wtorek, 26 września 2023

Papua Nowa Gwinea 25 września 2023 r.

 25 września 2023 r. 

Budzą się przed szóstą. Śniadanie o wpół do ósmej a potem z księdzem Zdzislawem Jedziemy zwiedzać Port Moresby. Jedzie z nami jeszcze Filipińczyk. Przyjechał na misje  i też chce zobaczyć miasto. Najpierw jedziemy do park Adwenture. Tu  około 9 jest karmienie ptaków . Najbardziej fascynuja nas rajskie ptaki. Robimy taką ilośc zdjęc że chyba do końca podróży tego nie ogarniemy. Są dwa rodzaje w tym parku. Jedne z pięknymi  puszystymi ogonami, a drugie czarne z błękitną piersięą i dwoma śmiesznymi piórkami  zakończonymi  takim czarnym dyskiem. One w czasie godów tańczą  i zbierają dla samicy dużo niebieskich przedmiotów. Nie możemy oderwać się od tych ptaków. W końcu Zdziasław nas  doprowadza do porządku. Idziemy dalej. , Teraz mijamy czarne papugi a jak rozłożą  pióra  pokazują się czerwone  pod spodem. Wiele wspaniałych papug, orłów. No i rzecz zaskakująca kangury. Jest ich kilka odmian. Wszystkie niewielkie, ale urocze. Jesteśmy w trakcie karmienia, więc można im się dobrze przyjrzeć. Dodatkowo w ogóle nie ma ludzi.  Nikt nam nie przeszkadza w robieniu zdjęć. W końcu idziemy do krokodyli. Jednego  chce wywabić jego opiekun. Stuka, puka. W końcu ogromna, naprawdę ogromna gadzina wychyla się z wody a opiekun kładzie mu się na  głowie i dają sobie buziaka. Dalej kazuary, gołębie koroniaste. Wszystko w pięknych okolicznościach przyrody. Pięknie kwitnące drzewa i kwiaty. Po zwierzętach czas na orchidee. Nie ma ich tak dużo jak w Australii albo na Sri lance, ale są ciekawe okazy. Po wspaniałych wrażeniach ruszamy do miasta. Zdzisław zawozi nas na punkt widokowy. Stąd widać doskonale przepiękne położenie Port Moresby. Morze, zatoczki , wysepki. i cudny kolor morza. Potem jedziemy na plażę Ela. Tu kiedyś był największy market w Papui. Niestety zlikwidowano go. teraz cywilizowana plaża piękna zieleń wokół, ławeczki. Jest odpływ. Idziemy z Marcinem na plażę.  Jest tu wiele osób zbierających coś wokół kamieni. Kobiety zbierają kraby a dzieci muszelki. Potem jedziemy na  przeciwległy koniec miasta. Po drodze mijamy slumsy i domy na palach stojące w  morzu. Tak ludzie sobie radzą z brakiem  gruntu do budowy domu.. Wracamy do miasta, Jedziemy do  restauracji na lunch. Fish and chips to jest to. Nigdy w tej części świata się nie zawiodłam na takim jedzeniu. Rybka pycha.  Szukam piwa dla Bartka i koszulki z napisem PNG dla siebie. Piwo w końcu znajduję, koszulki nie. Może  na lotnisku znajdę. Jedziemy do muzeum. A tu dzong. Zamknięte, bo nie ma wody. No dobra, a do czego im w muzeum potrzebna woda? W takim razie budynek Parlamentu. Jestem zaskoczona jego widokiem. Robi niesamowite wrażenie. Z zewnątrz. Wewnątrz jeszcze większe, ale wnętrza  nie można fotografować. Stoi tam ogromny totem wyrzeźbiony przez wiele plemion jako znak  zgody, Jest niesamowity. W ogóle przestronne wspaniale zaprojektowane wnętrze, z doskonałą aranżacją. Zajeżdżamy  jeszcze do kilku sklepów  w sprawie mojej bluzeczki ale niestety nic z tego. Kupujemy w sklepie butelkowym piwo dla Bartka i Whisky dla Zdzisława, Nie można kupić jednej butelki piwa. Trzeba sześciopak. Nie wiem co będę robiła z pozostałymi butelkami. Jutro lecimy na Wyspy Solomona i będę się bujać z 6 butelkami. Wracamy do BCC. Biskup zaprasza nas na mszę o 17. Chwilę odpoczywamy. Mnie schodzi skór z karku. Wygląda to fatalnie. Szukam  jakiejś bluzki by zakryć schodzącą skórę. Idziemy na mszę. Sami księża. z początku nie łapię dlaczego wszyscy w bieli. Potem uświadamiam sobie, że przecież w tropikach ksiądz ma białą sutannę. Po mszy jedziemy z biskupem,   kardynałem Pacyfiku na kolację. Zajeżdżamy na wybrzeże. Tu świat restauracji, szum morza ciepły wietrzyk. Bosko. Siadamy w chińskiej. Biskup jako znawca zamawia jedzenie. Wszystko pyszne.  Jest super . Atmosfera fajna. Zajadamy się potrawami chińskimi. Do tego winko. Bardzo miła atmosfera. Wracamy do hotelu. Dziękujemy Biskupowi za opiekę i pomoc w pobycie na Papui. Naprawdę wspaniały człowiek. Biskup daje mi swoją komórkę, bym mogła uruchomić Internet w komputerze, ale niestety nie  działa. Może na Wyspach Solomona dam radę.. Zaraz się zacznę pakować. To był wspaniały czas na Papui. Określam go jako Bishops Travel.

Na Papui zaskoczyła mnie przede wszystkim  bujna natura. Sepiku gdzie ludzie żyją  jak za dawnych czasów. Nic tam się nie zmienia i oni nie chcą tych zmian. Czekają tylko na to by ktoś im coś dał. Swoje liczą po wielokroć o tym że coś dostali nie pamiętają. To im się należy. Ale z gruntu to dobrzy , biedni ludzie, chyba bardzo niezaradni.

Jutro nowa przygoda.

wejście do orchidei

piękności

rajski ptak

rajski ptak

samiczka  nie jest taka okazała


ten tańczy przed wybranką


ale jestem kolorowy

rajski w całej okazałości


rajski do pasa

to druga część






kwitnące drzewo



jakieś dziwne kule

malutki krokodylek


kangur nadrzewny

kangury żyją też na papui


kangur nadrzewny

kazuar też z Papui

tyle płatków już spadłó

łodygi palmy

śliczne papużki

kolejny kangurek





tak schodzimy do michy






drzewo wygląda jak płomień


dwa rajskie


w całej okazałości


rajski ptak w zalotach







ciekawy storczyk




gołąb koroniasty



brama do Port Moresby

widok na zatokę

dzieci zbierają muszelki na plaży

zbiory dzieci


promenada przy plaży

budynek spotkań

domy na wodzie


domy na wodzie


lunch

parlament

Parlament


wejście do parlamentu

parasolki w restauracji

kolacja z Biskupem i kardynałem

Marcin i kardynał




jaka jestem piękna


jeszcze raz rajski

nie wiem co to 

rajski z radarkami na głowie

ładne radarki 



jeszcze jedno kwitnące drzewo

czy to kule armatnie?

oblepione gałęzie 

2 komentarze:

  1. Mieliście dzień pełen pięknych wrażeń... 😇 Kolory kwiatów i ptaków niezwykłe... Zwierzęta przeurocze... 🤓
    No i nareszcie Halinka porządnie się najadła, a nie tylko chlebuś i dżemik... 🤣
    TW

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co to to bażanciak. Gatunek endemiczny dla Papui-Nowej Gwinei. A kule armatnie to rzeczywiście kule armatnie 😊 To owoce czerpni gujańskiej potocznie nazywanej drzewem armatnim 😊

    OdpowiedzUsuń