niedziela, 20 listopada 2022

Australia 2022 20 listopada

 20 listopada

Pobudka o 6.00. Śniadanie w miłych okolicznościach przyrody. Ptaki śpiewają skaczą wokół nas. Marcin nie je tylko gania z aparatem. Dziś na śniadanie przebój wyjazdu. Smalec z wczorajszego boczku z chlebem. Smakuje wybornie. Opuszczamy kemping nic nie płacąc, bo nie ma komu. Nawet puszki na pieniądze nie zostawili .Ruszamy do Coral Bay. Zatrzymujemy się na stacji na kawę. Marcin kupił chrupki wieprzowe.  Okropne, ale zjadł wszystkie. Ta taka spreparowana skóra .. Dla mnie niezjadliwe.  Przekraczamy zwrotnik Koziorożca. Dla Marcina to pierwszy raz. Robimy zdjęcia i ruszamy dalej. Docieramy do Coral Bay. Marcin jak zobaczył morze, to od razu  chciał iść się kąpać. Powstrzymałam go twierdząc, że najpierw obowiązek a potem przyjemność. W Coral Bay jest kilka kempingów. Zatrzymujemy się na  ładnie zacienionym tuz przy plaży Peapole Park. Ustawiamy samochód i ruszamy na plażę. Plaża piękna bialutki piasek woda krystalicznie czysta. Marcin biegnie do wody ja zostaję z jego plecakiem. Wychodzi po 10 minutach i twierdzi, że woda zimna i rafa słaba. Lecę do wody i niestety wszystko prawda. Woda zimna, przynajmniej spodziewałam się cieplejszej, i marne kawałki rafy. Przenosimy się 300 metrów dalej i  całkowita zmiana, Woda cieplejsza zdecydowanie, w niektórych miejscach nawet cieplutka i mnóstwo kolorowych rybek. Żałuję że nie ma ze mną Heniusia. Ale by miał frajdę. Snorkujemy z Marcinem do znudzenia. W końcu Marcin poczuł głód. Wracamy do samochodu. Idę rozmienić  banknot na monety i idziemy do pralni. Tam informacja żeby uważać na żmije bo się pokazały w tej okolicy. Oczywiście tez instrukcja jak się zachować w przypadku spotkania ze żmiją. Wrzuciliśmy pranie  na pół godziny. Potem suszarka, W tym czasie idziemy na obiad, Zamiast do restauracji wstępujemy do sklepu  dla nurków. . Chciałam zobaczyć czy mają jakąś ciekawą wycieczkę na rafy, ale były tylko całodniowe. My nie bardzo mamy ochotę na taką wyprawę. Idziemy do restauracji. Zamawiamy talerz owoców morza dla dwóch osób. Marcin martwi się, że to będzie dla niego za mało. Gdy kelnerka przyniosła talerz trochę zwątpił. Góra jedzenia, mule w sosie - pyszne, kalmary pychota, krewetki w sosie boskie, krewetki soute - trochę za chłodne, ale świeże i smaczne, ostrygi, ryba przepyszna no i góra frytek i surówka . Ledwo wstaliśmy od stołu. Marcin już nie chciał niczego zamawiać. Wracamy na kemping. Zabieramy suche pranie  i znowu nad wodę. Plaża i snorkowanie do zachodu słońca. Zachód bez jednej chmurki. Marcin, który uważa , że taki zachód jest mało ciekawy robi zdjęcia specjalnie dla Zbyszka, który z kolei zawsze chciałby widzieć taki zachód słońca, ale mu się nie udaje. Wracamy do samochodu, Szybko zapada zmrok. Zaczyna trochę kropić. W samochodzie  pracujemy nad blogiem i zdjęciami. Jutro  poranna kąpiel w morzu i droga do Karijini National Park. Po takim obżarstwie herbatka smakuje wybornie.

zachód słońca

talerz owoców morza

przekraczamy zwrotnik Koziorożca

zachód słońca





















3 komentarze:

  1. Trzeba przyznać, że Wasz talerz z owocami morza wygląda prawie równie efektownie jak zachód słońca... 🤩🤩🤩
    TW

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakże cudownie, ta flora, fauna, wspaniałe widoki. To wszystko robi niesamowite wrażenia. Z przyjemnością czytam i oglądam fotki. Pozdrawiam GT

    OdpowiedzUsuń
  3. Super 👍 piękny zachód słońca,dech zapiera w piersiach no i kolor wody niepowtarzalny,poprostu cudnie 😍🤩🤩 BT

    OdpowiedzUsuń