29 listopada Busselton, Perth
Wstajemy jak zwykle. Sprzątanie samochodu, pakowanie zajmuje nam trochę czasu. Wyjeżdżamy przed ósmą. Dojeżdżamy do Busselton. Tu znajduje się najdłuższe molo. Ma 1800 metrów. Można jechać kolejką. My jednak ruszamy na piechotę. Na końcu mola można wejść do pomieszczenia które znajduje się 8 metrów pod wodą. Kupujemy bilety i czekamy. Wchodzimy tylko we dwoje. Oglądamy przez szybę podwodny świat, Na rurach od mola utworzyła się rafa koralowa. Pływają też rybki. Wizyta trwa 15 minut. Gdy wychodzimy tłum już czeka na wejście, Mieliśmy szczęście że tak kameralnie udało nam się wszystko zobaczyć. Teraz powrót do samochodu i jazda do wypożyczalni. Po drodze rozmawiamy o planach na jutrzejszy dzień. Marcin mówi że znowu trzeba zjeść to ch...we śniadanie. Ale on nie pójdzie o 6 tylko później, bo rano dają pozostałości z dnia poprzedniego, a później będzie mniej ch..we. Zaśmiewamy się z poziomu naszej rozmowy. Czasem trzeba określić coś dosadnie. Dojeżdżamy bez większych problemów. Sprawdzają samochód. Wszystko jest ok. Taksówką jedziemy do hotelu. Zostawiamy bagaże i jedziemy do Perth szukać kwitnących jakarand. Są to piękne drzewa, które kwitną na fioletowo. Taksówkarz zawozi nas do ekskluzywnej dzielnicy, Rzeczywiście jest tu mnóstwo kwitnących jakarand. Łazimy po ulicach i robimy zdjęcia. Oglądamy też wspaniałe domy, fantastycznie zaprojektowane. Jesteśmy pod wrażeniem tego pięknego miejsca. Postanawiamy jechać na kolację. Marcin chciał zjeść kangura. Wynalazłam taką restaurację w przewodniku. Przez telefon próbuję zamówić taksówkę. Niestety czekamy 20 minut i nic. Nawet nie wiemy czy na pewno została zamówiona. Idziemy z powrotem do miejsca gdzie wysadził nas taksówkarz. Tu gdzie jesteśmy są tylko wille i jakarandy. W sklepie Marcin prosi sprzedawczynie, by zamówiła nam taksówkę. Ona oczywiście zamawia. Czekamy chwilę i już jest. Jedziemy do restauracji. Nie możemy jej znaleźć. Widzimy, że w Perth już święta. Wszędzie świecą się dekoracje. najbardziej podobają mi się podświetlone kangury. W końcu znajdujemy restaurację Wildflowers. Już na wejściu wiem, że cos nie tak. Bardzo elegancka. Podają nam menu. Trzeba wybrać zestaw 4 lub 6 daniowy. Ceny z kosmosu, ale Marcin chce spróbować. Oczywiście kangura nie ma. Za to porcje minimalistyczne. Na szczęście jako czekadełko przynieśli nam świeży prawdziwy chleb i masło . Tym się zapchaliśmy. O wysokości rachunku nie wspomnę. Na piechotę wracamy do hotelu. jest bardzo gorąco. U nas w pokoju też. Nie działa klima. Schodzę do recepcji . Przychodzi facet, ale tak samo kumaty jak my. W końcu znajduję pstryczek do klimy i już jest chłodniej. Chcę zrobić check-in ale mi się nie udaję. Spróbuję jutro rano Jutro ciężki dzień
|
minimalistyczne porcje |
|
świąteczne dekoracje |
|
świąteczne dekoracje |
|
papużki na drzewach |
|
piękne domy |
|
Jakarandy |
|
Marcin w akcji |
|
cudny sukulent |
|
jakrandy |
|
Perth |
|
jakiś ptak brodzący |
|
a to drugi |
|
olśniewające jakarandy |
|
inne kwiatki też są to Ismena |
|
kolejka w Busselton |
Zarówno molo, jak i fioletowe drzewa robią wrażenie... 🤩🤩🤩
OdpowiedzUsuńPorcje w restauracji rzeczywiście malutkie, ale może kelner uznał, że jak wcześniej zjedliście bochenek chleba z masłem to nie będzie Was narażał na przejedzenie... 🤣🤣🤣
TW
Oby jutro w Katarze polski chleb z masłem smakował lepiej niż argentyńska wołowina... 🥴🤔
OdpowiedzUsuńTW