12 listopada
Wreszcie się wyspałam. Wczoraj nie mogłam uruchomić Internetu na komputerze, Dzisiaj spróbuję w restauracji. Nie mamy śniadania. Marcin znalazł na komórce jakąś piekarnię. Ale komórka działa tylko w hotelu. Idziemy przez miasteczko wzdłuż wybrzeża. Znajdujemy jakąś jadłodajnię. Kupujemy pierożki, skrzydełka kurczaka, jakiś makaron. Zjadamy, to bo w sumie nie jest to najgorsze. W informacji turystycznej dowiadujemy się, że nie można wynająć samochodu, bo wszystkie zajęte. Wracamy do hotelu. Tu kobieta znajduje nam samochód na cały pobyt. Ale jest warunek musimy zapłacić gotówką. My mamy tylko dolary amerykańskie i karty . Bank zamknięty. Kobieta radzi nam iść na pocztę i tam wyjąć z karty pieniądze. Oczywiście idziemy tam za jej radą. Niestety obsługują tylko karty australijskie. Dzwoni gdzieś. Udzielają jej instrukcji, ale i tak nic nie pomaga. Ona każe wbić kwotę z prowizją, ale moim zdaniem czegoś nie zrobiła, bo przecież jaka różnica czy ja chcę wziąć 300 dolarów czy 313 z prowizją.. Wracamy do hotelu. Kobieta w recepcji pomaga nam załatwić sprawę. Płaci za nas kierowcy, a my jej zwrócimy kasę, gdy w poniedziałek wymienimy pieniądze w banku. Odbieramy samochód. Bez pokwitowania, bez polisy. Stary zardzewiały grat , ale jeździ i ma napęd na 4 koła. Klima to otwarty dach, ale jest fajnie. Jedziemy do Bluhole. Droga usłana krabami. Jedziemy zygzakiem. Większość dróg zamknięta ze względu na migrację krabów. Żyje ich tu ponad 50 milionów. W miesiącu październiku i listopadzie idą do morza składać jaja , potem wracają. Dojeżdżamy do zamkniętej drogi. Dalej na piechotę. Teraz musimy iść slalomem, żeby nie podeptać krabów siedzących na drodze. jest ich mnóstwo. Gdy schodzę z drogi na bok rusza się wszystko. Są wszędzie pod liśćmi, w norkach, na drzewach. Czerwone, piękne. Poza tym są też ogromne kraby kokosowe. mają kolor brązowo-biało-niebieski. Marcin zszedł ze ścieżki i wpadł w dziurę. Są to nory krabów. Ziemia jest po prostu cała skopana. Dochodzimy do Bluehole. Tu widać potęgę oceanu. Poszarpane brzegi i fale wyrzucające wodę wysoko na kilkanaście metrów. W pewnym miejscu Marcin nachyla się przez barierkę, i odskakuje. Ogromny , nagły ryk wystraszył go. To woda wciągana z powrotem do oceanu wydała taki dźwięk. Naprawdę można się przestraszyć. Wokół ścieżki rosną pandany i scewole. Krajobraz cudowny, nad nami latają fregaty. Wracamy do samochodu. Krabów jakby jeszcze przybyło. W samochodzie atakują nas komary. Skąd one się wzięły nie wiadomo. Ręce i nogi mamy całkowicie pogryzione. macham kapeluszem, żeby je wygonić. W końcu po otwarciu dachu i okien udaje się przepędzić to dziadostwo. Dojeżdżamy do hotelu. Marcin idzie na basen, a ja do bloga. Jeszcze zdjęcia trzeba obrobić i do spania. Jutro nowe przygody.
|
ścieżka do punktu widokowego |
|
ale drzewo |
|
jest ich 50 milionów na tej wysepce |
|
mimoza? |
|
owce jakiejś palmy |
|
piękne kraby |
|
czy kura zje kraba? |
|
krab kokosowy |
|
kraby mają różne odceinie czewieni |
|
fregata |
|
potęga oceanu |
|
głuptak |
|
krab w błocie? |
|
ten jest inny |
|
kokosowy |
|
albinos? |
|
w drodze do morza |
|
wykaz zamkniętych dróg |
|
tablica rejestracyjna |
|
zamknięta droga |
|
graffiti |
|
kroton |
|
tu inne |
|
kokosowy w całej okazałóści |
|
kraby idą do morza |
|
kraby w drodze do morza |
|
wszędzie kraby |
|
zwolnij i omijaj |
W oryginale kraby są duuuużo ładniejsze niż sugeruje to ten znak drogowy... 🤩🤩🤩
OdpowiedzUsuńTW