piątek, 3 maja 2024

Madera 3 maja

 3 maja Madera

 W nocy walczyłam z komórką, bo chciałam zrobić check-in. Oczywiście zrobiłam, ale nie  mogłam przesłać kart boardingowych sobie i Ewie. O wpół do trzeciej dałam za wygraną i poszłam spać Obudziłam się o wpół do szóstej i już nie zasnęłam. Po śniadaniu ruszamy na wycieczkę do Doliny zakonnic . Jest to najbardziej niedostępna miejscowość na Maderze.Właściwie to była najbardziej niedostępna miejscowość. Znajdował się tutaj zakon św Klary. Zakonnice uprawiały ziemie, ale dostęp do nich był bardzo utrudniony. Wokół wioseczki bardzo wysokie i strome góry. Teraz dojazd jest tunelami. Jeden  o długości 2400 metrów.. Docieramy najpierw na punkt widokowy tuż przy Funchal.Pico Braselos. Droga wąska kręta. Gdy z naprzeciwka jedzie autobus kierowca naszego busa składa lusterko, żeby się nie zaczepić.Widok niesamowity, ale mnie najbardziej podoba się parasol stworzony z czterech sosen. Połączone koronami tworzą wspaniały dach.Ruszamy dalej bardzo krętą drogą. Droga pnie się do góry jest z mnóstwem zakrętów i na dodatek bardzo wąska. Samochody mijają się w specjalnych punktach, gdzie są zatoczki. Docieramy do drugiego  punktu widokowego. Tu to już jest duże wow. Do punktu widokowego trzeba dojść schodami. Widok niesamowity. Malutka miejscowość wciśnięta pomiędzy wysokie góry. Góry strzeliste, ale porośnięte trawą. Znajdujemy starą drogę, która kiedyś służyła mieszkańcom . Teraz  jest zamknięta, bo wybudowano nową. Jest tak pięknie,że  pól godziny mija jak z bicza strzelił. Wracamy do samochodu i zjeżdżamy na dół. Właściwie można powiedzieć, że wychodzimy z zakrętu w zakręt. Docieramy do wioseczki Curral de Freitas. Znajduje się tu malutki kościółek św. Klary. Ozdobiony azulejos i malowidłami. Jest też malutkie muzeum z eksponatami  sprzed około 100 lat. Można stąd iść na piesze wycieczki. Ale niestety nie tym razem. Wracamy do hotelu. Cieszymy się, że widziałyśmy tak śliczną dolinę. Dostajemy pokój  na parterze z widokiem na basen i morze. Zaletą jest duży taras. Pogoda piękna więc idziemy na basen. Słońce piecze niemiłosiernie. Wchodzę do basenu, ale woda zimna. Postanawiam spróbować w oceanie. Tu zanim zanurzyłam nogi do kolan już ma ścierpły nogi z zimna. Ewa  też nie dała rady. Tu to tylko Wiesia z Genkiem by popływali. Kładziemy się na leżakach i rajcujemy. Przynoszę po kieliszku wina. Siedzimy do piątej. Słońce nas spaliło na raka. Idę do recepcji  wydrukować karty boardingowe. Nie bardzo mi to idzie bo komputer daje polecenia po portugalsku. W końcu recepcjonista mi pomaga.  Ruszamy na kolację. oczywiście nasza ukochana uliczka Santa Maria. Zatrzymujemy się  w restauracji z pizzą, ale zamawiamy portugalskie danie  - pieczonego  suszonego dorsza z ziemniakami i cebulą. Przynoszą nam ogromną porcję. Danie bardzo smaczne. Nie dałyśmy jednak rady zjeść wszystkiego. Potem spacer po mieście, Zaglądamy do pawilonu z kwiatami. Są przecudne okazy. Kupujemy ponchę na starganie. Stwierdzamy że jest oszukana, bo słaba. Kupujemy sobie bluzeczki na pamiątkę z Madery, a w sklepie  spożywczym  maderę, Ponchę i słodkie bolo na prezenty. Wracamy do hotelu. Dziś podsumowanie pobytu przy różowym winku Mateus.


zachód słońca nad portem

drzewa na Pico Braselas

panorama z Pico Braselas






dawba droga do doliny zakonnic

to jeden z symboli Madery

wioska w dolinie zakonnic
















Ewa smakuje ponchę

na wystawie kwiatów





to wygląda jak kocie ogony






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz