wtorek, 26 września 2023

Papua Nowa Gwinea 23 września 2023 r

 23 września 2023 r.

Nie mogę w ogóle zasnąć.  jak zasnę to się w końcu budzę. Słyszę gekony  kumkające nad głową, nietoperze uderzające w dach. Chrobotania szczura nie, ale i tak boję się. Nad ranem zasypiam na dobre, ale o wpół do szóstej budzi mnie Francis . Przyszedł z gorącą wodą. Ja szybko robię kawę. Wypijam połowę kubka i idziemy na plac. Wchodzimy do spirit haus. Widać, że tancerze mocno zmęczeni. Jeszcze wychodzą na plac i śpiewają. Francis prowadzi nas w zarośla . Tu stoi dwóch chłopaków mocno przestraszonych, nagich. To oni będą poddani inicjacji. Już mi ich szkoda. Przybywają Polacy wraz z Chrisem. Wchodzimy na teren zastrzeżony. Tu teraz odbywają się tańce.  Chłopcy są goleni żyletką bez żadnego mydła. Klatka piersiowa, plecy i uda. Potem kładą się na belce. Głowa na podbrzuszu drugiego mężczyzny, który trzyma chłopaka silnie , by się nie ruszał. Do ust dostają kawałek zielonej łodygi i cięcie się zaczyna. Każdego chłopaka tnie dwóch mężczyzna. Tną kawałkiem żyletki, tym samym, który przed chwilą ich golili. Zaczęli wokół brodawek robiąc takie kręgi wokół nich. Potem inna technika. Robią nacięcia na skórze z jednej strony potem z drugiej.. Tak że każde nacięcie wygląda jak łódeczka. Tych nacięć jest mnóstwo. Cięcie trwa około 2 godzin. Chłopaki ledwo przytomne. Krew się leje. Wycierają to brudną szmata. Pocierając nacięte miejsca. Wyobrażam sobie jaki to ból. Jakaś mądra Polka tłumaczy, że po pewnym czasie to nie boli, bo jak ona miała robiony makijaż permanentny to skupiła się na  czymś innym i nie czuła bólu. zapomniała powiedzieć ile środków znieczulających na nią w tym czasie zużyto. Po nacięciu klatki piersiowej i ramion przewracają chłopaka na drugą stronę i tną plecy i uda.. Technika taka sama. Nacięcia z jednej strony potem powrót i z drugiej strony by powstała łódeczka, Przy każdym chłopaku mnóstwo doradców, którzy pilnują, by wzór był idealny, Ma przypominać łuskę krokodyla. To przecież plemiona krokodyle. Gdy skończyli wznoszą jakieś okrzyki oraz grają na  bambusie i prowadzą chłopaka pod płot. On nieprzytomny z bólu. Przynoszą z bajora wiadra z wodą i polewają chłopaków. Potem brudną szmata znów pocierają te pocięte miejsca, by go wytrzeć. Potem prowadzą go do spirit haus i sadzają na stołku.  W czasie ceremonii podeszła do mnie jedna z Polek i zaczęła pytać o nasze warunki na tej wyprawie. Ja specjalnie nie mówiłam bo po co. Natomiast oni wylecieli z Polski 12 września i o czasie przybyli do Goroki.czyli15 września. Spali w jakimś guesthousie w salach wieloosobowych. Nie pytałam o szczegóły. Ona pytała o nasze warunki. Była zaskoczona tym ze w Goroce mieliśmy pyszne jedzenie i pokój z łazienką. Wchodzimy do spirithousu Wczorajsi delikwenci poddani ceremonii też tam jeszcze siedzą. Ile można wytrzymać? Mamy dosyć tych drastycznych scen. Wracamy do naszego domku. Pakujemy się i mamy ruszać . Wszystkie wiktuały, a jest tego karton zostawiam Francisowi. On się pyta mnie co dla Tomasa dam. No przecież powinien się podzielić. Żona Tomasa przynosi mi drugi bilung. a tu żona Francisa z zaognionym łokciem. Spryskuję jej  środkiem odkażający, a Marcin szuka  leku przeciwuczuleniowego , bo podejrzewa że to uczulenie. W końcu daje jej leki i możemy ruszać. Dowiadujemy się że wnuczka Francisa czuje się lepiej. Marcin rozlicza się z Francisem. On żąda od nas 15 kina za kiść bananów które nam przyniósł. Nie ważne, że dostał 2 litry olej do smażenia, 2 kilo ryżu,  dwie paczki herbaty, konserwy mięsne kilo cukru zupki chińskie, ciasteczka, cytryny  dżem dwa słoiki masła orzechowego, 4 paczki chleba tostowego  że dostał leki to ma czelność żądać 15 kina za banany i arbuzy, które dał w prezencie   dla Biskupa, Już się wkurzyłam . Odpuścił. Ale to jest ich mentalność. My mamy dawać im a oni nic. Idziemy do łódki. Rodzina Francisa niesie nasze bagaże. Ja idę na bosaka. Nawet nieźle mi to idzie. Rany już zasychają, więc nie chcę ich podrażniać. Po drodze dogania nas syn Tomasa. Daje mi prezent maskę, a Marcinowi jakie  rzeźby. Miłe z ich strony. Natomiast Francis nie poczuwał się do jakiejś wdzięczności. Oczywiście nie oczekiwałam tego, ale sprawa z bananami wkurzyła mnie. Wsiadmay na łódkę . Rodzina Francisa płynie z nami.  Po drodze zatrzymujemy się w wiosce Korogo. Tu Tambaran House ma  na szczycie dwa orły. legenda głosi że dwie dziewczyny łowiły ryby i zostały porwane przez krokodyla. Jedna została zjedzona, a z drugą się ożenił. Ona urodziła dwa jaja, z których wykluły się dwa orły. Wnętrze spirit haus jest ładnie udekorowane, kostiumy ceremonialne  oraz jak zwykle bębny garamut rzeżbione w kształcie krokodyla.. Wracamy na łódkę i płyniemy dalej. Po trzygodzinnej podróży docieramy na miejsce . Tu czeka na nas kierowca i dwaj księża, których spotkaliśmy u biskupa w Wewak. Płyną  w dół rzeki  na dwa miesiące. Maja tam spotkanie z księżmi oraz będą na misji  Zastanawiam się co kieruje tak  młodymi  mężczyznami, że decydują się na takie życie. Trudne, bez wygód.. Żegnamy się z nimi, z rodziną Francisa i wsiadamy do samochodu. Teraz 4 godziny jazdy. Droga straszna. Nic się nie poprawiła, Po drodze zatrzymujemy się parę razy. Marcin ma kłopoty z pęcherzem . Bierze furaginę. mam nadzieję ze to pomoże. Zostawiliśmy sobie  bezmyślnie tylko litr wody na drogę. Resztę oddaliśmy Francisowi. Okazuje się to błędem. Już w łódce wszystko wypiliśmy. Na przystani jest tylko fanta, Wypijamy ją po drodze Marcin kupuje coca colę, Nie ma wody w sklepach, bo przecież oni korzystają z wody w rzece. Zatrzymujemy się po drodze na małe co nieco . Ja jem smażonego banana - niezbyt smaczny. Marcin kiełbaski  i banana smażonego. Około  szóstej docieramy do misji w Wewak.. Biskup jest u siebie. Kierowca daje mu arbuzy. My idziemy do swoich "apartamentów" . Dostajemy bilety na samolot na jutro. Jutro  lecimy z Biskupem. . Jutro rano mamy się rozliczyć. Idziemy na kolację. Ryż z wołowiną i jakimiś liśćmi przypominającymi szpinak. Zjadam z apetytem. Na stołówce pusto . Tylko jeszcze 3 osoby przyszły. Wracamy do pokoju.. Zaczynamy porządek Marcin ze zdjęciami, a ja z blogiem. Nie mogę długo siedzieć przy stole, bo mnie bolą plecy. Marcin twierdzi ze to od długiego siedzenia w łódce. Co chwile kładę się na plecy. Dostaję informację że nasz lot jutrzejszy jest przełożony z 14,20 na 17.10. Chyba nie uda nam się przelecieć w Papui samolotem zgodnie z godziną pierwotną. Przed  północą idę spać





taniec krokodyla

tańczący dostają posiłki







Polska grupa z Chrisem

















łuska krokodyla

w oczekiwaniu na inicjację




przed aktem inicjacji

zakończenie  obrzędu odtrąbione






pokaleczony chłopak

z tego będą łuski krokodyla



wzorek na piersi


wycieranie ran brudną szmatą

polewanie brudną wodą



woda ze starorzecza

senior wioski



po "zabiegu"




24 godziny po"zabiegu"



.

1 komentarz:

  1. Pani od makijażu permanentnego to ma wysublimowane poczucie humoru... 😇
    A Halinka jak Pan Wojtek... Boso przez świat... 🤣🤣🤣
    TW

    OdpowiedzUsuń