30 listopada. Fremantale
Dziś nie musimy wstawać rano. Siódma to dobra pora. Pakujemy się i idziemy na śniadanie. Zmiana zestawu.. Zamiast smażonych jajek jajka w koszulkach. Jaka ulga trochę mniej tłuszczu. Płacimy za hotel. Zostawiamy bagaże i ruszamy do Fremantle. Jest to oddalona od Perth dzielnica. Jedziemy autobusem. Po drodze podziwiamy jakarandy. Cała droga do Fremantale wysadzona tymi drzewami. W pewnym momencie kierowca mówi ,że mamy się przesiąść do innego autobusu. Nie bardzo wiemy o co chodzi, ale wszyscy pasażerowie zmieniają autobus na drugi, który już czeka na przystanku. Dojeżdżamy do Fremantale. Idziemy zwiedzać to wiktoriańskie miasteczko. Najpierw wspinamy się na wzgórze na którym stoi pomnik poświęcony bohaterom wojennym. Nas bardziej interesuje widok ze wzgórza na port i ocean. Potem docieramy do więzienia. Jest to jeden z najważniejszych zabytków Australii wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wycieczka z przewodnikiem. jesteśmy liczeni. Gdy wchodzimy kraty się za nami zatrzaskują. Przewodnik przez ponad godzinę oprowadza nas po kolejnych miejscach i opowiada o życiu w więzieniu. Zaglądamy do kuchni, na plac odpraw a potem do celi więziennych. Na koniec wchodzimy do sali gdzie odbywały się egzekucje przez powieszenie. Gdy wszyscy wyszli przewodnik chciał zamknąć te pomieszczenie. I o mało co nie zamknąłby Marina, bo on robił zdjęcia jak wszyscy wyszli. Śmiałam się z niego że specjalnie wybrał taką mroczną salę. W pewnym momencie jedna ze zwiedzających chciała wyjść z dzieckiem do toalety. Przewodnik prze krótkofalówkę informował ochronę, żeby ją wypuścili. Dziwne. Przecież tu nie ma już więzienia. Po takich mrocznych wrażeniach czas na przyjemności. Idziemy na bazar, który według przewodnika i opisów ludzi na blogu jest największą atrakcją Fermantale. Gdy podchodzimy Marcin z daleka czyta że bazar czynny jest tylko w piątki, soboty, niedziele i 8 poniedziałków. Boże jak żyję to jeszcze tego nie grali. Bazar czynny 3 dni w tygodniu. Nie jest to bazar na świeżym powietrzu tylko jest to ogromna hala targowa. Co za kraj. Park zamknęli, drzewo zamknęli a teraz jeszcze bazar. Marcin się śmieje, że nie powinnam ujawniać swoich planów, bo wtedy nie zamkną, bo nie będą wiedzieli że chcę tam pojechać. Idziemy na główną ulicę. Chcemy kupić jakieś pamiątki. na głównej ulicy same bary i restauracje. na razie nas to nie interesuje. Szukamy pamiątek. Gdy wreszcie się jakoś obkupiliśmy postanawiamy coś zjeść, I znowu pudło. Wszystko zamknięte. Bo pomiędzy 15 a 17 jest przerwa obiadowa. , czyli obiad dla kucharzy a nie dla klientów. Idziemy na hamburgery bo tylko to jest otwarte. Nazwa knajpy "Zdrowy Hamburger". Powiem jedno . Hamburger może nie był zbyt zdrowy ale był wspaniały. Marcin wziął wołowego ja jagnięcego. Oba były pyszne.. Chodzimy jeszcze chwilę po Fermantale i postanawiamy wrócić do Perth. Teraz jedziemy kolejką. Cena ta sama. Przejazd trwa krócej. Wysiadamy w samym centrum Perth. Jesteśmy zaskoczeni niesamowitym ruchem, ilością restauracji zapełnionych klientami. Na razie nie jesteśmy głodni więc chodzimy po uliczkach i robimy zdjęcia. Przystajemy na kawę. Potem decydujemy się iść na wyrzeże, żeby zrobić jeszcze raz zdjęcia . Przy wieży zegarowej wiele osób, bo jest tu podświetlony napis Perth. My też robimy foty, a potem jeszcze dekoracji świątecznych kangurków na trawie. Jedziemy do hotelu . Zabieramy bagaże i na lotnisko. Niestety kończy się australijska przygoda. Jutro cały dzień w Kuala Lumpur. Czeka nas ciężka noc. Samolot po północy. Lądujemy w Kuala Lumpur o 7 rano a samolot do Stambułu mamy o 23. Na lotnisku zaczęły się cyrki. Coś kobiecie nie pasowało z naszymi biletami. Skanują nasz bilet, każą przejść do innego okienka. Przychodzi facet tłumaczy nam że nie mamy potwierdzenia na lot do Kuala Lumpur., bo Turcy zmienili nam lot, ale nie potwierdzili. Czekamy godzinę. Baba w kantorku nie wie że Warszawa leży w Polsce. Żenada. Przecież odprawia ludzi na cały świat. W końcu udaje się . Dostajemy karty pokładowe i lecimy. Bloga piszę na lotnisku, bo mamy dużo czasu i jest Internet.
|
|
|
|
|
wieczór w Perth |
|
gondolier znad rzeki Swan |
|
most na rzece |
|
symbol Perth? |
|
piękneie kwitnące drzewo |
|
stare Perth |
|
dworzec w Fermantale |
|
Fermentale |
|
budynki z okresu wiktoriańskiego |
|
budynki z okresu wiktoriańskiego |
|
budynki z okresu wiktoriańskiego |
|
budynki z okresu wiktoriańskiego |
|
budynki z okresu wiktoriańskiego |
|
budynki z okresu wiktoriańskiego |
|
to się nazywa mieć pecha |
|
instrukcja korzystania z kibelka |
|
cela więzienna |
|
sala egzekucyjna |
|
w więżieniu |
|
brama więzienna |
|
Marcin fotografuje robaczka |
|
poświęcenie fotografa |
|
monument dla poległych za Ojczyznę |
|
droga do Fermenatle |
|
jakarandy |
Wyprawa do Australii zakończona w więzieniu... 🤔🥴
OdpowiedzUsuńHalina i Marcin chyba pozazdrościli legendzie tenisa, bo przecież Novak Djokovic też tam wylądował w styczniu... 🤣🤣🤣
A Pani z lotniska dowie się gdzie leży Warszawa jak wieczorem wygramy z Argentyną w Katarze... 🤩🤩🤩🤩
TW