelki. Cały czas  pilotujemy Henia. Dla niego to oczywiście niesamowite przeżycie. W pewnym momencie Bożenka gdzieś odpłynęła, a ja zauważyłam że Heniowi spada  kamizelka. Próbują ją poprawić ale bezskutecznie. Muszę go doholować na statek. Fala cały czas mnie rzuca wpychając na burtę statku. Jestem już trochę zmęczona tą walką i holowaniem Henia, a do drabinek droga daleka. Staram się spokojnie płynąć. Wreszcie podpływa jakiś facet, który zobaczył, że Heniowi spada kamizelka i wspólnie dopłynęliśmy do drabinek. Na statku założyłam kamizelkę, Heniowi założyli inną i  znowu popłynęliśmy. Jednak kamizelka dla dzieci były jakieś wadliwe, bo ta znowu wypadła spod paska. Wracamy na statek. Tu na pokładzie  dochodzi do  nieporozumienia. Podchodzi do mnie  nastoletnia Rosjanka i twierdzi, że mam jej ustąpić miejsca, bo ona tu siedziała. Może i siedziała, ale na statku nie ma numerowanych miejsc i każdy siada tam gdzie właśnie jest wolne miejsce. Gdy nie chciałam ustąpić zrzucili mnie z krzesła. Rośnie następne pokolenie bezczelnych ludzi, którzy myślą, że  wszystko tylko im się należy. Dopływamy do brzegu i wracamy do hotelu. Po drodze niespodzianka. Zajeżdżamy do winnicy i winiarni. Odbywa się degustacja wina. Próbujemy różne  trunki . Niektóre całkiem smaczne. Nie decydujemy się na zakup, bo w pokoju mamy zapas , a cena nie jest zachęcająca. Zmieniamy pokój na bardziej oddalony od  dyskoteki. Oczywiście trzeba jeszcze zaliczyć pływanie w basenie. Wieczorem tradycyjnie  winko na tarasie.





































20 września  2021 r
Dzisiaj dzień całkowitej laby. Chyba się to nam należy. Po śniadaniu autobusem jedziemy na najładniejszą plażę w okolicy Coral Beach. Plaża rzeczywiście  ładna, ale niestety sporo ludzi. Oczywiście nie to co nad Bałtykiem, ale chcemy znaleźć parasol jak najbliżej  brzegu, żeby mieć baczenie na Heniusia. On oczywiście cały podniecony.  Znajdujemy leżaki i parasol na miarę naszych oczekiwań i  szybko do morza. Heniu jeszcze pływa w  motylkach na rękach, ale robi duże postępy i mam nadzieję, że  nauczy się pływać. Cały dzień spędzamy w wodzie, albo  budujemy zamki z piasku. zabawa z Heniem to czysta przyjemność. Plażaą idzie kobieta z dzieckiem Polacy. Jak usłyszała, że my z Polski  ucieszyła się i zaproponowała, by dzieci razem się bawiły Zaczęła nas wypytywać  gdzie mieszkamy itd. Nie lubię wścibskich ludzi. Oni dopiero przyjechali. Chłopiec niestety nie bardzo był kontaktowy i nie wykazywał zainteresowania zabawą z Heniem. Kobieta zaproponowała  wspólną zabawę po lunchu. Gdy wrócili i Henio podszedł do nich udawali że nas nie znają. O co chodzi?  Opaleni zmęczeni wracamy do hotelu. Niestety Heniowi jeszcze mało i idziemy na basen. Zawzięcie ćwiczy pływanie. Po kolacji jak zwykle "odrabianie lekcji" przez Henia z ciocią Bożenką, a potem winko na werandzie w akompaniamencie szumu morza.


budujemy zamek

nauka pływania

nauka pływania

21 września

Na śniadaniu Henio wykazał się wielką samodzielnością, bowiem zażądał bym mu powiedziała jak po angielsku zapytać się o toaletę. Pobiegł do kelnerki i ona zaprowadziła go do toalety. Potem spacerkiem ruszamy do Kato Paphos, by skończyć zwiedzanie  pozostałości po grecko-rzymskim mieście. Tym razem niestety musimy kupić bilety. Zwiedzamy dom Orfeusza, i Dom Dionizosa. Ten ostatni ma powierzchnię ponad 2000 m2 . Tu znajduje się mnóstwo mozaik. Jesteśmy urzeczone pięknem i pietyzmem z jakim wykonano mozaiki. Jest bardzo gorąco. Dochodzimy do  odeonu i agory i decydujemy się wracać na plażę. Po drodze Henio dostaje lody za wspaniała postawę. Porcje ogromne. Upaćkał się jak prosię. Wracamy do hotelu. Wszystko co potrzebne na plażę  mamy przygotowane. Szybko łapiemy autobus i za chwilę szukamy  dobrego miejsca na plażowanie. Kąpiemy się z Heniem. On zaczyna pływać bez rękawków i koła. Pływa między nami samodzielnie i jest bardzo dumny ze swojego wyczynu. Pyta tylko jaką odległość przepłynął samodzielnie. Spędzamy czas na plażowaniu. Jest bardzo fajnie. Nigdzie się nam nie spieszy. Opaliliśmy się, wypluskaliśmy w czystych wodach. Dodatkowo trochę zabawy z Heniem na piasku Pływamy do skał wystających z morza. Na nich pełno ślimaków i krabów, które uciekają przed nami. Plaża jest piękna woda cieplutka, słońce świeci. Tu  mamy wszystko co potrzebne do szczęścia. Wracamy na kolację. Henio znowu wykazał się samodzielnością. Poszedł po angielsku zapytać o  lody na deser i za chwilę przyszedł z miseczką lodów. Zuch chłopak. Wieczorem  rysowanie, malowanie i, a starsze panie winko na tarasie. Miły czas.

























ta się nazywa jedzenie lodów

koralowa plaża



nasz zamek 








22 września

Dziś wyruszamy na wycieczkę w góry Trodos. Jest to jedna z większych atrakcji Cypru. Nie dość że są piękne to jeszcze znajdują się tam  urocze kościółki i cerkwie przepięknie malowane. Jedziemy Jeepem w 8 osób. Henio jak zwykle nawiązuje natychmiast kontakt z  towarzyszami podróży i staje się beniaminkiem wycieczki. Jazda w górach po licznych zakrętach robi wrażenie nie tylko dla oczu ale i dla żołądka. za trzymujemy się często podziwiając piękne widoki. Docieramy do wioski Omodos. Tu przerwa na kawę i zwiedzanie malowniczej wioseczki z ryneczkiem kamiennymi domami i klasztorem. Wypijamy pyszną kawę, a Henio soczek, odwiedzamy kila  sklepików  z pamiątkami i ruszamy dalej. Po drodze zatrzymujemy się by podziwiać z daleka górę Olimp. Docieramy do  wodospadów Afrodyty Krótka wędrówka pozwala na  rozprostowanie kości. Woda w wodospadzie lodowata. Teraz kolej na klasztor Kykkos Tu znowu nie można fotografować. Staram się  jak mogę by choć trochę mieć  zdjęć. Nie są najlepszej jakości. Wnętrze niesamowicie  bogate. Ikonostas  przepiękny, kapiący złotem Potem  zwiedzamy muzeum przyklasztorne. Pięknie wyeksponowane bogactwo klasztoru. . Tu  znajdowali ukrycie działacze EOKA  walczącej o wolność Cypru. Jedziemy na lunch. W bardzo miłym towarzystwie  zjadamy przysmaki kuchni cypryjskiej. Jest bardzo sympatycznie. Pomaga nam w tym  podane do lunchu wino. Teraz ruszamy do mostu Tzelefos. Jest to most zwany weneckim, bowiem został zbudowany w XVI w w czasie panowania Wenecjan. Jest największym kamiennym mostem na Cyprze. Most  bardzo mi się podoba. Trwała piękna konstrukcja. w takim  dla nas odludnym miejscu. Robimy zdjęcia. na moście pod mostem i powrót do hotelu. To obowiązkowo wizyta na basenach. Heniu  trenuje pływanie. Pozdrawiają go goście hotelowi. Nazywają go Rambo. Nie wiem kiedy on zawarł tyle znajomości. Wieczorem ostatnia kolacja, pakowanie i  winko na tarasie. 





kościół w Omodos




wodospad Afrodyty

widok na Olimp

klasztor Kykkos

dziedziniec klasztorny

klasztor Kykkos

muzeum przyklasztorne

zbiory muzeum klasztormengo


zbiory muzeum klastornego

muzeum przyklasztorne

zbiory muzeum klasztornego


most Tzelefos





wodospad Afrodyty


widoki po drodze

ferski na dziedzińcu klasztoru

wejście do klasztoru

freski na ścianach klasztoru

ikonostas w klasztorze Kykkos



dziedziniec klasztorny

most  Tzelafos

na szosie owce



23 września

Po śniadaniu i uregulowaniu rachunku za napoje ruszamy w drogę powrotną. My miałyśmy wykupione tylko śniadanie i obiadokolację więc  napoje  typu piwo, wino  nie były wliczone. Uważamy, że była to lepsza opcja bowiem i tak nie korzystałyśmy z lunchów, a alkoholu w ciągu dnia nie piłyśmy.

Autobus zabrał nas na lotnisko i adieu, papa Cypr. To był super czas. spędzony z Heniem i Bożenką.

 

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz