poniedziałek, 14 listopada 2022

Australia 2022 14 listopada

 14 listopada

Pobudka o 6. Śniadanie we własnym zakresie. Resztki bułek i szynki. Pomidor niezjadliwy. Twardy łykowaty, kwaśny, Ruszamy najpierw na pocztę, żeby wysłać kartki. Potem bank. Tu cała procedura z wyjęciem pieniędzy. Mają jeszcze maszynki do  odwzorowania kart. Nie mam akceptacji, by wyciągnąć 500 dolarów. Robimy zakupy w sklepie spożywczym  Jedziemy na krab Bridge. Nad szosą zrobiony jest most dla krabów, by nim przechodziły. Nie ma ich zbyt wiele. Natomiast szosa zasłana nimi. Jedziemy zygzakiem by je ominąć. Teraz droga na wodospady. Pierwsza zamknięta z powodu migracji krabów.. Marcin znajduje drugą też zamknięta. Wreszcie udało się. Trzecia droga otwarta, co nie oznacza, że nie ma na mniej krabów. Zostawiamy samochód przed szlabanem i idziemy na piechotę. Podobno 3 kilometry, ale jakoś nie wierzę w te ich odległości po wczorajszej wyprawie. Miało być 4 kilometry a było 16. Gdy idziemy do wodospadów już wiem że będzie ciężko. Droga schodzi stromo w dół. Powrót oczywiście pod górę.. Idziemy najpierw  3 kilometry w dół a potem schodami pod górę. Jest bardzo wilgotno i gorąco. Oboje jesteśmy mokrzy. Rosną tu ciekawe drzewa wysokie z korzeniami na wierzchu tak poskręcanymi jak kłębowisko żmij. Mieszka też w tej części  wyspy endemiczny krab niebieski. Wczoraj już go widzieliśmy, ale tu jest go ogromna ilość. Jest bardzo płochliwy i od razu ucieka chowając się do swojej norki albo pod kamienie. Jeden schował się pomiędzy kamieniami i udawał kamień. Docieramy do wodospadu. Spotykamy naszego wczorajszego przewodnika z wycieczką. Wodospad bardzo ładny. Skały mają bardzo ciekawy kształt. Woda w wodospadzie ciepła. . Idziemy do drugiego wodospadu . Tu już niebieskich krabów zatrzęsienie. Są oczywiście też czerwone i kokosowe, największe z nich. Trzeba uważać jak się idzie by nie nadepnąć na nie. Poza tym jest ogromna ilość jamek wydrążonych przez kraby. Gdy się stanie w takim miejscu noga wpada do dziury. Busz fantastyczny. Liany zwisają z drzew, ogromne liście  palm i innych drzewiastych , tylko trzeba uważać pod nogi, bo skały wystają ostre, no i kraby i ich domki. Docieramy do wąwozu drugiego wodospadu. Rzeka płynie do oceanu. Marcin próbuje się przedrzeć przez busz i jakiś tunel, wygląda że nie ma dalej drogi, ale nie poddaje się. Musi jednak zrezygnować. Mimo wszystko fajne miejsce z rwącym potokiem spadającymi wodospadami. Wracamy do samochodu. Oczywiście  zlani potem. W pewnym momencie zauważamy, że droga zamknięta jest w innym miejscu, niż gdy szliśmy do wodospadów.  Marcin proponuje, że zostawi plecak i pójdzie po samochód. Ja jednak nie jestem przekonana, że szlaban który był zamknięty  w miejscu gdzie zostawiliśmy samochód jest otwarty. Jeśli jest zamknięty Marcin nie przejedzie i będzie musiał się wrócić po plecak- waga plecaka 20 kilo-. Idziemy więc  do samochodu na piechotę. Okazuje się ze szlaban został otwarty  i można było skrócić nasze męki. Wracamy do hotelu. Po drodze próbujemy zajechać na plażę. Niestety droga zamknięta  z powodu krabów i trzeba iść jeszcze 5 kilometrów. Już nam się odechciało plaży. Wracamy do hotelu. Zaczyna padać deszcz. Robimy obiad z konserwy wołowej produkcji brazylijskiej. Okropna. Ale jak mówi Marcin "Białko to białko" Siedzimy na tarasie . Deszcz kropi. Została nam tylko kawka , pisanie bloga, obróbka zdjęć i plany na następne dni.
























pułapka na dzikie koty



















domki krabów

nasz hotel


1 komentarz:

  1. Te niebieskie kraby trochę jak namiastka terakotowej armii... 🤩🤩🤩
    TW

    OdpowiedzUsuń