sobota, 12 listopada 2022

11 listopada

 11 listopada

Pobudka o wpół do piątej. Pakujemy się i ruszamy na lotnisko. Po drodze tankujemy samochód. Oddajemy samochód w punkcie zwrotu samochodów. Polega to na tym, że zostawia się samochód na parkingu i klucze wrzuca do skrzynki. Idziemy na terminal. Na tablicy nie ma naszego samolotu. Okazuje się, że   jest tylko  stanowisko do odprawy, nad nim tam  pokazuje się wyspa Kokosowa a nie Bożego Narodzenia. Stoimy pokornie w kolejce, która praktycznie się nie posuwa. W końcu jakaś energiczna pracownica zaczyna wyciągać z kolejki  łatwe przypadki. Ludzie tu mają tyle bagaży ,że w głowie się nie mieści. My należymy do takiego łatwego przypadku. Dostajemy dwie karty boardingowe i już możemy iść do samolotu. Chwilę czekamy. Ja zasypiam za każdym krokiem. Boli mnie głowa i  przyrzekam sobie, że to ostatni mój wyjazd. Teraz tylko bambosze i wnuki. Samolot  odlatuje o czasie. Lecimy 6  godzin z jednym międzylądowaniem. Lądujemy na Cocos Island. Tu mamy opuścić samolot i odprawić się jeszcze raz. Samolot ten sam, obsługa ta sama. Tylko mamy inne miejsca. Trochę to dziwne, ale co kraj to obyczaj. Po dwóch godzinach podchodzimy do lądowania, ale niestety pilot robi kolejny krąg i jeszcze jeden i jeszcze jeden. Informuje nas, że  jest na lotnisku silny deszcz i czeka aż osłabnie. W końcu lądujemy. Nie pada. Jest gorąco. Przechodzimy odprawę celną. Trzeba zdeklarować czy się nie wwozi jedzenia nasion, brudnych butów itd. Wychodzimy na zewnątrz. Okazuje się, że tu nie ma taksówek. Jak się wcześniej nie zamówiło to lipa. Dziewczyna z informacji turystycznej podwozi nas  do hotelu. Nie chce pieniędzy. Hotel fajny z werandą i widokiem na ocean. Po drodze widzimy pierwsze czerwone kraby. Rzeczywiście są wszędzie. Samochody omijają je. Większość ulic jest zamknięta dla ruchu samochodowego. Marcin jest głodny więc idziemy na kolację. Ja biorę rybę frytkami a on steka. Czekamy bardzo długo . Jak się okazało kelnerka o nas zapomniała. Gdy przynosi jedzenie, to aż jęknęłam. Ogromne porcje. Marcin zachwycony stekiem. Ja rybą też. Wracamy do hotelu i do roboty. Dzisiaj zdjęć nie ma więc umieszczę  część z wczorajszego dnia
























































1 komentarz:

  1. Ostatni wyjazd?!?!?! Teraz tylko bambosze i wnuki?!?!?! 🤔🥴
    Czyli w kolejną podróż Halina zabiera do bagażu bambosze i zdjęcia wnuczków... 🤣🤣🤣
    TW

    OdpowiedzUsuń