8 listopada
O 4 rano budzi mnie jakiś ptak. Zaśpiewuje, a inne mu odpowiadają. Niby fajnie, ale ile można . Cisza nocna obowiązuje do 7 rano. Pakujemy się . Zjadamy resztki jedzenia i ruszamy do miasta. Najpierw jedziemy na molo Jetty. Jest ona wśród mangrowców. Marcin liczy na spotkanie z krokodylem. Gdy przeczytaliśmy ostrzeżenie to wszystko było jasne. Tu jak się pojawi krokodyl, to trzeba dzwonić do ichniego Towarzystwa Ochrony zwierząt . Pewnie go odławiają i wywożą w inne strony. Przy brzegu kąpią się Aborygenki. Proszą o zdjęcie to im robię. Spacerujemy molem podziwiamy kolejną piękną plażę. Gdy wychodzimy z plaży Marcina zaczepia facet i radzi jechać do obserwatorium ptaków. Oczywiście ruszamy z kopyta. Niestety, albo mamy pecha, albo źle pojechaliśmy, bo droga zamknięta. Wracamy do miasta i jedziemy do chińskiej dzielnicy. Tu mnóstwo sklepów z perłami. Broome jest stolicą pereł w Australii. Perły jakiejś odmiany japońskiej. Przepiękne, a ceny również odpowiadają urodzie przedmiotu. Marcin kupuje pamiątki. Znowu zaczepiają go dwaj faceci. Teraz rozmowa o aparacie fotograficznym. Tutaj ludzie są bardzo bezpośredni. Życzliwi, nie nachalni, ale bardzo pomocni. Postanawiamy jechać na dziką plażę. Pierwsza cudowna, ale zejść z góry trudno. Szukamy innej. Okazuje się, że można wjechać na plażę. Stoi tak kilka samochodów. Szybko się przebieramy i do wody.. Pływać raczej trudno, bo silna fala. Oczywiście nie dla Marcina. On jak zwykle zuch. Gdy już słońce nas przypaliło ustalamy kolejne zadania. Najpierw fish and chips. Szukamy knajpki ze specjalnością australijską. Wędrujemy od knajpy do knajpy. Wszystko zamknięte. Decydujemy się umyć samochód i dopiero zająć się sprawami ciała. Szukamy myjni. Wreszcie jest. Samoobsługowa. Marcin dzielnie myje samochód najpierw pianą, a potem wodą . Teraz czas dla ciała... Szukamy dalej pod hasłem " najtańsza ryba w Broome" .Wreszcie jest wielki napis 'Fish and chips". zatrzymujemy się , wchodzimy, a tu knajpa arabska. Ta z rybami zamknięta na cały miesiąc. Zamawiamy jagnięcy kebab z frytkami. Pycha. Najedliśmy się po uszy. Odprowadzamy samochód. Facet już czekał na nas. Zawozi nas na lotnisko. Mamy 4 godziny do odlotu. Siedzimy i zabijamy czas. Do Perth przylatujemy o czasie. Chcemy wynająć samochód na lotnisku, ale niestety brak. Jedziemy do hotelu taksówką. Tu zaczynamy poszukiwania samochodu. Wynajmujemy samochód na pojutrze, Jutro jedziemy na Rothnest Island.
|
mangrowce |
|
molo w Broome |
|
czerwona plaża |
|
jakieś ptaki9 zadanie dla Ilonki) |
|
pogawędka z właścicielką psa |
|
ibisy |
|
Aborygenki w kąpieli |
|
kwinące krzewy |
|
wszystko kwitnie |
|
katedra |
|
jeździmy po plaży |
|
wielbłąd zrobiony z odpadów |
Te trzy zdjęcia ze skalistego wybrzeża wygrałyby każdy konkurs fotograficzny... 👏👏👏👏👏
OdpowiedzUsuńTW