poniedziałek, 7 listopada 2022

5 listopada

 5 listopada

Noc w namiocie na dachu fantastyczna. Wszystkie ściany namiotu podniesione tylko siatki zostały. Budzę się wpół do piątej. Zaczyna robić się jasno. Schodzę na dół. Marcin też już wstał. Zjadamy szybkie śniadanie. Trochę zajmuje nam złożenie namiotu, ale następny raz będzie lepiej. Fotografujemy kangury mieszkające na campingu, baobaby i kwitnące drzewa Ruszamy w drogę. Park Purnululu to jeden z dwóch celów wyprawy do  Zachodniej Australii. Najwięcej czasu zajęło mi zorganizowanie sensownego planu zwiedzania parku. Park czynny jest tylko w okresie od kwietnia do 1 grudnia, bo potem jest zbyt niebezpiecznie. Jest najbardziej oddalonym od  ludzi parkiem na świecie, Odkryto go w latach  osiemdziesiątych XX wieku. Mamy przejechać dzisiaj ponad 500 kilometrów. Robimy zdjęcia kwitnącym drzewom na campingu i radośni ruszamy do parku. Droga prawie pusta. Widzimy po drodze dużo zabitych kangurów, Niektórymi zajęły się już ptaki. Czarne duże z kilkoma szarymi piórami na  skrzydłach. Nie wiemy jak się nazywają. Według nas  to "jakiś ptak na kangurze" Ilonka na pewno to rozszyfruje.  Zatrzymujemy się po drodze  by coś przekąsić i około 10 skręcamy do parku. A tu DZOOONG. Brama  zamknięta. Widzę kłódki, ale nie zrażam się uważając, że nie są zamknięte. Do parku przecież jeszcze 50 kilometrów. A tu niespodzianka. Dwie zamknięte kłódki na łańcuchu. Nie wiem o co chodzi. W tym momencie podjeżdża pod bramę dziewczyna. Macha mi przyjaźnie ręką. Mówię jej że park zamknięty. Acha. Jeszcze na bramie jest kartka, że  hotel znajdujący się na terenie parku zamknięty do 1 kwietnia 2023 r, Kobieta jest zaskoczona. Dzwoni do  Visitor center automatyczna sekretarka informuje ,że park jest nieczynny pomiędzy 1 grudniem a 1 kwietniem. My nie możemy nigdzie zadzwonić, bo kupiona przez nas karta nie ma tu zasięgu. Kobieta dzwoni w inne miejsce i dowiaduje się że park  jest zamknięty z powodu pożaru i zapraszają od 1 kwietnia. Jak widzi moją minę to zaczyna mnie pocieszać. Myślała, że będę płakać. Naprawdę byłam bliska  płaczu. Przecież tyle kilometrów przejechaliśmy przeznaczyłam 5 dni na ten park i wszystko  się rozwaliło. Zastanawiamy się co zrobić. Mam mętlik w głowie, bo nie miałam na tę część wyjazdu żadnego planu "B". Coś tam wiedziałam o pięknych wąwozach, ale nie zagłębiałam się w ten temat. To jest bardzo oddalona część Australii i musieliśmy tam lecieć samolotem, więc wszystkie dni można uważać za stracone. Wracamy tą samą drogą do  naszego miejsca noclegu, Oboje jesteśmy bardzo zawiedzeni. Chcemy jakoś wykorzystać te dni. Dojeżdżamy na kamping około 16. Rozbijamy się i planujemy następne dni, Kobieta w recepcji proponuje nam  zwiedzenie Geiko George a następnie Tunel Creek i Windjana George. Zakończyć dzień mamy w Derby. Zadowoleni postanawiamy jutro wcześnie wyruszyć w trasę. Na kampingu otaczają nas kangury, Zachowują jednak społeczny dystans. Takiego dystansu nie zachowują Niemcy, którzy przyjechali na camping. Jest 100 miejsc do zatrzymania się. Oni krążą  trzy razy wokół miejsc parkingowych i parkują bezpośrednio przy nas. Decydujemy się zmienić stanowisko , bo siedzenie  komuś  na głowie nam nie pasuje W nocy przeszła burza.

pustkowie

droga w outbacku

pociągi  samochodowe


wreszcie stacja 

grób na rozjeździe do Alice Springs

jakiś ptak na gałęzi


1 komentarz:

  1. Izolowanie się od Niemców na pewno by się spodobało prezesowi... spółdzielni... 🤣🤣🤣

    OdpowiedzUsuń