czwartek, 27 kwietnia 2023

Jordania 2023

23 kwietnia 2023 
Dziś wcześnie pobudka. Odbieramy suchy prowiant i jedziemy do portu. Odprawa paszportowa i katamaranem ruszamy do Jordanii. Płyniemy około godziny. Dosyć mocno buja, ale jakoś sobie z tym radzimy Tu znowu odprawa paszportowa i wsiadamy do autobusu. Przewodnik Jordańczyk który kiedyś studiował w Polsce dobrze radzi sobie z językiem polskim. Po kolejnych godzinach docieramy do Perty. Tłumy niesamowite. Dziś jest drugi dzień po ramadanie. Wyznawcy islamu robią sobie wtedy wakacje. Nie najlepszy czas na zwiedzanie. Petra jest zaliczana do 7 cudów świata współczesnego. Idziemy pięknym kolorowym wąskim wąwozem. Co chwila zatrzymujemy się żeby fotografować co ciekawsze miejsca. Przewodnik nas pogania. Mówi że potem będzie czas na zdjęcia. Obiecuje, że będzie czas by wejść na szczyt by zobaczyć klasztor Al. Deir. Z wąwozu wyłania się przepiękny front skarbca. Widzę go po raz trzeci i po raz trzeci zachwyca mnie swoim pięknem. Zwiedzamy amfiteatr grobowce. Dostajemy czas wolny. Wspinamy się z Heniem na przeciwległa od Skarbca skałę, by zobaczyć go w całej okazałości. Widok boski. Robimy zdjęcia i schodzimy. Do klasztoru nie idziemy bo niestety za mało czasu. Spacerkiem wracamy tą samą drogą. Po drodze oczywiście zakupy. Henio wdrapuje się na różne skałki. Gdy docieramy na miejsce zbiórki wszyscy już są. Jeden z uczestników wyskakuje na mnie z buzią, że spóźniłyśmy się. Ja pokazuję mu zegarek U mnie punktualnie umówiona godzina. Okazuje się ze facet już pokłócił się z przewodnikiem i paroma innymi osobami. Teraz lunch. Jak zwykle na takich wycieczkach szwedzki stół. I tłok. Jakoś sobie radzimy. Biorę piwa dla nas. Zapłaciłam jak za zboże. Ale na szczęście Bożenka mówi ze to piwo było doskonałe. Teraz powrót. Autobus do portu. Jedziemy i obserwuję Akabę. Gdy byłam tu w 1976 roku była to malutka mieścinka dziką plażą i cudowną rafą tuz przy brzegu. Teraz to duży port przeładunkowy. Rafa zniszczona plaży też nie ma. Wracamy katamaranem. Teraz przynajmniej nie buja. Po drodze okazuje się, że zgubiliśmy Henia czapkę. Henio jest zmartwiony, że zginęła czapka mamy. No cóż nie wrócimy się do Petry. Do hotelu docieramy przed 22. Szybka kolacja i Henio do spania, a my na taras na relax. Przy szumie morza i palm  popijamy winko przy pogawędce.





















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz