Włochy 2022 r. Wenecja i Triest
15 czerwca 2022 r.
Jedziemy ze Stasiem do Wenecji.
Jeszcze wczoraj rozważana była Rumunia, potem półwysep Istria, a dziś rano
Wenecja. Ruszamy około 16.30 Nie rezerwuję żadnego noclegu, bo nie wiem dokąd dojedziemy. Droga
super. Jazda bez komplikacji. W samochodzie prze internet kupuję winietę na
przejazd na Czechy. W Czechach na
autostradzie pokazuje się znak Wiedeń , Znojmo. Nie wiemy jak wiedzie
autostrada. Znak sugeruje, że Znojmo
jest przy autostradzie. Szukam hotelu, . Znajduję w miarę tani. . Wkrótce okazuje się, że do Znojmo trzeba zjechać z autostrady. Jedziemy około godziny jakimiś wąskimi dróżkami. Jest po 23.
Wszędzie pusto. Wioski śpią. Docieramy przed północą do hotelu. To hotel
Premium Wellness&Wine . Nówka sztuka. Pięknie urządzony. Cena
przystępna 215 zł za dwójkę z pysznym
śniadaniem. Jesteśmy usatysfakcjonowani.
16 czerwca 2022 r.
Rano po wspaniałym śniadaniu
ruszamy dalej. Jedziemy przez Austrię. Nie mamy winiety. Nie mogę kupić przez
internet. Cały czas mi wyskakuje, że dopiero za miesiąc. W końcu Stasiu kupuje
winietę na stacji benzynowej. Na lunch chcemy zatrzymać się w sieciowym zajeździe Rosengarden. Okazuje się, że kilka po drodze jest zamkniętych.
Docieramy do otwartego i same minusy. Toaleta płatna, niezależnie czy jesteś
gościem restauracji czy nie, kawa fatalna i na dodatek jakiś slaby wybór dań. Wczesnym popołudniem docieramy do hotelu . Hotel zarezerwowałam pod Wenecją. W Wenecji nie
ma parkingów. Jest jeden, ale zawsze
kłopot z zaparkowaniem. Miejscowość Marghera leży nieopodal Wenecji. Hotel Laguna Residence znośny . Ma bezpłatny parking i przystanek
autobusowy tuż przy hotelu. Zostawiamy bagaże i ruszamy do Wenecji. Na przystanku
wszyscy w maseczkach. Gdy pytamy o dojazd do Wenecji facet mówi nam, że musimy mieć maseczki. My na to
nie przygotowani. Wsiadamy do autobusu. Wszyscy w maseczkach. Jeden facet zaczyna nam zwracać uwagę, że nie mamy
maseczek. Ja mu tłumaczę, że dopiero przyjechaliśmy i nie mamy gdzie kupić.
Facet daje nam maseczki. Są jakieś dziwne. Odwrotnie mają
zapinki. Jako się przemęczymy. Po chwili okazuje się, że to kanar dał nam
maseczki. Po 20 minutach jesteśmy na Plaza
Romano. Tu jest punkt dojazdowy wszystkich autobusów.. Idziemy na nabrzeże.
Chcemy kupić bilet na tramwaj wodny i płynąć na Plac św. Marka. Nie możemy
znaleźć wejścia . Miotamy się jak
Pawlak z Kargulem. Wreszcie jesteśmy na
właściwym miejscu. Podróż tramwajem to jest już uczta dla ducha. Wenecja
pięknie odnowiona. Bajka to mało powiedzieć. Mijamy kolejne mosty, most Rialto,
pałace. Robię mnóstwo zdjęć. Na szczęście nie ma tłoku. Stasiu jest pod
ogromnym wrażeniem widoków i bogactwa miasta. Naładowani dobrymi emocjami wysiadamy na
przystanku przy pl św. Marka. Idziemy
wąskimi uliczkami , mostkami zachwycając się każdym detalem. Wchodzimy na Plac
Sw Marka i szok. Tu jest pusto. Prawie nie ma turystów, Zaskoczenie pełne.
Wychodzimy na wprost bazyliki św. Marka. Niestety widok trochę popsuły
rusztowanie, bo bazylika jest w remoncie. . W związku z tym mozaiki są ukryte
przed naszymi oczyma. Ale poza tym widok zwala z nóg. Cieszymy się chwilą
robimy mnóstwo zdjęć przed campanillą i przed pałacem dożów. Niestety trzeba
też pomyśleć o tak prozaicznej sprawie
jak pokarm dla ciała.. Postanawiamy coś zjeść na świeżym powietrzu na wybrzeżu.
Nie ma problemu. Restauracji w bród. Kelnerzy zachęcają. Nie ma tłoku. Jest
cudownie ciepło, , chwilo trwaj!!. Siadamy nad samą wodą w restauracji, którą
wybrał Stasiu. Zachęciły go sardynki. Ja zdecydowałam się na owoce morza z makaronem. Stasiu od lat szuka
sardynek o smaku, który zapamiętał z restauracji w Porto. Niestety te też nie
dorównywały smakiem tamtym. Wypijamy Spritz Apearol , - to tutejszy drink numer
1 i niespiesznie wracamy do domy. Wędrujemy uliczkami, mostami, zatrzymując się
i zachwycając wspaniałością miasta. Po drodze robimy powtórkę z weneckiego drinka
zasiadając w knajpce nad brzegiem kanału. . Po drodze kupujemy wino –( tu nie ma
zakazu zakupu alkoholu po 21 jak w Rzymie). Namawiam Stasia do przejścia na
piechotę do Plaza Romana. Dał się namówić, ale chyba klął na mnie w duchu . bo
strasznie narzekał i ciągnął się z trudem. Włosi pokazywali nam drogę i mówili że to blisko. "Sinco
minuto." Ile było tych sinco minuto to
nie powiem. Może mieli na myśli, że do najbliższego zakrętu. W każdym razie dotarliśmy
na Plaza Romano Wracamy autobusem do hotelu. Tu też musimy przejść kawałek, po
23 już jest nocna zmiana. Jakoś
dotarliśmy z tymże na jakoś wskazuję na Stasia. Ale nie narzekał. Przychodzimy do hotelu. Facet bez pytania daje
mi klucz. Jestem trochę zdziwiona. Czyżby miał tylko nas w hotelu? Ale gdy
wjeżdżamy na piętro coś mi się nie zgadza. Z numeru klucza wynika, że pokój
jest na drugim piętrze, a ja jestem przekonana, że mieszkamy na pierwszym.
Wjeżdżamy na drugie i już jestem pewna, że to jakaś pomyłka. Układ i wystrój korytarza inny. Jadę na dół i mówię
chłopu że to nie ten pokój. On idzie
udowodnić mi, że się nie pomylił. Otwiera drzwi, a tam czyjeś rzeczy, ale nie nasze. Schodzimy na
dół. W końcu znajduje nasz klucz. Potem
klima źle działa. Przychodzi inny
gość. Nawet się szybko obsprawił. Uff. Wreszcie można wypić winko, podsumować
dzień.
Postanawiam, że zostajemy w tym
hotelu na następną noc i jutro mamy cały dzień na Wenecję. Decydujemy, że rano
jedziemy statkiem na wycieczkę po
wyspach weneckich, a potem zwiedzamy
Wenecję. Kupuję przez booking bilety na statek. Jest to taki statek na zasadzie ,że podwozi cię pod kolejny punkt ty
wysiadasz zwiedzasz i wsiadasz do następnego.
|
płyniemy tramwajem wodnym |
|
gondole czekają |
|
piękne pałace |
|
most Rialto |
|
pusty plac św. Marka |
|
pl. św. Marka |
|
most westchnień |
|
most westchnień |
|
wieczór w Wenecji |
|
Wenecja nocą |
|
jest się z czego cieszyć |
|
pałac Dożów |
17 czerwca 2022 r Wenecja
Wstajemy wcześnie. Śniadanie
skromne. Niby bufet, ale trochę sera, mortadela, szynka słaba brak czegoś
ciepłego. To nas bardzo zawodzi.
Jedziemy
już z większą ilością maseczek autobusem
do Wenecji. Potem tramwaj wodny. Docieramy na dworzec Santa Lucia. Tu rusza nasz statek. Zgapiłam się trochę, bo
jak potem obejrzałam plan to trzeba było ruszać z placu św. Marka, bo statek po drodze zatrzymuje się na
wyspie Tronchetto, by zabrać kolejnych
turystów, ale tu nie ma co oglądać i dopiero plac świętego Marka jest ciekawy.
My już go widzieliśmy, więc też strata czasu. Wysiedliśmy i podeszliśmy do
pałacu dożów by kupić bilety. Kolejka straszna. Jak kupisz bilet musisz od razu
wejść. Ale dowiedziałam się ze mogę kupić bilet przez internet. Wtedy wchodzę
bez kolejki Tak też zrobiłam. Warunek, że
trzeba wejść przez 17.00. Uważam, że mamy dużo czasu. Do bazyliki św. Marka jeszcze większa kolejka. Bazylika
czynna do 21 więc postanowiłam, że dokonam zakupu później.
Wracamy
na przystań i płyniemy na wyspę. Do Murano wyspy producentów szkła docieramy po
30 minutach. To oczywiście od razu przejmuje nas naganiacz prowadzący do huty szkła. Pokaz jest interesujący. Facet z
wielką wprawą wykonuje pięknego konia. Po skończonym spektaklu zostaje
nam pół godziny do następnego rejsu,
bądź półtorej. Ja idę pozwiedzać wyspę. Jest jak mała Wenecja. Też przeurocza.
Żałuję, ze nie mam więcej czasu, ale cóż musimy zdążyć do pałacu Dożów.
Płyniemy na kolorową wyspę Burano. Tu domki pomalowane są na niesamowite kolory
.
Wyspa znana
jest z wyrobu pięknych koronek. Mnie jednak zachwyciły przede wszystkim kolory
domów. Idziemy do restauracji na obiad.
Atmosfera super. Kobieta proponuje nam złowione dzisiaj ryby z sałatką. Że są pyszne to mało powiedzieć. Włoch starej ryby nie podaje. Jak nie sprzeda to
przerobi. Zajadamy się rybą podziwiamy piękne domki. Koronki wystawione to raczej chińszczyzna. Zbieramy
się szybko, bo mamy statek. Gdy dochodzimy do przystani widzimy jak zaczyna
odpływać. Ja w krzyk. Zauważyli nas. Uważam, że jestem przed czasem . Zatrzymują
się i nas zabierają. Okazuje się, że znowu dałam plamę. Myślałam, że statek
odpływa o 14.35 a odpływał 0 14.25 i był na szczęście dla nas spóźniony. Teraz
już nie wysiadamy na żadnym przystanku
tylko płyniemy prosto do Wenecji. Nie mamy za dużo czasu. Wysiadamy w Zattere, żeby mieć jak najbliżej do Placu Sw Marka. Pokręciłam trochę drogi i ominęłam jedyny most ,więc wędrówka dookoła wyspy do mostu i dalej na
piechotę Stasiu się wścieka, że GPS powinnam włączyć. Przepłynąć można za 3
Euro, ale niestety nie ma łodzi, a my nie mamy czasu czekać. Gondolierzy za
przejazd na drugą stronę kanału chcą 33 Euro . Dajemy więc z buta. Docieramy do
Pałacu Dożów przed 17. Wchodzimy z pewną dozą nieśmiałości. Pałac olśniewający.
Wszystko wykonane z takim włoskim smakiem . Sale z obrazami mistrzów malarstwa. Sala spotkań
Rady Dziesięciu niezwykle udekorowana. Największe wrażenie robi Sala Wielkiej Rady z obrazem Raj braci
Tintorettów. Potem przejście do więziennych sal i oczywiście spacer mostem
westchnień przeznaczonym dla skazanych wyprowadzanych na egzekucję. . Po tych
wrażeniach próbuję kupić bilety do bazyliki. Niestety przegapiłam sprawę. Już
za późno. Zaczął się weekend i biletów nie ma. Jedziemy za to na Campanillę.
Stasiu początkowo nie ma ochoty, ale namawiam go. Wjazd windą. Widok
olśniewający i to z każdej strony dzwonnicy. Powiem, że należy do pierwszej piątki widoków z góry.
Oboje byliśmy zachwyceni.. Zjeżdżamy na dół i spacerek po Wenecji. Łazimy tam
gdzie nogi nas poniosą. Po drodze przysiadamy
przy różnych knajpkach popijamy Spritz Apearol, który szczególnie
Stasiowi posmakował. Do późnych godzin szwendamy się po Wenecji.. Zmęczeni postanawiamy wrócić do
hotelu. Stasiu nie daje się namówić na pieszą wędrówkę do Plaza Romano tylko
chce płynąć tramwajem wodnym. Staram się kupić bilet przy pomocy karty, ale mi
nie wychodzi . Pomaga mi taki
arabskopodobny facet, który jest z dwoma innymi. Gdy wsiadamy do tramwaju i już ruszamy
motorniczy chce wyrzucić tych facetów, bo nie mają maseczek. Następny tramwaj
za 45 minut. Daję facetowi zapasową
maseczkę, ale potrzebne są trzy. Na szczęście znalazłam w plecaku jeszcze dwie
nowe.. Są nam bardzo wdzięczni. Gdy dopłynęliśmy do końca trasy i wysiedliśmy
chcieli nam zapłacić i jeszcze raz dziękowali.
Cóż przysługa za przysługę. Jesteśmy bardzo zmęczeni, a tu jeszcze autobus i
kawałek drogi do hotelu. Na dodatek padły nam telefony i nie znamy trasy do domu. Trochę się tym
stresuję. Gdy wysiadamy z autobusu pada deszcz.
Szybko odtwarzamy sobie wczorajszą drogę. Dochodzimy do miejsca, w którym
powinniśmy skręcić, ale wydaje nam się ze to za szybko. Wchodzę do sklepu i
facet pokazuje nam drogę do hotelu. Jest to ta, o której myśleliśmy. Jakoś
dzisiaj stała się krótsza. Została nam tylko kąpiel i winko.
|
dopływamy do Borano |
|
na wyspie Burano |
|
kolorowo na Burano |
|
Burano |
|
widok na Wenecję |
|
Wenecja z Morza |
|
widok na Wenecję |
|
jeszce raz Wenecja |
|
w hucie szkła Murano |
|
huta szkła Murano |
|
koń zrobiony w hucie szkła |
|
Murano |
|
wieża Murano |
|
Murano |
|
Kolorowe Burano |
|
Burano |
|
Burano |
|
Burano |
|
kolorowe domki w Burano |
|
krzywa dzwonnica w Borano |
|
koronki chińskie a nie miejscowe |
|
na uliczkach Burano |
|
kwitnący oleander |
|
dziedziniec pałacu dożów |
|
wejście do pałacu dożów |
|
wnętrza pałacu Dożów |
|
wnętrza pałacu Dożów |
|
wnętrza pałacu Dożów |
|
wnętrza pałacu Dożów |
|
wnętrza pałacu Dożów |
|
widok z mostu westchnień |
|
widok z mostu westchnień |
|
krużganki pałacu Dożów |
|
fontanna na dziedzińcu pałacu |
|
główne schody do pałacu |
|
panorama Wenecji z Campanilii |
|
panorama Wenecji z Campanilii |
|
panorama Wenecji z Campanilii |
|
widok z Campanili |
|
panorama Wenecji z Campanilii |
|
panorama Wenecji z Campanilii |
|
panorama Wenecji z Campanilii |
|
panorama Wenecji z Campanilii |
|
mozaika na bazylice |
|
bazylika św. Marka |
|
zaułek gondolierów |
|
uroczy zakątek |
|
Stasiu podziwia Wenecję |
18
czerwca 2022 r. Triest
Śniadanie
jak zwykle nie porywa. Pakujemy się i ruszamy do Triestu. Trochę szkoda mi zostawiać Wenecję, ale może Triest też nas zachwyci. Docieramy do Triesu i oczywiście błądzimy. Dwa GPS włączone jednoczenie to nigdy nie jest dobry pomysł, a gdy jeszcze są objazdy i wszędzie uliczki jednokierunkowe to już dramat. W końcu parkujemy przy nabrzeżu na parkingu płatnym. Na szczęście bliziutko Starego Miasta. Najpierw nie płacimy za parking, bo według rozpiski w dni wolne bezpłatnie, ale gdy widzimy że inni podchodzą do parkometru, pytamy się i okazuje się, że sobota to nie jest dzień wolny. Płacimy za parkowanie do 15.00.. Na nabrzeżu stoi ogromny wycieczkowiec. Dla mnie coś okropnego. Parę tysięcy ludzi na statku , potem wpadają do tych małych miasteczek jak szarańcza , robią zakupy i dalej. Dla mnie to nieporozumienie. Najpierw Plac Zjednoczenia Włoch. Jest to elegancki plac z pięknymi budynkami i mnóstwem kawiarni i restauracji.. Zatrzymujemy się w jednej. Zamawiamy kawę, ciacha i oczywiście Spritz Apearol. Do kawy przynoszą czekadełko. Ilość czekadełka zatkała mnie tak ,że już nie miałam ochoty na ciacho. Czekadełko to fajne chipsy z pastami pysznymi. Posileni ruszamy na zwiedzanie. Stasiu nie bardzo ma ochotę. . Przed pierwszym wzgórzem odmawia współpracy. Ja idę dalej do XV wiecznego zamku . Tu rozciąga się wspaniały widok na miasto i nabrzeże.. W murach zamku ogromna kolekcja zbroi. Spacer po koronie murów obronnych - szkoda że bez Heniusia – to możliwość podziania widoków. Powoli schodzę na dół. Zaglądam do podwórek mijanych domów. One zawsze więcej mówią o mieszkańcach nich fronty domów. Jest bardzo gorąco. Na parkingu spotykamy się ze Stasiem i ruszmy do Barcaroli. To miejscowość nadmorska, ale tam znajduje się w ogrodach wspaniały bajkowy pałac zbudowany na podobieństwo średniowiecznej fortecy pałac arcyksięcia Maksymiliana Ferdynanda.. Stasiu sobie odpuszcza. Ja ambitnie pnę się do góry. Docieram do parku. Jest bajowy. Pełno oczek wodnych fontann, wodospadów. Zieleń doskonale utrzymana. Ludzie siedzą na ławeczkach pracują, odpoczywają.. Schodzę w stronę morza i wychodzę na wprost dziedziniec pałacu. Otoczony jest pergolami porośniętymi glicynią. Wyobrażam sobie jak to wygląda gdy kwitną. Tu wszystko dopracowane za szczegółami. Idealna symetria. Kupuję bilet do pałacu i zwiedzam go. Pałac urządzony z przepychem. Szczególnie pokój chiński, japoński, sala tronowa, klatka schodowa. Wracam do samochodu piękną, ocienioną rosnącymi po jej obu stronach drzewami, aleją , ciągnącą się wzdłuż wybrzeża. Stasiu decyduje, że wracamy do Warszawy. No cóż. Trzeba wracać. Przejeżdżamy Włochy. Wpadamy na Słowenię. Nie mamy winiety. Szukamy stacji benzynowej. Wszystkie zamknięte. W końcu kupujemy. Nie wiem, czy warto było jechać prze Słowenię za 100 zł dodatkowo, ale trudno. Dojeżdżamy do Austrii. Chcemy zanocować w jakimś motelu. A tu niespodzianka. Motele nieczynne. Jest po 19 nawet restauracje zamknięte. Zatrzymujemy się na stacji benzynowe, by coś zjeść. Dobrze trafiliśmy – na ostatnią chwilę. Ale zamówiliśmy schabowe z ziemniakami i surówkę. Gdy kelnerka przyniosła to szczęka mi opadła. Byłam głodna, ale nie aż tak. Trzy schabowe , ziemniaki i surówka. Całe szczęście, że można zabrać na drogę.. Zaczynamy szukać noclegu. Nic przy autostradzie nie działa. Trzeba zjechać do miasta. Znajduję jakiś hotel w Wiener Nuestadt. Winrooms Seminar Hotel & Apartments. To słowo seminar trochę mnie niepokoi, ale gdzieś trzeba spać. Docieramy do hotelu. Tam tylko na nas czekają, żeby zamknąć recepcję. Pokój jak pokój nic specjalnego, niepotrzebnie się obawiałam.
|
wielki wycieczkowiec |
|
plac zjednoczenia Włoch |
|
czekadełko |
|
ratusz w Trieście |
|
wieża ratuszowa |
|
łuk pozostałość po Rzymianach |
|
katedra san Giusto Martire |
|
wejście do zamku |
|
widok ze wzgórza |
|
wejście do zamku |
|
wnętzra zamku |
|
zbiory muzealna |
|
Plac zjednoczenia Włoch w Trieście |
|
Teatr miejski |
|
w ogrodach Miramare |
|
fontanna w Miramare |
|
pergole z glicynią |
|
pałac Miramare |
|
pałac Miramare |
|
klatka schodowa |
|
biblioteka |
|
wnętrza Miramare |
|
pokój księżnej |
|
widok z pałacowego okna |
|
Masymilian Ferdynand właściciel Miramare |
|
piękne meble |
|
wnętrza pałacu Miramare |
|
wnętrza pałacu Miramare |
|
sypialnia książęca |
|
piękna powrotna droga |
19 czerwca 2022 r.
Śniadanie na świeżym powietrzu bardzo smaczne. Rozliczam się z hotelem i jedziemy dalej. Bez większych komplikacji dojeżdżamy na 17 do Warszawy.
Fajny weekend. Duży niedosyt Wenecji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz